Chiny zamierzają zrezygnować z rozliczeń w dolarach przy handlu ropą naftową. Takie rozwiązanie może być na rękę Iranowi i Rosji, które w odpowiedzi na nałożone na nie przez Stany Zjednoczone sankcje będą miały okazję osłabić Waszyngton. Wyłączenie dolara z handlu ropą naftową między wielkimi gospodarkami obniży zapotrzebowanie na amerykańską walutę i będzie ciosem w gospodarkę USA.
Pośpiech Wenezueli
Wesprzyj nas już teraz!
W ubiegłym tygodniu rząd Wenezueli, także objętej sankcjami amerykańskimi, po raz pierwszy w swoim biuletynie podał ceny ropy naftowej nie w dolarach lecz w chińskim juanie. Oczywiście trudno porównywać gospodarkę Wenezueli do chińskiej czy rosyjskiej ale w obrocie ropą naftową udział tego kraju jest znaczący – od lat mieści się on w pierwszej dziesiątce największych eksporterów ropy naftowej, w okolicy 5-6 miejsca. Gospodarka Wenezueli, w zależności od autora rankingu, plasowana jest między 30 (Bank Światowy) a 50 (Centralna Agencja Wywiadowcza Stanów Zjednoczonych – CIA) miejscem. Rezygnacja rządu w Caracas z obrotu w dolarze, podjęta w związku z takimi samymi planami Chin, jest niewątpliwie uderzeniem w pozycję dolara i zagraniem na złość Waszyngtonowi. Jeszcze większe kłopoty mogą jednak spotkać walutę amerykańską w przypadku wdrożenia w życie antydolarowego planu przez rząd chiński.
Walka o prymat
Odkąd Chińska Republika Ludowa w sferze gospodarczej faktycznie odeszła od doktryny komunistycznej, rządzącym w Pekinie marzyła się rola głównego gracza w gospodarce światowej. Ekonomiści chińscy dobrze wiedzą, że siła amerykańskiej gospodarki bierze się w dużej mierze z pozycji dolara, będącego najważniejszą walutą w obrocie handlowym na całym świecie. Niekwestionowana pozycja lidera Stanów Zjednoczonych wśród gospodarek na świecie sprawia, że żaden z handlujących dzisiaj nie obawia się rozliczeń w dolarze, mając gwarancję kupna za dolara każdego produktu czy surowca u dowolnego kontrahenta. Plan Chin idzie więc w innym kierunku – zmniejszenia ilości dolarów w światowym obiegu decyzją polityczną. Taką, jaką podjął rząd Wenezueli, wyprzedzając działania Pekinu na drodze do tego samego celu – osłabienia waluty amerykańskiej i gospodarki amerykańskiej, a tym samym ograniczenie wpływów USA w świecie.
Decyzja w centrali
W chińskim wariancie „komunistycznego kapitalizmu” o rynkowych decyzjach w dużej części decyduje rząd. Jest on też największym inwestorem na rynkach kapitałowych świata a w polityce wewnętrznej stymuluje funkcjonowanie całych sektorów gospodarki. Wysuwając się na pierwsze miejsce wśród światowych importerów ropy naftowej, Chiny są traktowane jako poważny partner dla każdego kraju, sprzedającego ten surowiec. Od początku XXI wieku import ropy naftowej do Chin wzrósł ponaddwukrotnie. To zasługa wzrostu gospodarczego i rozwoju motoryzacji, a trzeba pamiętać, że ze swoją populacją Chiny mają jeszcze wiele rezerw, które będą przekładać się na zakupy coraz większej ilości ropy naftowej. Wyprzedzając USA jako największego do tej pory importera ropy naftowej to Chiny mogą dyktować warunki eksporterom. Także te, w jakiej walucie będą dokonywane rozliczenia.
