Na łamach portalu Corrispondenza Romana włoski historyk, profesor Roberto de Mattei, analizuje popularną dziś opinię, zgodnie z którą to Izrael sam „stworzył” Hamas w latach osiemdziesiątych XX wieku. Jak podkreśla, zarzut ten zawiera istotne ziarno prawdy, choć zarazem jest pewnym uproszczeniem. Tak czy inaczej, na kanwie tej historii widać, że realpolitik, choć krótkoterminowo skuteczna, przynosi w dłuższej perspektywie fatalne rezultaty.
zarzut ten stanowi uproszczenie historyczne, które – jak większość błędów – zawiera ziarno prawdy, lecz prowadzi do błędnych wniosków moralnych i politycznych.
De Mattei wychodzi od zasady moralnej sformułowanej przez św. Tomasza z Akwinu: nie wolno czynić zła nawet w celu osiągnięcia dobra. Zło, zauważa autor, nigdy nie prowadzi do dobra, lecz z reguły obraca się przeciwko sprawcy – zgodnie z zasadą „heterogenezji celów”, czyli paradoksalnych skutków działań politycznych. Historia XX wieku obfituje w takie „boomerangi”: decyzje taktycznie błyskotliwe, które ostatecznie przyniosły katastrofalne skutki.
Wesprzyj nas już teraz!
Pierwszym przykładem jest słynny „pociąg Lenina”, którym Niemcy w 1917 roku umożliwili powrót przywódcy bolszewików do Rosji, by doprowadzić do jej destabilizacji i zakończenia wojny na wschodzie. Plan się powiódł, lecz w dłuższej perspektywie rozprzestrzenił zarazę komunizmu, która ostatecznie uderzyła również w Niemcy. Kolejnym przykładem jest Traktat Wersalski – zrodzony z chęci trwałego osłabienia Niemiec, doprowadził do narodzin nazizmu i wybuchu II wojny światowej.
De Mattei przypomina również amerykańskie wsparcie dla afgańskich mudżahedinów w latach 80., które przyczyniło się do klęski Związku Sowieckiego, lecz zaowocowało narodzinami Al-Kaidy i talibów – a w konsekwencji atakami z 11 września. Podobny efekt przyniosła operacja CIA i MI6 z 1953 roku w Iranie, obalająca premiera Mossadegha. Zachód, dążąc do zabezpieczenia interesów naftowych, doprowadził do powstania autorytarnego reżimu szacha, którego upadek po ćwierćwieczu przyniósł rewolucję islamską i cztery dekady wrogości wobec USA.
Nie inaczej stało się z irackim Saddamem Husajnem – wspieranym przez Zachód w wojnie z Iranem, a później zwróconym przeciwko swoim dawnym sojusznikom. Inwazja na Kuwejt w 1990 roku doprowadziła do pierwszej wojny w Zatoce Perskiej, a następnie do interwencji amerykańskiej w Iraku w 2003 roku. W efekcie Bliski Wschód pogrążył się w chaosie, który umożliwił narodziny ISIS i umocnienie wpływów Iranu.
W tym kontekście de Mattei omawia przypadek Hamasu – organizacji, której początki sięgają lat 70. i 80., gdy w Strefie Gazy działała islamistyczna sieć Mujama al-Islamiya, związana z Bractwem Muzułmańskim. Izrael, chcąc osłabić świecką Organizację Wyzwolenia Palestyny Jasera Arafata, tolerował i pośrednio wspierał ten ruch, licząc, że islamiści rozbiją palestyńską jedność. Z Mujama narodził się jednak Hamas – radykalny ruch oporu, który od początku wzywał do zniszczenia Izraela. Już w 1989 roku Tel Awiw uznał go za organizację terrorystyczną. Sam Avner Cohen, izraelski urzędnik wojskowy, przyznał po latach, że było to „ogromne głupstwo historyczne”.
Jak zauważa de Mattei, Izrael nie stworzył Hamasu, ale bez wątpienia pomógł mu urosnąć w siłę. W rezultacie powstał „idealny boomerang” – islamistyczny ruch, który stał się bardziej niebezpieczny niż wcześniejsi palestyńscy przeciwnicy.
Autor wskazuje, że cały wiek XX i początek XXI potwierdzają jedno: Realpolitik ma zawsze swoją cenę. Polityczne manipulacje, prowadzone bez oglądania się na moralne zasady, przynoszą pozorne zwycięstwa i długofalowe klęski. Światowe mocarstwa wielokrotnie próbowały kierować historią jak partią szachów, ale prawa dobra i zła, wierności i zdrady, działają niezależnie od ich kalkulacji.
Źródło: Corrispondenza Romana
Pach