Jak twierdzi Luisella Scrosati na łamach magazynu „La Nuova Bussola Quotidiana”, zapleczem dla dzisiejszego ataku na Mszę Świętą w tradycyjnym rycie jest Papieski Instytut Liturgiczny Świętego Anzelma. To tam wychowuje się kadry Kurii Rzymskiej, które odpowiadają za liturgię w Watykanie.
Od sekretarza Violi po podsekretarzy Garcíę Macíasa i Marcjanowicza, a także Ravelliego i Midiliego, którzy kierują papieskimi uroczystościami: wszyscy pochodzą z tego samego Instytutu Sant’Anselmo i wszyscy działają ożywieni wyłącznie ideologiczną krótkowzrocznością i ślepotą na rzeczywistość. Oto kto prowadzi wojnę ze starożytną Mszą – czytamy.
Autorka artykułu zwraca uwagę na bolesny paradoks tolerowania w szeregach duchowieństwa nie tylko homoseksualistów, ale rozmaitej maści oprawców (od przełożonych znęcających się psychicznie nad zakonnicami po pedofilów), podczas gdy środowisko katolików przywiązanych do Tradycji jest jedynym przeciwko którym podnosi się rękę w postaci radykalnych papieskich dekretów.
Wesprzyj nas już teraz!
Scrosati wskazuje także na inny ważny aspekt. Jest nim coraz powszechniejszy odpływ wiernych z Kościoła. Choćby we Francji na niedzielną Mszę Świętą uczęszcza już niecałe 10 procent osób deklarujących się jako katolicy. Represjonowanie wspólnot tradycyjnych katolików jest tym bardziej absurdalne, że są to proporcjonalnie najdynamiczniej rozwijające się grupy wiernych, u których współczynnik frekwencji w kościołach czy też zgodności z nauczaniem Kościoła kształtuje się odwrotnie proporcjonalnie do tych krajów i środowisk, w których najbardziej widać kryzys Kościoła.
Publicystka przywołuje niesławną postać abp Arthura Roche’a (odpowiedzialnego za wdrażanie papieskich restrykcji) i porównuje sytuację do tego, jak wyglądałoby to w jakiejkolwiek firmie działającej na zasadach rynkowych. Wobec takiego scenariusza wydarzeń Dykasteria ds. Kultu Bożego uważa, że dobrym pomysłem jest marnowanie czasu i środków na piętnowanie tych, którzy chodzą na Mszę, ale w obrządku, który jej nie odpowiada. W jakiejkolwiek firmie prefekt wspomnianej dykasterii, abp Arthur Roche, zostałby natychmiast zwolniony: jako nie tylko niezdolny do ożywienia rynku, ale także wystarczająco niekompetentny, aby wysterylizować kilka zdrowych gałęzi, które istnieją – pisze Luisella Scrosati.
Jak przekonuje, abp Roche wykazał się całkowitą niekompetencją w nadzorowaniu spraw kultu Bożego, co sprawia, że szereg spraw przejmują inne osoby z Kurii Rzymskiej. Ci zaś mają jedną cechę wspólną – jak zauważa autorka – wywodzą się z Instytutu św. Anzelma.
Począwszy od sekretarza prałata Vittorio Violi, który wykłada tam liturgię od 2000 roku i nadal posiada tytuł profesora jako wykładowca liturgii sakramentalnej. Następnie dwaj podsekretarze, bp Aurelio Garcia Macias i ks. Krzysztof Marcjanowicz, obaj z doktoratami z liturgii uzyskanymi u św. Anzelma. (…) Ale inwazja św. Anzelma jest jeszcze większa. Na miejsce ks. Guido Mariniego, wyświęconego na biskupa i wyznaczonego do kierowania diecezją Tortona, wskoczył urodzony w Brianzy prałat Diego Giovanni Ravelli, który również posiada licencjat i doktorat od św. Anzelma. Nie mogło też zabraknąć Biura Liturgicznego Wikariatu Rzymu. Funkcję dyrektora od 2011 r. i odpowiedzialnego za celebracje liturgiczne w diecezji (od 2019 r.) pełni karmelitański ks. Giuseppe Midili, wielki przyjaciel księdza profesor od duszpasterstwa liturgicznego – czytamy.
Scrosati wysnuwa stąd wniosek, iż kręgi watykańskie odpowiedzialne za liturgię, zamiast prowadzić ożywioną dyskusję teologiczną, są tak naprawdę „odgórnie trzymane w ryzach przez klikę ze św. Anzelma”.
Najwyraźniej dla tych panów ze św. Anzelma liturgia musiała być czymś bardzo teoretycznym, skoro nie są w stanie stawić czoła rzeczywistości, która dotyka nasze kościoły; a także bardzo ideologicznym, biorąc pod uwagę ślepy gniew skierowany przeciwko młodzieży, dzieciom, rodzinom, z których wszyscy w ich mniemaniu kończą pod etykietą „przeciwników Soboru”, tylko dlatego, że kochają starożytny ryt – argumentuje autorka.
Źródło: roratecaeli-blogspot.com
FO