Złoty fundament chińskiego planu
Jak podaje portal „Novostionline.net”, decyzja o przejściu w transakcjach z dolara na chińskiego juana będzie nieść dalsze konsekwencje ekonomiczne. Kraje azjatyckie mogą, w ślad za Chinami, także zacząć stosować przelicznik w juanie a nie w dolarze. Tym bardziej, że – jak informuje „Novostionline.net” – na giełdach w Szanghaju i w Hong Kongu będzie można wymieniać juana na złoto. Jak podawał portal Funduszu Kultury Strategicznej pod koniec sierpnia tego roku rezerwy złota Chin wynosiły 1 842,6 ton. Dawało to Pekinowi piąte miejsce w świecie – za USA, Niemcami, Włochami i Francją. W tej informacji podkreśla się jednak, że Pekin nie ujawnia prawdziwego poziomu rezerw państwowych złota a szacunki ekspertów oscylują wokół wielkości 5 tys. ton złota a czasami nawet 10 tys. lub 20 tys. ton złota. Z taką ilością rezerw Chiny zajmowałyby pozycję lidera, wyprzedzając Stany Zjednoczone z ich oficjalną rezerwą 8133,5 tony. Bogactwo złotego skarbca Chin gwarantowałoby więc wymienialność juana na złoto, czego nie gwarantuje dolar od czasu załamania się systemu Bretton Woods w pierwszej połowie lat 70. ubiegłego wieku.
Pekin, Moskwa i …
Plan wymiany ropy naftowej na juana komponuje się w większą całość i wyjaśnia dlaczego od lat mówiło się o systematycznym zwiększaniu rezerw złota przez Chiny i Rosję. Sprzedaż ropy naftowej za złoto nie jest nowym pomysłem ponieważ dwóch dyktatorów arabskich – szefów państw ważnych w gronie producentów „czarnego złota” – już wcześniej zamierzało uderzyć w dolara amerykańskiego i odejść od rozliczeń w tej walucie. Libijski dyktator Muammar Kadafi i iracki Saddam Hussajn, nie kryjący nigdy swojej wrogości wobec Waszyngtonu, także chcieli detronizacji dolara. Nie mieli jednak takich możliwości, jakie dzisiaj mają Chiny. Trudna sytuacja międzynarodowa i polaryzacja polityczna świata mogą być dla Chin wygodne w planie uderzenia w dolara. W gronie zainteresowanych grą przeciw Waszyngtonowi jest bowiem nie tylko Wenezuela i Chiny. Detronizację Stanów Zjednoczonych chętnie zobaczyłby Iran oraz Rosja. Ostatnie zabiegi dyplomatyczne pokazują, że grono sojuszników Moskwa i Pekin chcą poszerzyć o Tajlandię (Chiny) oraz Egipt (Rosja). Jak widać w gronie tych państw tylko Tajlandia nie jest potentatem na rynku ropy naftowej a pozostali gracze mogą mocno zachwiać pozycją dolara.
Koń trojański
Warto przy tym pamiętać, że poza rozgrywaniem handlem ropą naftową w celu osłabiania dolara Chiny mają w ręku jeszcze jeden potężny oręż. Pekin jest obecnie największym właścicielem pakietu obligacji skarbowych Ministerstwa Finansów USA, którego wartość szacowano w lipcu tego roku na kwotę 1,17 bln dolarów. Po osłabieniu roli dolara poprzez przejście na wymianę handlową rozliczaną w juanie chińskim można sobie wyobrazić drugą fazę ataku na dolara poprzez rozchwianie rynku papierów dłużnych jedną decyzją polityczną Pekinu. Przy zadłużeniu Stanów Zjednoczonych za granicą u różnych wierzycieli na sumę 6,25 bln dolarów utrata wiarygodności może spowodować panikę pozostałych wierzycieli i masową wyprzedaż amerykańskich papierów wartościowych. O reperkusjach światowych realizacji takiego scenariusza aż strach myśleć. Zarówno w wymiarze ekonomicznym, jak i politycznym.
Jan Bereza