Przewodniczący Rady Europejskiej Herman van Rompuy stwierdził, że strefa euro ma już za sobą najgorszy moment kryzysu. Jego zdaniem, budżet UE na lata 2014-2020 upłynie pod znakiem umiarkowania. Tymczasem we Włoszech coraz bardziej daje się we znaki pogarszająca się sytuacja gospodarcza. Niewykluczone, że kraj ten, podobnie, jak Grecja będzie potrzebował pomocy.
– Jestem przekonany, że najgorszy moment kryzysu strefy euro jest teraz za nami – powiedział van Rompuy w przemówieniu zamieszczonym we wtorek na stronie internetowej Rady Europejskiej. – Przywrócenie stabilności to preludium do ożywienia gospodarczego i tworzenia miejsc pracy w latach 2013 i 2014 r. – dodał. Stwierdzenie tak bardzo ogólnikowe, jak fasadowa jest funkcja, którą sprawuje Belg van Rompuy. Co miałoby się kryć za „przywróceniem stabilności” – bliżej nie wiadomo. Prawdopodobne jest jednak, że jeżeli polityk używa zwrotów takich, jak „ożywienie gospodarcze” i „tworzenie miejsc pracy” obok siebie, zakłada wzrost wydatków publicznych.
Wesprzyj nas już teraz!
W ocenie van Rompuya spotkanie Rady Europejskiej 7-8 lutego będzie „kolejnym ważnym szczytem”, na którym negocjowany będzie budżet UE na lata 2014-2020. – Ten budżet będzie budżetem umiarkowania (…). Wszyscy, podkreślam wszyscy, musimy się zgodzić na kompromis, i żadne z państw członkowskich nie może zrealizować wszystkich swoich życzeń – dodał van Rompuy.
We Włoszech, gdzie zbliżają się wybory, główny urząd statystyczny, zrzeszenie kupców i rzemieślników, a także związkowcy ostrzegają, że kondycja gospodarki oraz poziom życia ludzi są coraz gorsze. Ciekawe, w jaki sposób nastroje te wpłyną na wybory parlamentarne, zaplanowane na 24 i 25 lutego.
Carlo Sangalli, prezes zrzeszenia kupców i rzemieślników, poinformował, że w roku 2012 co minutę zamykano we Włoszech jedną firmę. Podkreślił, że nie można tego dłużej tolerować w sektorze, do którego należy 60 proc. produktu krajowego brutto i który daje pracę 60 proc. zatrudnionych. Włoski główny urząd statystyczny z kolei przypomniał, że ponad 5 proc. rodzin, czyli trzy i pół miliona osób, żyje w skrajnym ubóstwie. Dochód 57 proc. rodzin jest niższy od średniej krajowej, wynoszącej dwa i pół tysiąca euro miesięcznie. Dochód na mieszkańca spadł do 17 tys. rocznie, czyli jest taki sam, jak w roku 1986.
Włochy, które są wymieniane jako jedno z następnych, po Grecji, państw, które będzie potrzebowało pomocy finansowej, na pewno nie mogą pochwalić się „stabilną” kondycją gospodarczą, jak chciałby Herman van Rompuy. Zamiast ożywienia gospodarczego, w Italii możemy się raczej spodziewać znacznego spadku konsumpcji, a stąd droga do kryzysu już niedaleka.
Tomasz Tokarski