16 lutego 2024

Roberto de Mattei: Czy sztandary Eurazji zawisną nad Zachodem?

(PCh24TV)

Jeżeli Bóg nie da Kościołowi odważnego i walecznego papieża, los Zachodu będzie przypieczętowany. Europie grozi wojna oraz inwazja migrantów, a Putin chce osadzić na tronie św. Piotra papieża, który pozwoli wznieść wysoko sztandary Eurazji. Pisze o tym włoski historyk, prof. Roberto de Mattei. 

W ostatnich tygodniach centra decyzyjne świata Zachodu ogarnął niepokój. 24 stycznia generał Patrick Sanders, szef sztabu generalnego Brytyjskiej Armii, powiedział, że Brytyjczycy mogą zostać wezwani do walki z Rosją w nieodległej przyszłości. Według holenderskiego admirała Roba Bauera, przewodniczącego Komitetu Wojskowego NATO, jest konieczne przygotować się na nadchodzący konflikt. W tym samym czasie szwedzki minister obrony cywilnej, Carl-Oskar Bohlin, powiedział, że wszyscy muszą przygotować się na najgorszy scenariusz, taki jak wojna z Rosją – zanim będzie za późno.

Według poufnego dokumentu niemieckich sił zbrojnych opublikowanego prze dziennik „Bild” 14 stycznia, Rosja planuje zaatakować w czerwcu wschodnią flankę NATO po tym, jak przeprowadzi skuteczną kontrofensywę przeciwko Ukrainie i pokona armię Kijowa. Dokumenty wskazują, że Rosja może rozpocząć ataki cybernetyczne i inne formy wojny hybrydowej przeciwko Europie, zaczynając od Estonii, Łotwy i Litwy.

Wesprzyj nas już teraz!

Jednocześnie rozpoczęły się manewry „Steadfast Defender 2024”, największe ćwiczenia NATO przy granicy Rosji od początku Zimnej Wojny, z udziałem 90 tysięcy żołnierzy. Ćwiczenia potrwają do końca maja i obejmą jednostki ze wszystkich 31 państw członkowskich Sojuszu oraz z kandydującej Szwecji. Z drugiej strony, Rosja, Chiny oraz Iran budują coraz solidniejszy eurazjatycki blok, który ponowił swoje wyzwanie rzucone wobec Zachodu za sprawą wspólnych ćwiczeń wojskowych zaplanowanych na marzec na Oceanie Indyjskim.

Władimir Putin zaprzecza, jakoby żywił jakieś plany wojskowe przeciwko Europie. Wszyscy jednak pamiętają, że do dnia poprzedzającego agresję z 22 lutego [2022 roku] pan na Kremlu kategorycznie odrzucał istnienie jakiegokolwiek planu inwazji na Ukrainę. Rosyjski blitzkrieg nie powiódł się, a Ukraina mogła wyrzucić najeźdźcę poza swoje granice, jeżeli otrzymałaby zdecydowaną pomoc z Zachodu, ale polityka Bidena polegała zawsze na dostarczaniu niewielkiej liczby broni i wsparcia wojskowego, tak by [Ukraina] nie przegrała wojny, ale by nie mogła jej zarazem wygrać. Dla zaatakowanych brak zwycięstwa oznacza jednak klęskę. Putin prosi Zachód o zaprzestanie pomocy Ukrainie, chcąc osiągnąć pokój. Taki pokój byłby jednak pokojem zwycięzców, neosowiecką pax rozciągającą się na kraje bałtyckie i wszystko, co było częścią imperium komunistycznego.

Siła Putina leży w psychologicznej słabości Zachodu, podgrzewanej przez „wojnę hybrydową”, która używa dezinformacji i kampanii medialnych do destabilizacji obozu przeciwnika. Jedną z najbardziej skutecznych operacji w ramach tej wojny psychologicznej był ponad dwugodzinny wywiad, jakiego Putin udzielił 8 lutego amerykańskiemu gospodarzowi programów talk show, Tuckerowi Carlsonowi. Filozof Renato Cristin porównał go z wywiadem, jaki włoski dziennikarz Gianni Minà przeprowadził w 1987 roku z Fidelem Castro, który chciał przekonać ludzi Zachodu, że Kuba jest socjalistycznym rajem, Zimna Wojna została wywołana przez imperializm jankesów, a Sowieci to kwintesencja pacyfizmu. To, co przebija z obu wywiadów, pisze Cristin, to że Zachód jest zły, a Rosja – kiedyś sowiecka, dziś Putinowska – jest „dobrym państwem”. „To dziwne, że taka gwiazda dziennikarska jak Carlson nie rozumie, że kiedy przeprowadza się wywiad z autokratą, w nieuchronny sposób traci się wolność, zmiażdżoną przez konieczność poddania się władzy komunikacyjnej tyranii” – napisał Cristin.

