6 lipca 2023

Roberto de Mattei: Nominacja abp. Fernándeza to jedna z najgroźniejszych decyzji Franciszka

Decyzja papieża Franciszka o mianowaniu abp. Fernándeza prefektem Dykasterii Nauki Wiary jest jedną z najbardziej niepokojących w całym tym pontyfikacie. Budzi to głęboką konsternację i wiele pytań. Trzeba jednak pamiętać, że pomimo wszystkich kontrowersji Franciszek jest papieżem. Można i nawet trzeba go krytykować oraz upominać, ale nie należy podważać prawomocności jego władzy. Pisze o tym prof. Roberto de Mattei.

Publikujemy poniżej artykuł pt. „Nominacja nowego prefekta Kongregacji Nauki Wiary”, jaki prof. Roberto de Mattei opublikował na łamach Corrispondenza Romana.

***

Wesprzyj nas już teraz!

Mianowanie Victora Manuela Fernándeza, arcybiskupa La Platy, szefem Kongregacji Nauki Wiary, jest jednym z najbardziej niepokojących aktów pontyfikatu papieża Franciszka. Nie chodzi wyłącznie o kontrowersyjną postać, ale również o niecodzienny list, jaki towarzyszył tej nominacji. Abp Fernández jest znany z zajmowania stanowiska, które często różni się od Magisterium Kościoła, zwłaszcza na polu moralności. Franciszek napisał tymczasem do niego 1 lipca: „Dykasteria, której będziesz przewodził, w innych czasach stosowała niemoralne metody. Były to czasy, kiedy zamiast promować wiedzę teologiczną, ścigano możliwe błędy teologiczne. To, czego od ciebie oczekuję, jest czymś zupełnie innym”.

O jakich czasach pisze papież, jakie niemoralne metody stosowała kongregacja, która od zmiany nazwy w 1965 roku była kierowana między innymi przez kardynałów Józefa Ratzingera (1981-2005) i Gerharda Ludwiga Müllera (2012-2017)? Papież Franciszek wezwał nowego prefekta do unikania „ścigania” błędów doktrynalnych. W istocie stwierdził, cytując Evangelii gaudium, że Kościół „wzrasta w swojej interpretacji objawionego słowa oraz w rozumieniu prawdy, co nie oznacza narzucania jednego sposobu wyrazu tychże. Bo różnorodne prądy myśli w filozofii, teologii i praktyce duszpasterskiej, jeżeli otwarte na pojednanie przez Ducha w poszanowaniu i miłości, mogą pozwolić Kościołowi wzrastać”.

Wyglądałoby na to, że Kościół, na sposób dialektyczny, musi tolerować we własnym wnętrzu różne opinie teologiczne, o ile tylko nie są one zbyt „surowe”, to znaczy zbyt spójne z ortodoksją; nikt nie powinien zadowalać się „teologią przykutą do biurka”, cechującą się „zimną i twardą logiką, która chce wszystko zdominować”. Prawd wiary Kościoła nie należy przedstawiać w asertywny, uniwersalny sposób, rygorystycznie trzymając się wcześniejszego Magisterium. Wśród jedenastu przypisów towarzyszących temu niepokojącemu listowi nie ma ani jednego dokumentu poprzedzającego pontyfikat Franciszka, nawet dokumentów II Soboru Watykańskiego.

Jest więcej niż logiczne, że akt tego rodzaju powinien budzić przerażenie, wywoływać konsternację i pytania. Papież jest Wikariuszem Chrystusa, ale przed papieżem jest jeszcze Kościół, a każdy katolik, jako członek Mistycznego Ciała, ma prawo nie zgadzać się ze słowami czy czynami, które zdają się być sprzeczne z wiarą otrzymaną wraz ze chrztem, nawet jeżeli ich autorem jest papież. Pasterz, który przestaje utwierdzać powierzoną mu trzodę we wierze, nie wydaje się godny najwyższej misji, którą Chrystus powierzył swojemu Wikariuszowi. Według tak wybitnego teologa jak msgr Brunero Gherardini (1925-2017), papież, który wykonuje swój prymat w arbitralny sposób, stawiając się ponad Chrystusem i zdradzając swoją misję, jest „niegodnym” papieżem (Contemplando la Chiesa. Considerazioni teologi sul misteri della Chiesa, nn. 1-3, 2007, p. 183). Niegodny papież nie przestaje jednak być papieżem. Niektórzy wpadają dziś nieszczęśliwie w pokusę odrzucania papieża Franciszka jako Wikariusza Chrystusa, choć nie ma żadnego orzeczenia Kościoła, które by to ogłaszało. Odrzucenie prawomocności Franciszka przychodzi dzisiaj nie tylko od tych, którzy otwarcie określają go mianem „uzurpatora” oraz „antypapieża”, ale również od tych, którzy mówią o nim z pogardą w bardziej dwuznaczny sposób, określając go po prostu jako „Bergoglia” i wzywając księży, by nie wymieniali jego imienia na początku kanonu Mszy (una cum). Do tajemnicy Kościoła, który jest święty w swojej doktrynie i Boski w konstytucji, ale grzeszny w aspekcie ludzkim, trzeba podchodzić z refleksją i równowagą, z miłością i modlitwą.

Każdemu, kto chciałby zagłębić się w ten poważny problem, niekiedy traktowany niekompetentnie i powierzchownie, polecam dwie wydane ostatnio książki: Super hanc petram. Il papa e la Chiesa in un’ora drammatica della storia autorstwa o. Serafino Lanzetty (Edizioni Fiducia, Rzym 2022) oraz Non era più lui. Una risposta al Codice Ratzinger sulla rinuncia di Benedetto XVI autorstwa Federica Michielana oraz Francesca Patruna (Fede e Cultura, Werona 2023, z przedmową msgr. Nicola Buxa).

Nie ma wątpliwości, wyjaśnia o. Lanzetta, że wraz z pontyfikatem Franciszka doszło do fundamentalnego zagmatwania osoby papieża i tajemnicy Kościoła, do próby generalnej rewizji kluczowych punktów wcześniejszego Magisterium oraz doktryny wiary i moralności. A jednak „jeżeli papież zaprzestałby sprawowania swojego właściwego munus utwierdzania swoich braci w wierze, a nawet jeżeli nauczałby dwuznacznych doktryn graniczących z herezją, nie oznacza to automatycznie, że taki papież nie jest prawdziwym papieżem. Należałoby się raczej zapytać jak to możliwe, że wiara papieża może słabnąć. Choć wyniesiony został do najwyższych stopni godności w Kościele, otrzymując łaskę odpowiadającą jego statusowi, pozostaje wciąż tym Szymonem, który zmaga się ze staniem się Piotrem i pozwala, by uwodziły go różne syreny, duch czasu, które tu i ówdzie proponują łatwiejszą drogę, drogę, która nie jest drogą Krzyża” (s. 43). Nawet jeżeli papież stałby się narzędziem doktrynalnego chaosu, kierowanie pod jego adresem uprawnionej krytyki nie może obejmować podważania jego munus – chyba, że jest jakiś poświadzczający to dowód, ewidentny dla każdego; krytyka powinna polegać jedynie na „weryfikowaniu w świetle stałej doktryny Kościoła tego, czy jego munus jest wykonywany czy nie; czy posługa Piotra jest wypełniana czy nie; czy wiara i moralność nauczane przez papieża są wiarą i moralnością Kościoła” (s. 45).

Podczas gdy dyskurs o. Lanzetty jest utrzymany na planie ściśle teologicznym, prawnicy Federico Michielan i Francesco Patruno zajmują się prawem kanonicznym. Są tacy, którzy twierdzą, że papież Franciszek nie jest papieżem, bo Benedykt XVI nie zrezygnował nigdy ze swojego pontyfikatu. Michielan wnikliwie zajmuje się wszystkimi sprzecznościami, zwłaszcza tymi natury teologicznej, które można odnaleźć w abdykacji Benedykta XVI, zupełnie jakby chciał on przestać „działać jak papież”, nie rezygnując jednak z „bycia papieżem”. Te sprzeczności, wyrażane przez biały habit, który nosił Benedykt, przez zachowanie imienia, a przede wszystkim przez bezprecedensowy tytuł „papieża emeryta”, nie unieważniają jednak rezygnacji Benedykta. Zamieszanie oczywiście nadal istnieje i jest konieczne, by przyszły papież wszystko to wyjaśnił.

W drugiej części książki Michielan przeprowadza wywiad z prawnikiem Francesco Patruno, który natychmiast rozprawia się z teologiczno-fikcyjnym konspiracjonizmem, który jest dziś tak rozpowszechniony. „Jest więcej niż normalne”, mówi kanonista, że „historycy i kanoniści angażują się w naukową debatę o prawomocności papieża albo o ważności jego rezygnacji. To, co niszczy powagę badań historyczno-prawnych, to właśnie literatura spod znaku teorii spiskowych” (s. 147-148).

Jedną z głównych teorii spiskowych jest twierdzenie dotyczące sede impedita, zgodnie z którym Benedykt XVI został zmuszony do „rezygnacji”, bo nie pozwalano mu rządzić. Patruno pokazuje, że tezy tej nie da się utrzymać. Benedyktowi XVI być może wrogowie rzeczywiście w pewien sposób przeszkadzali [w rządzeniu], ale nie oznacza to jeszcze, że nie mógł w ogóle rządzić; nie wpływa to na ważność wyboru. Co więcej pomysł, zgodnie z którym Benedykt XVI celowo wymyśliłby nieważną rezygnację, by zastawić pułapkę na kardynała Bergoglia, czyniłby go ciężko winnym przed Bogiem, bo oznaczałoby to przedkładanie Makiawelicznego knucia ponad zaufanie w działanie Ducha Świętego i Bożej Opatrzności. Zwolennicy tej tezy nie rozumieją, że czynią Benedykta XVI tak samo „diabolicznym”, jak jego rywala.

