Stanisław Zagrodzki, kuzyn śp. Ewy Bąkowskiej zlecił prywatne badania naukowcom amerykańskim. – 16 czerwca otrzymałem informację od jednego z naukowców, że znane są już wyniki badań dwóch próbek, wielkości kilku centymetrów kwadratowych każda. Jedna pochodziła z fragmentu garsonki, druga – z pasa biodrowego od fotela lotniczego, który był z tą garsonką, można powiedzieć, zespolony. Okazało się, że w tej drugiej próbce znaleziono ślady trójnitrotoluenu, czyli trotylu – relacjonuje Stanisław Zagrodzki.
Informację tę potwierdził później inny naukowiec w obecności posła Antoniego Macierewicza, kilku rodzin i adwokata.
Wesprzyj nas już teraz!
Zgodnie z ustaleniami przeprowadzono ponowne badanie próbek w celu wykluczenia pomyłki. Obecnie jest ono na ukończeniu, w fazie ekspertyzy pisemnej.
– Rewelacje „Rzeczpospolitej” są dla mnie potwierdzeniem tej wstępnej analizy uniwersyteckiej przeprowadzonej w USA – mówi Stanisław Zagrodzki.
Stanisław Zagrodzki nie informował jeszcze o wynikach badań prokuratury. M.in. w obawie o materiał dowodowy dla prokuratury. – Bałem się, że ujawnienie tego w mediach może spowodować utrudnienie dostępu do wraku. Że wrak może nigdy nie wrócić, co byłoby nie do przyjęcia – tłumaczy kuzyn śp. Ewy Bąkowskiej.
Źródło: wpolityce.pl
luk