To właśnie to psychologiczne poddaństwo Zachodu Rosji sprawia, że sytuacja jest ekstremalnie groźna, otwierając Rosji okno do interwencji militarnej w Europie Wschodniej w nadchodzących miesiącach. Wybory 5 listopada w Stanach Zjednoczonych będą, jak zawsze, decyzyjnym punktem zwrotnym w polityce międzynarodowej. Nigdy jednak kandydaci po obu stronach barykady, Demokrata i Republikanin, nie musieli mierzyć się z taką trudną sytuacją jak obecna.

Według sondażu Gallupa z grudnia 2023 roku, Joe Biden jest najmniej popularnym prezydentem w historii USA. Stan zdrowia psychicznego i fizycznego prezydenta stał się polityczną kwestią po tym, jak prokurator Robert Hur, badający oskarżenia względem Bidena o ujawnienie tajemnicy wojskowej, podważył jego kondycję mentalną. W swoim raporcie śledczym Hur oczyścił Bidena z zarzutów, ale wyraził się bardzo dosadnie na temat jego zdolności psychicznych: To „sympatyczny, dobroduszny starszy człowiek”, wskazał, ale „z kiepską pamięcią”, która ma „ewidentne ograniczenia”. Jednak również oponent Bidena, Donald Trump, potyka się o słowa i zdarzają mu się gafy oraz zdania bez związku. Co więcej, podczas gdy Biden jest najmniej popularnym prezydentem, Trump jest najbardziej kontrowersyjny i może zostać skazany w czterech czekających go procesach. To niesamowite, że wiodąca potęga światowa nie potrafi wyłonić młodszych, bardziej skutecznych i wiarygodnych kandydatów niż ci, którzy ubiegają się obecnie o Biały Dom.

Jest pewne, że dziewięć miesięcy kampanii, z którą muszą zmierzyć się Trump i Biden, a dodatkowo dwa miesiące wspólnego przywództwa, które nastąpią po ewentualnym zwycięstwie jednego z kandydatów, będą czasem potencjalnego chaosu, w którym według wielu obserwatorów niewykluczone jest nawet widmo „wojny domowej” pomiędzy dwiema skonfliktowanymi Amerykami.

To nie jest jedyny czynnik chaosu na horyzoncie. „Wojna domowa” w sensie brutalnego starcia doktrynalnego, grozi również Kościołowi. Stan zdrowia papieża Franciszka nie jest tajemnicą. Każdy wie, że jest zły i lada chwila może dojść do załamania. Konklawe, które jest już przygotowywane, będzie decydujące dla przyszłości Kościoła; przyszłości, która dzisiaj jawi się jako pustynia. Nie umknie to uwadze mistrzom wojny psychologicznej, którzy spróbują wszystkimi środkami wpłynąć na wybór nowego papieża, za pomocą kampanii w mediach społecznościowych, finansowania grup rusofilów, infiltracji świata katolickiego przez agentów-prowokatorów, przekupstwa oraz szantażu biskupów i kardynałów. Może się to wydarzyć w tym samym czasie, w którym Europę zaatakuje wojna hybrydowa – wojsko, nacisk polityczny, ataki cybernetyczne oraz inwazja migrantów.

Putin nie jest zainteresowany konserwatywnym czy progresywnym papieżem, ale promotorem rozbrojenia, który będzie postrzegać Rosję jako bastion oporu wobec zgniłego Zachodu. Trwająca zmasowana „psyop” (operacja psychologiczna) zakłada udział części katolickiego świata konserwatywno-tradycjonalistycznego, która głośno protestując przeciwko „papieżowi dyktatorowi” jednocześnie zgina kolano przez despotą z Kremla. W ten sposób flagi Eurazji mają zawisnąć wysoko, a flagi Zachodu – zostać opuszczone. Rzym jest wciąż centrum świata, a jeżeli Boża Opatrzność nie da Kościołowi odważnego i walecznego papieża, los Zachodu zostanie przypieczętowany, tak, jak stałoby się, gdyby św. Leon Wielki nie wynurzył się z chaosu w V stuleciu, a św. Pius V tysiąc lat później.  

Roberto de Mattei

Corrispondenzaromana.it

Pach

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij