W klimacie ciszy i narzucanej w Kościele zmowy milczenia ponownie wybrzmiał głos arcybiskupa Carlo Marii Vigano. Odpowiadając kardynałowi Marcowi Ouelletowi, powtórzył, że skandal McCarricka to tylko wierzchołek ogromnej góry lodowej, symbolizującej dominację potężnego homoseksualnego lobby wewnątrz Kościoła. Nie chcę zagłębiać się w tę tragiczną rzeczywistość. Wydaje mi się natomiast, że warto zwrócić uwagę na nadprzyrodzone światło świadectwa arcybiskupa Vigano: odniesienie się do odpowiedzialności, którą każdy z nas poniesie na Sądzie Ostatecznym.
Zwracając się do swych braci biskupów i kapłanów, arcybiskup pisze „wy także stoicie wobec wyboru. Możecie wybrać wycofanie się z bitwy, wspierać spisek milczenia i odwrócić oczy od szerzenia się zepsucia. Możecie robić wymówki, iść na kompromisy i usprawiedliwienia, które oddalą dzień Sądu Ostatecznego. Możecie pocieszać się fałszem i iluzją, że będzie łatwiej powiedzieć prawdę jutro, a potem, że następnego dnia i tak dalej. Z drugiej strony możecie wybrać mówienie. Możecie zaufać Temu, kto powiedział nam: „prawda was wyzwoli”. Nie mówię, że będzie łatwo wybrać pomiędzy milczeniem a mówieniem. Zachęcam Was, byście zastanowili się, którego wyboru – na łożu śmierci, a potem przed sprawiedliwym Sędzią – nie będziecie żałować”.
Wesprzyj nas już teraz!
Dziś nikt nie mówi o ostatecznych celach człowieka, kiedyś zwanych „czterema rzeczami ostatecznymi” (śmierć, sąd, piekło, niebo). Oto powód dominacji w społeczeństwie relatywizmu i nihilizmu. Człowiek stracił świadomość własnej tożsamości, celu życia i stacza się każdego dnia w otchłań przepaści.
Sąd szczegółowy
Jednak żaden rozsądny człowiek nie może zaprzeczyć, że ziemskie życie to nie wszystko. Człowiek nie jest zlepkiem komórek, lecz składa się z duszy i ciała, a po śmierci istnieje inne życie, które nie może okazać się takie samo dla tych, co pracowali dla dobra i dla sług zła. Dziś nawet wewnątrz Kościoła wielu biskupów i kapłanów żyje zanurzonych w praktycznym ateizmie, tak jakby przyszłe życie nie istniało. Jednak nie mogą oni zapominać, że na wszystkich czeka sąd ostateczny. Ten zaś składać się będzie z dwóch momentów. Pierwszy sąd, zwany szczegółowym dokonuje się w momencie śmierci. W tej chwili promień światła przeniknie duszę do głębokości, by ujawnić, czym ona jest i przesądzić jej przyszły los. Scenariusz naszej egzystencji pojawi się przed naszymi oczyma.
Od pierwszego momentu, gdy Bóg powołał nas do istnienia z niczego, On zachowywał nas w życiu z nieskończoną miłością, dając nam dzień po dniu, sekunda po sekundzie łaski niezbędne do ocalenia. Podczas sądu szczegółowego zobaczymy jasno, czego od nas wymagano w naszym szczególnym powołaniu: ojca, matki czy księdza. Oświecona Bożym światłem dusza ogłosi samej sobie definitywny osąd, zgodny z osądem Boga. Oznaczać on będzie dla niej albo wieczne życie, albo wieczną karę. Nie istnieje bowiem wyższy trybunał, gdzie można by złożyć apelację, gdyż Chrystus jest ostatecznym Najwyższym Sędzią.
Jak naucza święty Tomasz „oświecony przez to światło zasług i przewin dusza sama z siebie uda się do (właściwego dla niej) wiecznego miejsca, podobnie jak ciała dzięki swoją lekkości lub ciężarowi wstępują, lub spadają tam, gdzie ich ruch powinien się zakończyć” [Summa Theologiae, Suppl. q. 69, a. 2]”.
Jak wyjaśnia ojciec Garrigou Lagrange dzieje się to w momencie odłączenia duszy od ciała, a zatem równie prawdziwe jest twierdzenie, że ktoś jest martwy, jak to, że został osądzony [Eternal life and the depths of the soul, Fede e Cultura, Verona, 2018, p.94].