Podstawy prawnej nie ma też teza, według której presja ze strony tak zwanej „mafii z Sankt Gallen” unieważniła konklawe w 2013 roku. Na wszystkich konklawe w XX stuleciu istniały opozycyjne grupy, począwszy od konklawe, które wybrało św. Piusa X, kiedy wniesiono cesarskie veto przeciwko kardynałowi Rampolli. Sam wybór Benedykta XVI w 2005 roku był prawdopodobnie wynikiem kompromisu dwóch frakcji, które spierały się ze sobą na konklawe, grupy z Sankt Gallen kardynała Martiniego oraz „Partii Soli Ziemi” kardynała Ratzingera. Zgodnie z wiarygodną rekonstrukcją, której dokonał Patruno, kompromis pomiędzy tymi dwiema grupami przewidywał wybór kardynała Bergoglia po kardynale Ratzingerze, co też rzeczywiście się stało. Jeżeli potwierdziłoby się, że takie porozumienie miało miejsce, to konklawe w 2013 roku i tak byłoby ważne, tym więcej to w 2005 roku.

Gdy idzie o Mszę una cum Bergoglio, jurysta Patruno daje dobre wyjaśnienie passusu u św. Tomasza, który często jest niewłaściwie cytowany; zgodnie z nim grzeszy każdy, kto słucha Mszy albo otrzymuje sakramenty od heretyckiego, schizmatyckiego lub ekskomunikowanego szafarza (Summa Theologiae, III, q. 82, a. 9). Passus odnosi się do heretyków, schizmatyków i ekskomunikowanych, których pozbawiono wykonywania ich władzy na mocy decyzji Kościoła. Zanim taka definitywna decyzja została ogłoszona, można chodzić na Mszę oraz otrzymywać sakramenty od księży, których subiektywnie ocenia się jako heretyckich i tak dalej. Communicatio in sacris z heretykami jest niedozwolona wówczas, gdy ogłoszono ich takimi na mocy decyzji Kościoła, ale przed tym momentem otrzymywanie od nich Komunii św. czy wysłuchiwanie Mszy jest dozwolone.

Papież Franciszek, stwierdza rozsądnie prawnik Patruno, może być kontrowersyjną postacią, jednak „zanim pojawi się sententia ecclesiae, nikt – ani świecki, ani kapłan – nie może stawiać się w miejscu nauczania Kościoła” (s. 213). Opinia, którą ktoś może mieć na temat Franciszka, liczy się tylko jako opinia prywatnego badacza. Jednak nikt, wyjąwszy papieża, nie jest nieomylny z natury: nieomylny jest tylko papież kiedy wykonuje swoją misję, pod określonymi warunkami. Co więcej, nie może być Kościoła bez papieża, a jeżeli dziś papieżem nie jest Franciszek, to kto nim jest lub będzie? To nieuniknione pytania, na które nie można odpowiadać „charyzmatycznie”, poza najbardziej elementarnymi pojęciami teologii i prawa kanonicznego.

Dlatego najrozsądniejszą ścieżką w tej bolesnej sytuacji wydaje się ta, którą podjęła 16 lipca 2017 roku Correctio filialis (http://www.correctiofilialis.org), solidny i pełen poszanowania dokument ogłoszony przez 40 naukowców, a później wsparty przez ponad 200, który wzywa Ojca Świętego do odrzucenia herezji i błędów, jakie promował. Inicjatywa ta zasługuje na ponowne podjęcie, a przede wszystkim na przyjęcie przez odpowiednią liczbę kardynałów i biskupów, nie po to, by „usunąć”
 papieża, ale po to, by ostatecznie go upomnieć, idąc za przykładem św. Pawła wobec św. Piotra (Ga 2, 14).

W momentach poważnego kryzysu istnieje obowiązek ujawniania błędów, nawet takich, które wychodzą od najwyższego autorytetu Kościelnego. Musi się to dziać z całym szacunkiem należnym Wikariuszowi Chrystusa, bez skandalizowania dusz, tak jak przypomina nam rzymski teolog, pasjonista o. Enrico Zoffoli (1915-1996), cytując słowa św. Katarzyny Sieneńskiej: „Wasza Świątobliwość, zadbaj, bym nie musiała skarżyć się na Ciebie Ukrzyżowanemu Jezusowi. W istocie nie mogę poskarżyć się nikomu innemu, bo nie ma od Ciebie wyższego na ziemi!” (La vera Chiesa di Christo, Pro Manuscripto, Rzym 1990, s. 287).

Roberto de Mattei

Źródło: rorate-caeli.blogspot.com

Pach

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij

Udostępnij przez

Cel na 2025 rok

Po osiągnięciu celu na 2024 rok nie zwalniamy tempa! Zainwestuj w rozwój PCh24.pl w roku 2025!

mamy: 31 106 zł cel: 500 000 zł
6%
wybierz kwotę:
Wspieram