Mąż Asii Bibi – pakistańskiej chrześcijanki, która od blisko pięciu lat zamknięta jest w celi śmierci z powodu rzekomego bluźnierstwa – w rozmowie ze stacją BBC powiedział, że jego rodzina często musi zmieniać miejsce zamieszkania, ponieważ otrzymuje pogróżki. Narzekał, że zmiany źle wpływają na dzieci, które nie mogą normalnie się uczyć i żyć.
– Nie możemy pozostać w jednym miejscu zbyt długo – żalił się Ashiq Massih. – Żyjemy w ukryciu. To bardzo trudne, zwłaszcza dla dzieci. One nie mogą nigdzie osiąść na stałe i uczyć się – dodał. Tłumaczył, że jest im niezwykle ciężko z powodu stale towarzyszącego strachu o życie.
Wesprzyj nas już teraz!
Asia Bibi została aresztowana w 2009 roku, po tym jak wdała się w kłótnię z muzułmankami o dostęp do wody pitnej. Wyznawczynie islamu oskarżyły ją o rzekomą obrazę proroka Mahometa, za którą w Pakistanie grozi kara śmierci. Asia oczekuje na wyrok. Jeśli kara zostanie wykonana, Bibi będzie pierwszą kobietą w historii Pakistanu, która poniesie śmierć, skazana na podstawie prawa o bluźnierstwie.
Czternastoletnia córka Asii Bibi, Esham mówiła, że jej matka padła ofiarą rozzłoszczonego motłochu, który często bierze sprawy w swoje ręce w przypadku bluźnierstwa. Wyznawcy Mahometa atakują także podejrzewanych o bluźnierstwo. Esham wspomina, jak tłum ludzi rzucił się na jej matkę, zerwał z niej ubranie i dotkliwie pobił. – Płakaliśmy, prosiliśmy ich, aby pozwolili jej odejść i przestali ją bić. Oni tymczasem przez prawie godzinę ją maltretowali. Bili także mnie, gdy próbowałam bronić matki – mówiła Esham. Dziewczyna, która początkowo nie wiedziała za co tak straszna kara spotkała jej matkę, teraz stara się wymazać z pamięci obraz jej torturowania.
Sprawa Asii Bibii obiła się szerokim echem w kraju, zdominowanym przez wyznawców islamu. W obronie chrześcijanki stanęli gubernator Pendżabu, Salman Taseer i minister ds. mniejszości, Shahbaz Bhatt zamordowany w 2011 roku po tym, jak opowiedział się za reformą prawa o bluźnierstwie.
Chrześcijanie w Pakistanie żyją w ogromnym napięciu. Pastor Arif Khokar, który prowadził przez wiele lat mały zbór chrześcijański w Pendżabie powiedział BBC, że wkrótce po tym, jak pokłócił się z sąsiadem został niesłusznie oskarżony o spalenie stron Koranu. – Myślałem, że dostanę ataku serca. – mówił. – Wpadłem w panikę, gdy policja przyszła do mnie i poinformowała o oskarżeniu. Nigdy nie myślałem, że coś podobnego może mi się przytrafić – dodał.
Pastor Khokar miał dużo szczęścia. Nie skazano go na karę śmierci. Opuścił areszt za kaucją i chociaż nie został zaatakowany, jego rodzina wciąż żyje w strachu. – Wiemy, jakie kary grożą za bluźnierstwo i co dzieje się z oskarżonymi, zwłaszcza z chrześcijanami. Żyjemy w bardzo dużym napięciu – żalił się.
Źródło: christiandaily.com, AS.