W widzeniu, które dzięki pozwoleniu Bożemu, zakonnik ten otrzymał od potępionego młodego przyjaciela, czytamy „w momencie mojej śmierci przybyłem z ciemności. Zauważyłem się pogrążonego w olśniewającym świetle dokładnie w miejscu, gdzie leżało moje ciało. Przypominało to scenę w teatrze, gdy światła są wyłączone i podnosi się kurtyna, by móc ujrzeć niespodziewaną scenę, niewiarygodnie jasną – scenę mojego życia. Niczym w lustrze zobaczyłem moją duszę, łaski, jakie otrzymywała od młodości po ostatnie [nie]. Czułem się jak morderca, któremu pokazano ofiarę. Pokutować? Nigdy! Wstydzić się? Nigdy! Jednak nie mogłem opierać się wzrokowi Tego, Kogo odrzuciłem. Pozostała mi jedna rzecz: uciekać. Niczym Kain uciekający przed Ablem, tak moja dusza została zabrana daleko od miejsca tego przerażenia. To był mój sąd szczegółowy. Niewidzialny Sędzia powiedział [odejdź ode Mnie!]. Następnie moja dusza, niczym żółty cień siarki, wpadła do wiecznych tortur.
Sąd powszechny
Jednak Boża nauka nie zatrzymuje się na tym (na sądzie szczegółowym) i ujawnia nam istnienie drugiego sądu – powszechnego, czekającego na nas, gdy na u kresu wszelkich ziemskich rzeczy Bóg w Swej wszechpotędze wskrzesi nasze ciała. Pierwszy osąd dotyczył jednostkowej duszy. Jednak na Sądzie Powszechnym osądzony zostanie cały człowiek, na ciele i duszy. Ten ostateczny sąd będzie publiczny, ponieważ człowiek urodził się i żył w społeczeństwie, a wszystkie jego działania mają społeczne konsekwencje. Życie każdego człowieka będzie ujawnione, gdyż „Nie ma bowiem nic ukrytego, co by nie wyszło na jaw, ani nic tajemnego, co by się nie stało wiadome” [Łk 12,2]. Żadne wydarzenie nie będzie ominięte: ani działanie, ani słowo, ani pragnienie.
Jak wskazuje ojciec Francesco M. Gaetani [The Supreme Destinies of Man, Universita Gregoriana Roma 1951] wszystkie intrygi, mroczne projekty, tajne grzechy, wymazane przez pamięć zostaną ujawnione. Wszystkie maski opadną, hipokryci i faryzeusze zostaną zdemaskowani. Ci, co próbowali ukryć ciężkość swych grzechów przed samym sobą zdumieni ujrzą wszystkie wymówki, do jakich się uciekali (uczucia, okoliczności, przeszkody). Przeciwko nim świadectwo dadzą wybrani, ludzie, którzy może byli słabsi i zmęczeni, mniej obdarzeni darami natury i łaski, ale mimo wszystko zdolni do pozostania wiernymi swym obowiązkom i cnotom. Tylko grzechy dobrych zostaną potraktowane miłosiernie przez Boga. Na Sądzie Ostatecznym dobrzy zostaną publicznie oddzieleni od złych i ze swymi chwalebnymi ciałami pójdą wraz z Chrystusem do Nieba, aby posiąść Królestwo przygotowane Mu przez Ojca od założenia świata, podczas gdy nikczemnicy pójdą potępieni w ogień wieczny przygotowany przez szatana i inne zbuntowane anioły. Każdy z nas zostanie osądzony zgodnie z otrzymanymi przezeń talentami, według roli społecznej przeznaczonej Mu przez Boga.
Najsurowiej zostają potraktowani pasterze Kościoła, którzy zdradzili swe owczarnie. Nie tylko ci, co otworzyli zagrody dla owiec i wpuścili wilki, lecz również ci, co podczas gdy wilki pożerały owce, wstrząsali ramionami, odwracali głowy, podnosili oczy ku niebu, pozostawali w cieszy i zrzucali swą odpowiedzialność na Boga. Jednak życie oznacza akceptację odpowiedzialności, a Świadectwo arcybiskupa Vigano przypomina nam o tym. Słowa odważnego arcybiskupa to publiczny zarzut wobec pasterzy trwających w ciszy. Niech Bóg pokaże im, że cisza nie jest nieuniknionym wyborem.
Świadectwo arcybiskupa
Mówienie głośno jest możliwe, a niekiedy staje się obowiązkiem. Jednak świadectwo arcybiskupa Vigano to również wezwaniem dla każdego katolika, by zastanowić się nad przyszłym przeznaczeniem. Godzina czekającego na nas sądu jest znana jedynie Bogu. Dlatego też Pan Jezus mówi „Uważajcie, czuwajcie, bo nie wiecie, kiedy czas ten nadejdzie. Lecz co wam mówię, mówię wszystkim: Czuwajcie”! [Mk 13;33, 37].
Czas, w jakim żyjemy wymaga czujności i woła o wybór. To jest historyczna godzina męstwa i wiary w Boga, nieskończenie sprawiedliwego, lecz również nieskończenie miłosiernego dla tych, którzy mimo swych słabości będą Mu otwarcie służyć.
Roberto de Mattei
Corrispondenza Romana [24 października 2018]
Przekład na angielski: Francesca Romana / rorate-caeli.blogspot.com
Przekład z angielskiego na polski: mjend
Fragment listu arcybiskupa Vigano w tłumaczeniu Jana Franczaka (za pch24.pl)
śródtytuły od redakcji pch24.pl