W odpowiedzi na krytykę Planned Parenthood, Mitt Romney rozmiękczył swoje stanowisko w kwestii aborcji. W swoim nowym spocie wyborczym stwierdził, że przerywanie ciąży powinno być dopuszczalne w przypadku gwałtu, kazirodztwa i zagrożenia życia matki.
W spocie występuje niejaka Sarah Minto, kobieta, która broni Romney’a przed zarzutami o „ekstremizm” w poglądach. Minto opowiada o tym, jak zaciekawiona słowami Obamy ukazującymi Romney’a jako radykalnego przeciwnika aborcji i antykoncepcji zainteresowała się jego poglądami w tych kwestiach. Doszła do wniosku, iż Republikanin nie jest wcale tak „radykalny”, jak głosi urzędujący prezydent i jego zwolennicy. – Romney wcale nie sprzeciwia antykoncepcji – powiedziała Minto. – W rzeczywistości on uważa, że aborcja powinna być opcją w przypadku gwałtu, kazirodztwa, albo zagrożenia życia matki – dodała. Kobieta powiedziała, że kwestie aborcji i antykoncepcji są dla niej ważne, lecz istotniejsza jest sprawa długu publicznego, który spłacać będą musiały jej dzieci.
Wesprzyj nas już teraz!
Wszystko wskazuje na to, że reklama stanowi próbę odpowiedzi na zmasowaną kampanię Obamy i jego zwolenników, wśród których jest wiele organizacji aborcyjnych. Przykładowo niedawno Planned Parenthood wydała kolejne 800 000 dolarów na kampanię urzędującego prezydenta. Lewica oskarża Romney’a o antyaborcyjny fanatyzm. Trafia to na podatny grunt elektoratu Obamy, który w znacznej mierze stanowią niezamężne kobiety. Sztab kandydata Republikanów najwyraźniej postanowił więc przedstawić Romney’a, jako kandydata umiarkowanego. Także podczas debaty prezydenckiej, podczas której Obama bardzo często poruszał tematy etyczne, kandydat Republikanów starał się unikać kategorycznych twierdzeń w obronie moralności. – Każda kobieta w Stanach Zjednoczonych powinna mieć dostęp do antykoncepcji – powiedział wtedy Romney. Jak jednak zauważa lifesitenews.com, ten chwyt marketingowy może odbić się negatywnie na notowaniach republikańskiego polityka u jego własnego elektoratu, do którego zaliczają się konserwatyści.
„Letniość” Romney’a w kwestiach obyczajowych stanowi powód do niepokoju dla katolików i wszystkich zwolenników obrony życia poczętego. Okazuje się, że Republikanin nie jest bezkompromisowym zwolennikiem chrześcijańskiej etyki. To przykre tym bardziej, że republikański kandydat na wiceprezydenta, Paul Ryan jest katolikiem i obrońcą życia. Wybór Romney’a to po prostu mniejsze zło w porównaniu z Obamą. Urzędujący prezydent jest bowiem otwartym wrogiem tradycyjnej etyki, a w walce z nią gotów jest posunąć się do negowania podstawowych amerykańskich swobód, takich jak wolność sumienia. Dowodem na to ostatnie jest tzw. Mandat HHS – ustawa zmuszająca pracodawców do finansowania pracownikom antykoncepcji.
Marcin Jendrzejczak
Źródło: lifesitenews.com