10 listopada 2021

Roberto de Mattei: Historyczne korzenie mafii z Sankt Gallen

(Fot. REUTERS/Francois Lenoir/FORUM, Wikimedia)

Każdy, kto chciałby zrozumieć to, co kryje się za „synodem o synodalności”, zainaugurowanym 10 października przez papieża Franciszka, nie obejdzie się bez wydanej niedawno książki Julii Meloni o mafii z Sankt Gallen, prezentującej jej historyczne i ideologiczne podstawy.

Lektura tej książki jest równie wciągająca co lektura powieści, lecz wszystko zostało udokumentowane zgodnie z rygorystyczną metodą historyczną. Ten aspekt warto podkreślić – w czasie w którym pewne teorie spiskowe prezentowane są na sposób powierzchowny, a czasem dziwaczny. Nadrabiając brak dowodów teorie te korzystają z technik narracyjnych, odwołując się bardziej do emocji niż rozumu, biorą w posiadanie tych którzy poprzez akt wiary już zdecydowali się je uznać nieprawdopodobne. Julia Meloni opowiada historię prawdziwego spisku, trafnie wskazując na jego zasadniczy cel, narzędzia, miejsce akcji i uczestników. To historia „Mafii z Sankt Gallen”, by użyć określenia ukutego przez jednego z jej głównych przedstawicieli – kard. Godfrieda Daneelsa (Karim Schelkens, Jürgen Mettepenningen, Gottfried Danneels, Editions Polis, Anvers 2015).

Sankt Gallen to szwajcarskie miasto, którego biskupem w roku 1966 był Ivo Fürer, piastujący jeszcze rok wcześniej stanowisko sekretarza generalny Rady Konferencji Episkopatów Europy. W porozumieniu z arcybiskupem Mediolanu kard. Carlo Marią Martinim biskup Fürer zaprosił grupę hierarchów do opracowania programu dla Kościoła przyszłości. Członkowie grupy spotykali się przez 10 lat, od 1996 do 2006 r. Kluczowe postaci to – obok kard. Martiniego – Walter Kasper (diecezja Rottenburga-Stuttgartu) oraz Karl Lehmann (1936-2018; diecezja Moguncji); obydwaj otrzymali kapelusze kardynalskie. Do nich dołączyło dwóch kolejnych przyszłych kardynałów: Godfried Danneels (1933-2019; archidiecezja mecheleńsko-brukselska) i Cormac Murphy-O’Connor (1932-2017; arcybiskup Westminster). W 2003 roku dołączył do nich rzymski kardynał kurialny, Achille Silvestrini (1923-2019). To dzięki niemu grupa z Sankt Gallen stała się wpływowym lobby, zdolnym do określania losów konklawe. Kilka dni o pogrzebie Jana Pawła II „mafia z Sankt Gallen” spotkała się na zaproszenie Silvestriniego w Villi Nazaret w Rzymie celem przyjęcia planu na zbliżające się konklawe. Na zdjęciu opublikowanym w „The Tablet” 23 lipca 2005 roku obok kardynała Silvestriniego dostrzec można kard. Martiniego, Daneelsa, Kaspera, Murphy’ego-O’Connora i Lehmanna, wszystkich „kluczowych członków i wychowanków mafii z Sankt Gallen”, jak pisze Julia Meloni (s. 5).

Wesprzyj nas już teraz!

Pierwotny plan sprowadzał się do wyboru na tron Piotrowy kard. Martiniego, ale już od roku 1996, a więc od zawiązania grupy, arcybiskup Mediolanu zaczął odczuwać pierwsze symptomy choroby Parkinsona. W 2002 roku kardynał ujawnił swój stan zdrowia, przekazując przywództwo kard. Silvestriniemu, który to od roku 2003 kierował manewrami przed najbliższym konklawe. Z kolei kard. Murphy-O’Connor był związany z kard. Jorge Bergoglio, arcybiskupem Buenos Aires. To on zaprezentował grupie kard. Bergoglio jako potencjalnego kandydata, który podjąłby rywalizację z kard. Ratzingerem. Bergoglio otrzymał poparcie „mafii”, ale osobą mającą najwięcej wątpliwości co do tej kandydatury był sam kard. Martini, bazujący na informacjach otrzymanych od jezuitów. W trakcie konklawe z 2005 roku, gdy okazało się, że porażka Bergoglia wydaje się niemal pewna, kard. Martini – być może z poczuciem ulgi – zapowiedział kard. Ratzingerowi, że swoje głosy oddaje do jego dyspozycji. Ostatnie spotkanie grupy z Sankt Gallen miało miejsce w roku 2006, lecz w trakcie nowego pontyfikatu Martini i Silvestrini wciąż mieli silne wpływy. W 2012 roku kard. Kasper mówił o „wietrze z południa” w Kościele, a 17 marca 2013 roku, w kilka dni po swoim wyborze, papież Franciszek wskazał Kaspera jako jednego ze swoich ulubionych pisarzy; w lutym 2014 roku powierzył mu zadanie inauguracji nadzwyczajnego konsystorza o rodzinie.

