21 czerwca 2025

Czy broń atomowa jest zawsze zła? Nie, ale w praktyce trudno znaleźć sytuację, w której jej użycie byłoby moralnie dopuszczalne. Pisze o tym włoski historyk, prof. Roberto de Mattei. 

Wojna między Izraelem a Iranem, która zbiega się w czasie z wojną między Rosją a Ukrainą, sprawia, że międzynarodowy krajobraz staje się coraz bardziej dramatyczny. Odłóżmy na bok historyczny, polityczny i ekonomiczny kontekst, w którym te wojny wybuchły i rozwijały się, a skupmy się na problematyce moralnej.

W erze zimnej wojny równowaga między dwoma supermocarstwami, Stanami Zjednoczonymi i Związkiem Radzieckim, była zapewniona przez strategię „odstraszania” lub „wzajemnego gwarantowanego zniszczenia” (MAD), zgodnie z którą broń jądrowa, dzięki swojemu niszczycielskiemu potencjałowi, stanowiła narzędzie odstraszania wroga od ataku, który miałby niszczycielską odpowiedź. Jedynym celem arsenałów nuklearnych było „unieważnienie broni jądrowej” (Herman Kahn, Philosophy of Atomic Warfare, tr. it., Il Borghese, Milan 1966, s. 138).

Wesprzyj nas już teraz!

W erze postmodernistycznej, po upadku muru berlińskiego, nie ma już żadnych wspólnych zasad międzynarodowych. Użycie broni nuklearnej jest wskazywane, na przykład przez Władimira Putina, jako sposób na zrekompensowanie niższości militarnej w dziedzinie broni konwencjonalnej lub, w przypadku Iranu, jako cel strategiczny, który należy osiągnąć, aby zniszczyć państwo Izrael. Jedną z zasad odstraszania było nieużywanie nazwy bomby na próżno. Werbalna eskalacja, której jesteśmy świadkami, może doprowadzić do rzeczywistej wojny szybciej, niż można sobie wyobrazić.

Podstawowe pytanie, które teraz powstaje, brzmi: czy odpowiedź nuklearna na atak nuklearny byłaby zgodna z prawem, czy też wojna nuklearna sama w sobie jest niemoralna, jak oświadczył papież Franciszek w Hiroszimie 24 listopada 2019 r.: „Wykorzystanie energii atomowej do celów wojennych jest niemoralne, tak jak niemoralne jest posiadanie broni atomowej”. Czy taka jest doktryna Kościoła?

Aby rozwiązać ten złożony problem moralny, należy pamiętać, że na przestrzeni ponad tysiąclecia Kościół konsekwentnie nauczał o legalności wojny prowadzonej w słusznej sprawie. Doktryna ta, po św. Augustynie i św. Tomaszu, została rozwinięta w różnych aspektach przez wielkich hiszpańskich teologów „drugiej scholastyki”, takich jak dominikanin Francisco da Vitoria (1492-1546) i jezuita Francisco Suarez (1548-1617), i została objaśniona przez wielkich katolickich moralistów i socjologów XX wieku, takich jak ojciec Antonio Messineo (1897-1878) i ojciec Johannes Messner (1891-1894).

Epoka nowożytna była świadkiem powstania i rozwoju takiej broni, jak nuklearna, chemiczna i bakteriologiczna (A.B.C.), która różni się od broni konwencjonalnej nie tylko stopniem mocy, ale i charakterem. W istocie są to środki niezróżnicowanego zniszczenia, wyrządzające krzywdę niewinnym lub samym walczącym w stopniu nieproporcjonalnym do rezultatów działań wojennych.

Papież Pius XII odniósł się do tej kwestii w różnych wystąpieniach, ale szczególnie w swoim przemówieniu z 30 września 1954 r. do Siódmego Światowego Zgromadzenia Medycznego, w którym wskazywał:

„Czy współczesna »wojna totalna«, a w szczególności wojna A.B.C., jest co do zasady dozwolona? Nie może być wątpliwości, zwłaszcza w świetle okropności i ogromnego cierpienia spowodowanego przez współczesne działania wojenne, że rozpętanie ich bez słusznej przyczyny (tj. bez narzucenia ich przez oczywistą i niezwykle poważną niesprawiedliwość, której w żaden sposób nie można uniknąć) stanowi zbrodnię godną najsurowszych sankcji krajowych i międzynarodowych. Kwestia legalności wojny atomowej, chemicznej i bakteriologicznej nie może być również podnoszona jako kwestia zasadnicza, z wyjątkiem sytuacji, gdy musi być uznana za niezbędną do obrony we wskazanych warunkach. Ale nawet wtedy należy dołożyć wszelkich starań, aby tego uniknąć, albo poprzez umowy międzynarodowe, albo poprzez nałożenie bardzo jasnych i ścisłych ograniczeń na ich użycie, tak aby ich skutki mogły pozostać ograniczone do ścisłych wymogów obrony. Kiedy jednak użycie tego środka wiąże się z takim rozszerzeniem zła, że jest ono całkowicie poza ludzką kontrolą, jego użycie musi zostać odrzucone jako niemoralne. W tym przypadku nie byłaby to już kwestia „obrony” przed niesprawiedliwością i koniecznego „zabezpieczenia” prawowitego posiadania, ale czystego i prostego unicestwienia całego ludzkiego życia w jego zasięgu. Nie jest to w żaden sposób dozwolone”.

Prowadzenie wojny typu ABC, jak można wywnioskować z fragmentu Piusa XII, jest dozwolone tylko wtedy, gdy jest wymuszone przez wyjątkowo poważną niesprawiedliwość, której w żaden sposób nie można uniknąć i jeśli jej skutki można w jakiś sposób kontrolować.

Ks. Bernard de Lacoste Lareymondie, dyrektor seminarium Ecône Bractwa Świętego Piusa X, w artykule poświęconym tej kwestii opublikowanym na łamach „La Porte latine” (https://laportelatine.org/formation/morale/doctrine-sociale/la-bombe-atomique-est-elle-immorale) w 2019 r. dobrze podsumował katolickie stanowisko:

„Zgodnie z piątym przykazaniem Bożym, bezpośrednie zabicie niewinnej osoby nigdy nie jest dozwolone. Jest to wewnętrznie złe. To śmiertelny grzech przeciwko sprawiedliwości. Dlatego, nawet w kontekście sprawiedliwej wojny, zabijanie dużej liczby cywilów w celu zmuszenia wroga do poddania się jest poważnie niemoralne. Jeśli jednak chodzi o pośrednie zabicie niewinnej osoby, kwestia jest bardziej subtelna. Jest to dopuszczalne pod następującymi warunkami: 1) śmierć niewinnego nie jest zamierzona, a jedynie przewidziana, dozwolona i tolerowana (św. Tomasz z Akwinu, Summa Theologica, II-II, 64, 6); 2) śmierć niewinnego nie powoduje pożądanego dobra (Rz 3, 8); 3) istnieje proporcjonalna przyczyna (Summa Theologica, II-II, 64, 7)”.

„To właśnie ten ostatni warunek”, kontynuuje Abbé Lareymondie, „może nie zostać spełniony w przypadku bomby atomowej. Na przykład, jeśli bombardując ważną bazę wojskową wroga, pośrednio i nieświadomie zabiję dwóch lub trzech cywilów, proporcjonalna przyczyna jest obecna. Jeśli jednak, aby zabić pięciu żołnierzy wroga, podejmuję ryzyko spowodowania śmierci setek cywilów, przyczyna nie jest proporcjonalna. Bomba atomowa jest ekstremalnie niszczycielska. Jej użycie będzie uzasadnione tylko wtedy, gdy szkody wyrządzone cywilom będą bardzo ograniczone. Dlatego bardzo trudno jest uzasadnić zrzucenie bomb na Hiroszimę i Nagasaki w sierpniu 1945 r.”.

„Ale czy to oznacza, że sama bomba atomowa jest niemoralna? Z pewnością nie. Moralność broni nie wynika z jej natury, ale z tego, jak ludzie ją wykorzystują.  (…) Trudność polega na niszczycielskich skutkach bomby: są one straszne i trudne do kontrolowania. Nie jest jednak niemożliwe wyobrażenie sobie sytuacji, w której niewinnych ofiar broni nuklearnej byłoby niewiele. Są to przypadki, w których wrogi cel wojskowy jest wyraźnie odizolowany. Na przykład, jeśli potężna baza wojskowa wroga znajduje się na środku pustyni lub na słabo zaludnionej wyspie na Oceanie Spokojnym, to jeśli wojna jest sprawiedliwa, użycie bomby atomowej może być moralnie dopuszczalne, pod warunkiem, że moc bomby jest proporcjonalna, w miarę możliwości, do wielkości celu. Bomba ta mogłaby również zostać legalnie zrzucona na eskadrę na morzu z dala od wybrzeża”.

Należy jednak przyznać, że taka sytuacja nie jest częsta, a co za tym idzie, użycie bomby atomowej częściej nie jest uzasadnione ze względu na dysproporcję między śmiercią wielu niewinnych ludzi a pożądanym rezultatem militarnym”.

Wnioski, zupełnie odmienne od stanowiska papieża Franciszka, są jasne: „Wojskowa energia jądrowa nie jest sama w sobie niemoralna. Prawdą jest jednak, że warunki jej słuszności są takie, że w praktyce użycie bomby atomowej bardzo rzadko byłoby moralnie dopuszczalne. Wniosek ten jest jednak wystarczający, by uczynić posiadanie broni nuklearnej dozwolonym”.

Podsumowując: aby wojna była sprawiedliwa, konieczne jest, aby nie tylko jej cel był dobry i sprawiedliwy, ale aby były takie także środki użyte do jej prowadzenia. W przypadku wojny nuklearnej cel może być dobry, na przykład w przypadku doznanej agresji, ale nie ma dobrych środków, jeśli wiąże się to ze śmiercią dziesiątek tysięcy niewinnych cywilów, którzy są bezpośrednim celem. Tradycyjna moralność nie dopuszcza makiawelicznej maksymy, że cel uświęca środki. Żadne zło wyrządzone w dobrych intencjach nie może być usprawiedliwione. Jak mówi św. Paweł, sprawiedliwa jest kara dla tych, którzy mówią, by czynić zło, aby stąd wynikło dobro (por. Rz 3, 8).

Roberto de Mattei

Corrispondenza Romana

Pach

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij

Udostępnij przez

Cel na 2025 rok

Zatrzymaj ideologiczną rewolucję. Twoje wsparcie to głos za Polską chrześcijańską!

mamy: 236 855 zł cel: 500 000 zł
47%
wybierz kwotę:
Wspieram