28 marca 2025

Roberto de Mattei: Czy Putin wykorzysta Trumpa tak, jak Stalin Roosevelta?

(Prof. Roberto de Mattei)

Widmo konferencji w Jałcie unosi się nad Europą, podczas gdy obserwatorzy spraw międzynarodowych kwestionują możliwość zakończenia wojny między Rosją a Ukrainą i treść ewentualnego rozejmu.

Jest jeszcze zbyt wcześnie, aby wchodzić w meritum trwających negocjacji między Stanami Zjednoczonymi a Rosją. Analogia do porozumień jałtańskich z 1945 r. wydaje się dotyczyć nie tyle aspektu geopolitycznego, co raczej psychologicznej relacji między rozmówcami. Stary esej francuskiego historyka Arthura Conte, „Yalta ou le partage du monde. 11 février 1945” (Robert Laffont, 1964, tr. it, Gherardo Casini, 1967) pomaga nam zrozumieć pewne podobieństwo między obecnymi negocjacjami a tymi, które miały miejsce nad Morzem Czarnym osiemdziesiąt lat temu.

Józef Stalin, stary towarzysz broni Lenina, który stał się panem całej Rosji, był niekwestionowanym bohaterem spotkania, które odbyło się na Krymie między 11 a 14 lutego 1945 r., pomiędzy przywódcami trzech zwycięskich mocarstw: Stanów Zjednoczonych, Anglii i Rosji. Stalin był człowiekiem, który całe swoje życie spędził na spiskach, ich tworzeniu lub udaremnianiu. „Banalny i niebezpieczny jak kaukaski sztylet” – powiedział o nim rewolucyjny pisarz Victor Serge. Rosyjski dyktator oceniał Zachód jako chory świat, zmierzający ku upadkowi i śmierci, zgodnie z teoriami Marksa na temat ewolucji społeczeństwa. Pomimo swojej choroby, kapitalistyczny wróg był jednak zdolny do przedśmiertnych konwulsji i do obrony. Stalin był przekonany o potrzebie stworzenia łańcucha państw buforowych wokół granic swojego kraju. Dogmat okrążenia był jego obsesją. Stąd cel uzyskania jak największej liczby stref ochronnych na granicach ZSRR, kontrolujących większość Europy Środkowej i Wschodniej w taki czy inny sposób.

Wesprzyj nas już teraz!

Stalin obawiał się Churchilla i preferował kontakt z amerykańskim prezydentem Franklinem Delano Rooseveltem, który przybył do Jałty chory i osłabiony. Roosevelt był niedołężny, ponieważ w bardzo młodym wieku zachorował na polio. Pochodząc z zamożnej rodziny, był narcyzem, który nigdy nie martwił się pieniędzmi, a w swoim dążeniu do władzy nigdy nie zajmował się naprawdę ważnymi kwestiami swoich czasów. Przybył do Jałty zdominowany przez dwie idee: jak najszybsze zakończenie wojny i zorganizowanie trwałego pokoju. Ponad wszystko inne chciał zrealizować marzenie o byciu „Człowiekiem Pokoju”, a tym samym największym człowiekiem wszechczasów. Był przekonany, że jedynym sposobem na osiągnięcie pokoju jest ustanowienie Organizacji Narodów Zjednoczonych, której ZSRR i USA zapewnią taki autorytet, jakiego brakowało zhańbionej Lidze Narodów w latach trzydziestych. Aby uzyskać poparcie Stalina dla swojego projektu, Roosevelt był gotów zapłacić każdą cenę. Jego powierzchowna opinia na temat kremlowskiego autokraty jest widoczna w niecierpliwej odpowiedzi, jakiej udzielił ambasadorowi Williamowi Christianowi Bullittowi, który próbował go ostrzec:

„Bill, nie kwestionuję logiki twojego rozumowania. Mam tylko wrażenie, że Stalin nie jest takim człowiekiem. Harry [Hopkins] mówi, że nie jest i że chce tylko bezpieczeństwa dla swojego kraju, a ja myślę, że jeśli dam mu wszystko, co mogę mu dać i nie poproszę o nic w zamian, noblesse oblige, nie będzie szukał aneksji i będzie pracował ze mną dla świata demokracji i pokoju” (https://time.com/archive/6824640/historical-notes-we-believed-in-our-hearts/). Harry Hopkins, wysoki dostojnik masonerii, był głównym współpracownikiem Roosevelta i twierdził: „Nie ma wątpliwości, że Rosjanie kochają naród amerykański. Kochają Stany Zjednoczone. Ufają Stanom Zjednoczonym bardziej niż jakiejkolwiek innej potędze na świecie”.

Roosevelt wrócił z Jałty przekonany, że udało mu się poskromić Stalina. Jednak intencje Stalina były jasne: kraje bałtyckie były już integralną częścią imperium sowieckiego, ledwo ukrywał, że chce zsowietyzować Finlandię i Jugosławię, miał w garści Bułgarię, a w Rumunii miał miejsce zamach stanu. W Jałcie międzynarodowy komunizm zdał sobie sprawę z naiwności Zachodu. Sowietyzacja Europy Wschodniej, zwycięstwo Mao Tse Tunga w Chinach, upadek Korei i Indochin, mur berliński, podbój Kuby – wszystko to, według Arthura Conte’a, wynikało ze zwycięstwa Stalina w Jałcie. W porozumieniach jałtańskich należy również szukać przyczyny i inspiracji dla wielkich powojennych kampanii Rosji na rzecz pacyfizmu.

Charakter Trumpa i jego projekt polityczny z pewnością różnią się od projektu Roosevelta. Ale co powinniśmy myśleć o deweloperze Steve’ie Witkoffie, któremu amerykański prezydent powierzył rozpoczęcie delikatnych negocjacji między Rosją a Ukrainą? Witkoff udzielił wywiadu Tuckerowi Carlsonowi w dniu 21 marca 2025 r., gdzie omówił swoje spotkanie z prezydentem Rosji w Moskwie tydzień wcześniej. Podczas wywiadu z niemal wzruszonym Carlssonem Witkoff poinformował, że Putin zamówił piękny portret Trumpa u najlepszego rosyjskiego artysty i dał mu go, aby zaniósł go prezydentowi, który był nim zachwycony. Putin powiedział mu również, że poszedł do kościoła, aby modlić się za Trumpa po ataku w Pensylwanii 14 lipca. Dla wysłannika Trumpa Putin „nie jest złym człowiekiem” i „nie chce przejąć całego Starego Kontynentu”. Wręcz przeciwnie, Witkoff powiedział, że Putin jest „wielkim” przywódcą, który dąży do zakończenia trwającego od trzech lat konfliktu między Moskwą a Kijowem. „Polubiłem go. Uważam, że był ze mną szczery” – powtórzył Witkoff (https://www.youtube.com/watch?v=acvu2LBumGo).

W wywiadzie uderza optymizm i brak doświadczenia wysłannika Trumpa w obliczu starego lisa KGB, jakim jest Władimir Putin. Nie oznacza to jednak, że amerykański prezydent podziela wrażenia swojego współpracownika. Bardzo trudno jest wniknąć w umysł Trumpa, choć jest on o wiele bardziej rozmowny i ekstrawertyczny niż Putin. Jednak strategia kremlowskiego przywódcy ma tę zaletę, że jest jasna, ponieważ była wielokrotnie wyrażana w ciągu ostatnich piętnastu lat. W wywiadzie dla Tuckera Carlsona z 9 lutego 2024 r., po długiej lekcji historii, Putin argumentował, że od samego początku Ukraina była historyczną częścią „Wielkiej Rosji” i będzie nią ponownie. Przy innych okazjach wskazywał na Stalina, którego uważał za patriotę, bo ten wygrał „wielką patriotyczną wojnę” podczas II wojny światowej i przywrócił Rosji jedność i rolę wielkiego mocarstwa. Aby to osiągnąć, Stalin musiał rozwiać wszelkie obawy Anglosasów dotyczące jego rewolucyjnych zamiarów. Dlatego między innymi zdecydował, że Międzynarodówka nie będzie już hymnem narodowym. Nowy hymn, skomponowany przez Aleksandra Aleksandrowa do słów Siergieja Michałkowa i Gabriela El-Registana i po raz pierwszy wyemitowany w rosyjskim radiu 1 stycznia 1944 r., miał refren: „Chwała ci, Ojczyzno, tyś ziemia swobody, ludów przyjaźni ostoja i straż! Sztandar radziecki, sztandar ludowy, drogą zwycięstwa niech kraj wiedzie nasz!”. Zniesiona po upadku sowieckiego reżimu w 1991 roku, melodia została ponownie przyjęta przez Putina w 2000 roku jako hymn narodowy Federacji Rosyjskiej i wyraża jego wolę władzy.

Jak wyjaśnił były szef KGB w Moskwie, generał Jewgienij Sawostjanow, obecnie przebywający na wygnaniu, w wywiadzie dla „Corriere della Sera” z 25 marca: „Putin zaakceptuje całkowity rozejm tylko wtedy, gdy będzie pewien, że może osiągnąć swoje wielkie cele. Nie ma wątpliwości, że chce przejść do historii jako „Wielki Żniwiarz Ziem Rosyjskich”, ten, który odwrócił rozpad Imperium, który rozpoczął się w 1867 r. wraz ze sprzedażą Alaski Stanom Zjednoczonym. Włączenie Ukrainy i Białorusi do jednego państwa pozwoliłoby mu zwiększyć „swoją” populację do około 188 milionów, wraz z rozszerzeniem zasobów mobilizacyjnych, krajowego rynku konsumenckiego i ram zatrudnienia. Była to realizacja teorii bliska staremu KGB: im mniejsza jest Rosja, tym bardziej staje się nierządna. „Europa musi się obudzić”, podsumowuje Sawostjanow. Ale to ostrzeżenie odnosi się również do Amerykanów.

Roberto de Mattei

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij

Udostępnij przez

Cel na 2025 rok

Nie zwalniamy w walce o katolicką Polskę! Wesprzyj PCh24.pl w 2025 roku i broń razem z nami cywilizacji chrześcijańskiej!

mamy: 104 370 zł cel: 500 000 zł
21%
wybierz kwotę:
Wspieram