21 września 2023

Roberto de Mattei: Synod o synodalności to „puszka Pandory” o nieprzewidywalnych konsekwencjach

(Fot. pixabay.com)

Świat katolików wiernych Tradycji nie jest już Acies ordinata [„zbrojnymi zastępami”]. Stanowi raczej formację zagubioną i kłótliwą, stającą dzisiaj w obliczu wydarzenia, które kardynał Pell nazwał „toksycznym koszmarem”: październikowego synodu, nowej „puszki Pandory”, po której można spodziewać się wszystkiego – pisze włoski historyk Roberto de Mattei w środowym tekście opublikowanym na łamach portalu Voice of the Family. Publikujemy tłumaczenie pełnej treści tego artykułu.

 

Nie wiemy, czy dekada, która biegnie od początku 2013 do końca 2023 roku zostanie zapamiętana jako jedna z najintensywniejszych w XXI wieku, ale z pewnością była ona najbardziej nieprzewidywalną w naszym życiu.

Wesprzyj nas już teraz!

Dekada faktycznie rozpoczęła się od bomby – rezygnacji Benedykta XVI w dniu 11 lutego 2013 r. – i kończy kolejną bombą, czy raczej tym, co trafnie wyrażono w tytule niedawno wydanej książki Julia Loredo i José Antonia Urety: „Puszka Pandory — październikowy Synod na temat synodalności”. Jednak, po głębszym namyśle, pierwszą „puszką Pandory” była abdykacja Benedykta XVI – jak to ujął kardynał Angelo Sodano, „grom z jasnego nieba”, od którego wszystko się zaczęło.

Możliwość papieskiego ustąpienia jest przewidziana w prawie kanonicznym (kan. 332 §2), jednak była dotychczas realizowana bardzo rzadko. Co więcej, przyczyny i sposób abdykacji wydawały się osobliwe. Do ostatniego dnia swojego życia Benedykt XVI powtarzał, że powodem jego decyzji był jedynie wątły stan psychofizyczny, „zmęczenie fizyczne i psychiczne”, jak tłumaczył abp Georg Gänswein na łamach swojego tomu poświęconego „historycznej rezygnacji”. W liście wysłanym 28 października 2022 r., a więc na kilka tygodni przed śmiercią, do swojego biografa Petera Seewalda, Benedykt wyjaśniał, że „głównym motywem” zrzeczenia się przezeń posługi była „bezsenność, która nieprzerwanie towarzyszy mu od Światowych Dni Młodzieży w Kolonii” w sierpniu 2005 roku. Jego jednoznaczne deklaracje nie zdołały jednak położyć kresu najbardziej ekstrawaganckim spekulacjom, które posuwały się nawet do teorii, że w rzeczywistości do rezygnacji nigdy nie doszło, zaś Benedykt XVI nadal sprawował władzę, w przeciwieństwie do „uzurpatora” Franciszka.

Papież Benedykt z pewnością nie wyobrażał sobie, że w ciągu dziesięcioletniego pontyfikatu Franciszka będzie świadkiem klęski spowodowanej jego wyborem, po części dlatego, że był pewien, iż jego następcą zostanie kardynał Angelo Scola. Kiedy z komina Bazyliki św. Piotra pojawił się po raz pierwszy biały dym, w oświadczeniu Konferencji Episkopatu Włoch z dnia 13 marca 2013 r. o godz. 20:24 wyrażono „uczucia całego narodu włoskiego, związane z przyjęciem wiadomości o kardynale Angelo Scoli jako następcy św. Piotra”. Na konklawe w 2013 roku kardynał Scola, według wiarygodnych rekonstrukcji wydarzeń, prowadził po pierwszej turze, zanim został wyprzedzony przez kardynała Bergoglio, który został wybrany w piątym głosowaniu.

Przewidywania te pokrzyżowały głosy kardynałów amerykańskich, przekonanych, iż Kościołowi niezbędne jest głębokie wewnętrzne oczyszczenie, którego nie będzie w stanie przeprowadzić żaden kardynał włoski. To dzięki ich zdecydowanemu poparciu wybrany został Jorge Mario Bergoglio. Kto by pomyślał, że dziesięć lat później nikt inny jak episkopat amerykański okaże najbardziej zdecydowany sprzeciw wobec papieża Franciszka?

Zarówno konserwatyści, jak i postępowcy pragnęli dla Kościoła wewnętrznych reform, a Bergoglio zaprezentował się jako kandydat „duchowy”, zdolny do ich przeprowadzenia. Kto zresztą by przypuszczał, że Franciszek będzie najbardziej „politycznym” z papieży ostatniego stulecia, a jego reformy okażą się rażącą porażką?

Mianowanie kardynała George’a Pella na pierwszego prefekta Sekretariatu ds. Gospodarczych w dniu 24 lutego 2014 roku wydawało się konserwatystom swego rodzaju gwarancją. Mimo to zdawali oni sobie sprawę, iż reformy wprowadzane są powoli oraz że mnożą się nieporozumienia doktrynalne i duszpasterskie, zwłaszcza po opublikowaniu adhortacji apostolskiej Amoris laetitia z 19 marca 2016 roku. Czterech wybitnych kardynałów (Walter Brandmüller, Raymond Leo Burke, Carlo Caffarra, Joachim Meisner) 16 września 2016 roku przekazało do Kongregacji Nauki Wiary pięć Dubiów [zastrzeżeń]. Być może dało się przewidzieć, że nigdy nie nadejdzie żadna odpowiedź, ale nieoczekiwanie nastąpiła śmierć dwóch spośród czterech kardynałów – Joachima Meisnera w dniu 5 lipca 2017 r. i Carla Caffarry 6 września tego samego roku – co położyło kres publicznej akcji pozostałych dwóch kardynałów.

29 czerwca 2017 r. australijska policja potwierdziła, że ​​kardynałowi Pellowi postawiono zarzuty „poważnych przestępstw na tle seksualnym” wobec nieletnich. Pell został uznany winnym przez ławę przysięgłych w stanie Wiktoria w Australii i 13 marca 2019 r. skazany na karę sześciu lat więzienia. Dopiero 7 kwietnia 2020 r. został jednomyślnie uniewinniony przez ten sam sąd i zwolniony po ponad roku pozbawienia wolności. Australijski kardynał, najaktywniejszy spośród kardynałów kurii i w największym stopniu dysponujący odpowiednim know-how, wrócił do Rzymu i zaczął organizować szeregi antybergogliowskie na kolejne konklawe. Niespodziewanie jednak zmarł 10 stycznia 2023 roku. Nawet podczas jego pogrzebu nieopodal Watykanu trwała gorąca rozprawa w procesie kardynała Angelo Becciu – jego sprawa sądowa wciąż się toczy i pełna niewiadomych.

Kto ponadto mógł sobie wyobrazić rozczarowanie papieżem Franciszkiem ze strony tych samych postępowców, którzy entuzjastycznie przyjęli jego wybór? W kwietniu 2013 r. historyk Alberto Melloni nazwał ogłoszenie przez papieża Franciszka reformy kurii „najważniejszym krokiem w historii Kościoła w ciągu ostatnich dziesięciu stuleci oraz w pięćdziesięcioletniej historii recepcji Soboru Watykańskiego II”. Dziesięć lat później sam Melloni nazwał fundamentalną zasadę Praedicate evangelium, konstytucji apostolskiej z dnia 19 marca 2022 r. w sprawie reorganizacji Kurii Rzymskiej, „tezą, która uderza w samo sedno Soboru Watykańskiego II i stanowi punkt sporny dla przyszłości Kościoła”. Zarzut dotyczy tego, że owa zasada oznacza wyrzeczenie się prymatu porządku sakramentalnego nad prawnym, co stanowiło jeden z kamieni węgielnych nowej doktryny soborowej.

„Wtargnięcie Franciszka wywołało szok” – napisał Jean-Marie Guénoisin w swojej najnowszej książce, gdzie próbuje rozwiązać to, co inny watykanista, Massimo Franco nazwał zagadką Bergoglio: „zderzenie kultur”. W zależności od wrażliwości odczuwano je jako koszmar, trzęsienie ziemi lub autentyczne wyzwolenie”. Wśród kilku klarownych punktów znajduje się radykalna kontynuacja, na poziomie praktyki, względem Soboru Watykańskiego II. W tym sensie ksiądz Claude Barthe ma rację, nazywając obecny pontyfikat: „apokalipsą w sensie dosłownym, to znaczy objawieniem, w szczególności objawieniem wielkiego punktu zwrotnego, który Ojcowie Soboru Watykańskiego II wywołali mimowolnie. Papież Franciszek podnosi to absolutnie wyjątkowe wydarzenie do najwyższego stopnia, a w każdym razie czyni jego naturę znacznie bardziej namacalną”.

Jednak „puszka Pandory” związana z rezygnacją Benedykta XVI i w rezultacie z wyborem Franciszka wywołała być może najbardziej nieprzewidywalne konsekwencje w obozie katolików wiernych Tradycji. Wydawało się, że Correctio filialis z 11 sierpnia 2017 r., podpisane przez ponad 200 teologów oraz badaczy różnych dyscyplin, odnalazło jedność doktryny i celu w tamtym świecie. Jednak pandemia koronawirusa, wojna rosyjsko-ukraińska i chwiejna postawa Franciszka przyczyniły się do jego destabilizacji. Tradycyjny świat nie jest już Acies ordinata [„zbrojnymi zastępami”], jak mogło się wydawać do stycznia 2020 r., stanowi raczej formację zagubioną i kłótliwą, stającą dzisiaj w obliczu wydarzenia, które kardynał Pell nazwał „toksycznym koszmarem”: październikowego synodu, nowej „puszki Pandory”, po której można spodziewać się wszystkiego, nawet jeśli chodzi o reakcje, jakie nieuchronnie wywoła.

Roberto de Mattei

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij