Szczególne przywileje Najświętszej Maryi Panny, Virgo Virginum, są ściśle związane z doktryną o Wcieleniu […]. Przywileje te zostały w rytuale katolickim uznane w pełni dopiero w czasach późniejszych, ale nie były czymś nowym dla Kościoła ani czymś obcym dla jego dawnych nauczycieli.
Św. Justyn, św. Ireneusz i inni wyraźnie ustalili, że Najświętsza Maryja Panna nie tylko miała pewną misję do spełnienia, ale wzięła udział, i to jako podmiot działający dobrowolnie, w samym procesie Odkupienia, podobnie jak Ewa spełniła rolę narzędzia w upadku Adama i była zań odpowiedzialna. Nauczali oni, że jak pierwsza kobieta mogła odtrącić kusiciela, a nie uczyniła tego, tak samo Maryja, gdyby była nieposłuszna i nie uwierzyła poselstwu Gabriela, mogłaby sprawić, że Ekonomia Boża poszłaby na marne.
I niewątpliwie ową paralelę między „matką wszystkich żyjących” a Matką Odkupiciela można uchwycić na podstawie porównania pierwszych rozdziałów Pisma św. z ostatnimi. Zauważyliśmy już wcześniej, że jedyny fragment, w którym węża utożsamia się wprost ze złym duchem, występuje w dwunastym rozdziale Apokalipsy. Otóż można stwierdzić, że gdy następuje rozpoznanie, dokonuje się ono na tle wizji „Niewiasty obleczonej w słońce i księżyc pod jej stopami” (Ap 12, 1), tak iż obie kobiety kontrastują ze sobą. Poza tym — jak mówi Apokalipsa — „rozgniewał się Smok na Niewiastę, i odszedł rozpocząć walkę z resztą jej potomstwa” (Ap 12, 17); tak też przepowiedziane jest w Księdze Rodzaju: „Wprowadzam nieprzyjaźń między ciebie a niewiastę, pomiędzy potomstwo twoje a potomstwo jej: ono zmiażdży ci głowę, a ty zmiażdżysz mu piętę” (Rdz 3, 15). Co więcej, wrogość ta miała istnieć nie tylko między wężem a samą niewiastą. I tu również zachodzi odpowiedniość w wizji apokaliptycznej. Jeżeli zatem istnieje racja dla sądzenia, iż tajemnica zawarta pod koniec Pisma Św. odpowiada tajemnicy znajdującej się na początku, i że „niewiasta” wymieniona w obu fragmentach jest tą samą osobą — to nie może być ona nikim innym, jak tylko Najświętszą Maryją Panną, postawioną nam przed oczy w formie proroctwa zaraz po grzechu Ewy.
John Henry Newman, O rozwoju doktryny chrześcijańskiej, Fronda, s. 375-376.