Jednakże papież Franciszek rozczarował progresistów, w stopniu nie mniejszym od irytacji wywołanej wśród konserwatystów, a po ośmiu latach jego pontyfikat znalazł się w stanie bezwzględnego upadku. Choć główni przedstawiciele mafii z Sankt Gallen nie żyją, jej modernistyczny duch unosi się nad procesem synodalnym, a równocześnie trwają już manewry przed kolejnym konklawe. Książka Julii Meloni, rekonstruująca historię tej „mafii”, pomaga nam w zrozumieniu mrocznej dynamiki poruszającej dzisiejszy Kościół. Dodam w tym kontekście kilka elementów, korzystając z własnych wspomnień.

Jesienią roku 1980 odwiedził mnie kapłan pracujący w Kurii Rzymski, ks. Mario Marini (1936-2009), był on wówczas jeszcze przed pięćdziesiątką, inteligentny, pełen werwy. Ów kapłan współpracował z kard. Giovannio Benellim (1921-1982), był zaniepokojony zdobyciem kluczowych watykańskich stanowisk przez ludzi wrogich Benelliemu, a których to kariery rozkwitały w słońcu kard. Agostino Casaroliego (1914-1998), sekretarza stanu za pontyfikatu Jana Pawła II. W latach 1980 – 1981 odbyłem liczne spotkania z ks. Marinim, w trakcie których szczegółowo tłumaczył mi istnienie czegoś, co nazywał „mafią” otaczającą Jana Pawła II, wybranego na Stolicę Piotrową w roku 1978. Ta mafia miała swą „szarą eminencję” w osobie Achille Silvestriniego, cienia i alter ego kard. Casaroliego. W roku 1973 Silvestrini zastąpił Casaroliego na stanowisko sekretarza sekretariatu ds. relacji z państwami. Tego właśnie Silvestriniego Julia Meloni opisuje jako stratega mafii z Sankt Gallen.

Silvestrini był człowiekiem inteligentnym, choć intryganckim. Reprezentował Stolicę Apostolską na konferencjach w Helsinkach (1975), Belgradzie (1977-1978) i Madrycie (1980), choć nie posiadał doświadczenia dyplomatycznego związanego z pracą w nuncjaturze. Tak jak i wielu innych posoborowych prałatów, nade wszystko był on politykiem, który chętnie pozbywał się kurialnego stroju by uczestniczyć w poufnych spotkaniach, organizowanych poza apartamentami zajmowanymi w Watykanie. Watykaniści cenili jego chęć przekazywania poufnych informacji, nawet jeśli te – rozpowszechniane od lewa do prawa – stanowiły sprytną mieszankę kłamstw i prawdy. W polityce międzynarodowej podzielał stanowisko biskupa Luigi Bettazziego, opowiadającego się za jednostronnym rozbrojeniem; w polityce krajowej wspierał linie Chrześcijańskich Demokratów, wyjątkowo otwartych na Włoską Partię Komunistyczną. W szczególności utrzymywał relacje z Giulio Andreottim; był też przewodniczącym delegacji Stolicy Apostolskiej, która w roku 1985 ratyfikowała katastrofalny konkordat z państwem włoskim. Poprzez ks. Francesco Brugnaro, obecnego arcybiskupa-emeryta diecezji Camerino, Silvestrini był w stałym kontakcie z Carlo Marią Martinim, arcybiskupem Mediolanu, który nie był jeszcze wówczas kardynałem, choć Silvestrini tę nominację już wyczuwał. Wszystko to miało miejsce 25 lat przed „mafią z Sankt Gallen”.

Ujawnienie tych informacji uzgodniłem z samym księdzem Marinim. Zostały one przekazane Janowi Pawłowi II przez Wandę Półtawską, świadomą wielu kwestii dzięki przyjaźni z kard. Edouardem Gagnonem (1918-2007), przyjaźniącego się także z ks. Marinim. Niektóre spośród tych doniesień zostały opublikowane przez magazyn „Impact Suisse”, „Si Si No No” i „Courrier de Rome”. Od tego czasu minęło 40 lat i z radością wspominam postać ks. Mario Mariniego, kapłana który zawsze służył Kościołowi z apostolskim zapałem; który jako jeden z pierwszych potępił istnienie w nim „mafii”. Książka Julii Meloni mnie zainspirowała. Co by powiedział ks. Marini? To już temat na inny artykuł.

Roberto de Mattei

onepeterfive.com

 

tłum. mat

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij