„Od niepamiętnych czasów” – jak informuje Zygmunt Gloger w Encyklopedii staropolskiej – odbywają się w Polsce roraty. Ich nazwa pochodzi od pierwszych słów introitu Rorate coeli desuper („Spuśćcie rosę, niebiosa”). W czas Adwentu, co rano, nim wstanie dzień, a słońce oświetli ulice miast i wsi, udajemy się do kościoła, by wziąć udział w Najświętszej Ofierze odprawianej ku czci Niepokalanej Matki Bożej. Nie potrzeba posiadać wielkiej wiedzy, by odczuć niezwykłą atmosferę tych starodawnych nabożeństw, warto jednak sięgnąć głębiej, by przekonać się, jak bogata kryje się za nimi symbolika.
„Msza ta ma miejsce przed świtem, symbolizując, iż ziemia cała pozostawała w ciemnościach błędu, gdy Jezus, światło świata, miał przyjść” – czytamy we wspomnianej Encyklopedii. Informacja ta wprowadza nas w misterium dziejów zbawienia, którego głównymi bohaterami są Bóg Wcielony i Ta, za sprawą której przyjął On ludzkie ciało. Maryja zwana jest Gwiazdą Zaranną (Stella matutina), ponieważ poprzedza nadejście Słońca – Chrystusa.
Wesprzyj nas już teraz!
Słońce Sprawiedliwości
Tytuły te odnoszą się do historiozoficznej koncepcji dziejów głoszonej przez Kościół katolicki. Otóż przed przyjściem Mesjasza, świat pogrążony był w mrokach pogaństwa, a dumni władcy potężnych imperiów popuszczali wodze fantazji tworząc rozmaite bóstwa mające być odbiciem ich tryumfów i nadziei. Tak powstał rzymski bożek nazwany Sol Invictus (Słońce Niezwyciężone), którego święto obchodzono w cesarstwie przez kilka wieków, aż do momentu, gdy zastąpił je dzień Bożego Narodzenia.
Dopiero nadejście Syna Dawidowego – Słońca Prawdziwego (Sol Verus) – podniosło naturę ludzką do nadprzyrodzonej godności, oświeciło umysł, by poznał zakryte dotąd tajemnice Boże i otwarło szeroko bramy Niebios. Pan Jezus jest też określany Sol Iustitie (Słońce Sprawiedliwości), gdyż Jego przyjście stanowi tryumf dnia odkupienia nad ciemną nocą śmierci grzechowej.
Siedem świec
Ważnym symbolem związanym z tradycyjnym sprawowaniem Mszy roratnej jest siedem świec płonących na ołtarzu. Liczba 7 jest obecna w różnych kulturach od zamierzchłej starożytności. Wieczne Miasto Rzym otoczone jest przez siedem wzgórz, tydzień liczy siedem dni, w Niebie służy Panu siedmiu Archaniołów i tak dalej. Dla żydów liczba 7 symbolizowała doskonałość. Siedem dni trwały najważniejsze święta, siedem tygodni dzieliło Paschę i Pięćdziesiątnicę, a św. Piotr pyta Jezusa uczącego przebaczeniu, czy ma przebaczyć siedem razy.
Pamiętajmy, że liczba świec na ołtarzu odnosi się również do samej symboliki katolickiej liturgii – oczywiście tej tradycyjnej, z czasów, gdy kapłan był zwrócony przodem do Boga ukrytego w tabernakulum i w ten sposób jako przewodnik ludu i alter Christus składał Ojcu Niebieskiemu bezkrwawą Ofiarę. Na ołtarzu stało sześć świec po dwóch stronach Najświętszego Sakramentu, symbolizując sześć pozostałych sakramentów. Zaś siódma świeca – roratna – była ustawiana na cześć Najświętszej Maryi Panny.
„Lirnik wioskowy”
W państwie Piastów roraty obchodzono już w XIII wieku. Wprowadził je w Krakowie Bolesław Wstydliwy za namową swej małżonki św. Kingi. Aż do XVIII wieku „królowie polscy okazywali szczególną pamięć dla tego nabożeństwa, łożąc koszta na śpiew i duchownych” – pisze Gloger. Z inicjatywy Zygmunta Starego powstało na Wawelu kolegium (czyli kapela) Rorantystów, złożone z duchownych, których głównym zadaniem było ozdabianie dostojnym śpiewem Mszy roratnych.
Nie tylko królowie przywiązani byli do tego arcypolskiego zwyczaju, a przekonamy się o tym, gdy sięgniemy do przebogatego skarbca polskiej poezji XIX-wiecznej. Znajdziemy w nim między innymi poemat mało znanego dziś Władysława Syrokomli opowiadający o staropolskich roratach. Urodzony na terenie dzisiejszej Białorusi jako Ludwik Władysław Franciszek Kondratowicz herbu Syrokomla, zasłynął on głównie za sprawą wierszowanych gawęd, wiekowo zaś należał do drugiego pokolenia romantyków. Znajomość jego utworów trwa do dziś prawie wyłącznie za sprawą powiedzeń, których genezy zwykle nie pamiętamy (on to jest autorem gawęd O Zabłockim i mydle oraz O Filipie z Konopii) – a szkoda, bo w oprawie pięknego języka poezja jego stanowi zwierciadło dla tego, co najpiękniejsze w polskiej tradycji.
Poezja Syrokomli tchnie umiłowaniem Boga, Ojczyzny i wiejskiego stylu życia. Ten ostatni, należący wszak do charakterystyki prawdziwego ziemianina, zjednał mu przydomek „lirnika wioskowego”. Z upodobaniem bratał się z ludem, opiewając jego uczucia i przypadki. Do piękniejszych utworów Poety należą Św. Franciszek (w którym przedstawia on swoisty turniej poetycki pomiędzy Biedaczyną z Asyżu a leśnym słowikiem, z którym Święty rywalizuje w wychwalaniu Stwórcy) oraz interesujące nas Roraty staropolskie.
Roraty staropolskie
Wszystkie omawiane wyżej symbole związane z roratami pojawiają się w podzielonym na trzynaście części krótkim poemacie litewskiego barda. Warto zwrócić uwagę, z jaką prawowiernością i jak trafnie odwzorowuje on rzeczywistość wiary. Mimo iż nikomu nie śniło się wówczas, że zostanie kiedykolwiek wprowadzona nowa Msza w językach narodowych, która upodobni się do protestanckiej „Wieczerzy Pańskiej”, Syrokomla kilkukrotnie akcentuje ofiarny charakter liturgii mszalnej. Posłuchajmy drugiej części utworu wprowadzającej w atmosferę roratnego zgromadzenia ludu:
„W świątyniach Pańskich, przed świtem, nocą,
Blaski jarzących świateł migocą,
A w złotogłowy strój przyodziani
Pańscy lewici, Pańscy kapłani,
Jak każe obrząd, swoją koleją,
Ołtarze kadzą i hymny pieją, –
I uroczyście, jako w dni święta,
Ofiara Pańska już rozpoczęta.
A przy ołtarzu, w ofiarną porę
Siedem jarzących świeczek zagore.
Lud, co ofiary niekrwawej słucha,
Prosi o dary Świętego Ducha,
By stały w sercach jako pochodnie,
By Zbawiciela powitać godnie:
Mimo radości – straszno w tej porze,
Czy jest gotowy na Sądy Boże.”
Ostatnie wersy kierują nas do kolejnego elementu symbolicznej treści nabożeństw roratnych. Mianowicie chrześcijanie przygotowujący się podczas Adwentu do świąt Bożego Narodzenia, pamiętają równocześnie o drugim przyjściu Pana – na Sąd Ostateczny. Stąd tak bezpośrednie powiązanie bożonarodzeniowego powitania Zbawiciela i gotowości na „Sądy Boże”.
Stany Rzeczpospolitej gotowe na Sąd Boży
Tradycja I Rzeczypospolitej wzbogaciła symbolikę siedmiu świec roratnych charakterystycznym dla jej ustroju odniesieniem do siedmiu stanów społecznych. Na nabożeństwach w stolicy gromadziły się wszystkie stany Rzeczypospolitej, które pod przewodnictwem króla i biskupa (później prymasa) oddawały cześć Bogurodzicy i wyrażały gotowość na Sąd Boży. Na ołtarzu ustawiano siedmioramienny lichtarz, a przedstawiciele każdego stanu podchodzili i zapalali jedną świecę, mówiąc: „Gotowy jestem na Sąd Boski”, przy czym reprezentant duchowieństwa wypowiadał te słowa w języku Kościoła Powszechnego, po łacinie: Paratus sum ad Adventum Domini.
Pierwszą świecę zapalał monarcha jako Pomazaniec Boży, wychwalając Króla nad króle; drugą prymas jako zwierzchnik Kościoła i pierwszy senator, oddając cześć Najwyższemu Kapłanowi. Potem zaś w następującej kolejności: pierwszy z senatorów świeckich; najszanowniejszy ze szlachty ziemiańskiej; przedstawiciel żołnierstwa; kupiec w imieniu mieszczaństwa oraz „rolnik w sukmanie” reprezentujący stan chłopski. Każdy z nich wyrażał nadzieję, że jeśli spełni swe zadania, będzie gotowy na Sąd Boży.
Syrokomla wkłada w usta każdego z przedstawicieli krótką przemowę wyrażającą odpowiedzialność, jaką dany stan ponosi przed Bogiem. Zatem monarcha jako ojciec wszystkich poddanych prosi najpierw nie za siebie, lecz za poruczonych jego pieczy i wyznaje, że choć nosi złoto na skroniach, to pod nim skrywa cierniową koronę; dalej prymas jako duchowy pasterz prosi o dar mądrości, by odróżnił dobro od zła, chronił lud przed herezją i zapalał świętym żarem swe owieczki („Niech z moich piersi iskra wystrzeli / W kmiotków, w kapłanów, w obywateli”).
Senator, czy to w roli doradcy królewskiego, marszałka, kanclerza, czy hetmana, prosi o wierność obowiązkom i współobywatelom; szlachcic, jako królom równy, prosi o zgodę braterską, honorowe zachowanie swych wolności i siłę do porzucenia gospodarstwa w obronie Kościoła i Ojczyzny; żołnierz prosi o dwie rzeczy – silnego i czystego ducha oraz sprawiedliwość wobec słabych i chorych, wyznając jednocześnie, że na nic jego męstwo, jeśli go Bóg nie wzmocni; mieszczanin, świadomy, iż przedsiębiorcza, jakbyśmy dziś powiedzieli klasa średnia wzbogaca całe państwo, prosi o opiekę i krzewienie w sercu „starej poczciwości”; chłop zaś, który ciężką pracą żywi cały kraj, prosi o urodzaj, o chleb powszedni i zachowanie od tych niedostatków, które „brudzą nam serca”.
Apologia chrześcijańskiego porządku
Roraty staropolskie pokazują w piękny sposób, czym była wiara dla naszych ojców i na jakich podstawach zbudowany był ustrój tej, którą dumnie określano antemurale christianitatis. Utwór nie kończy się jednak happy endem. Bard litewski zauważa z goryczą, że współcześni wyśmiali „stary obyczaj Piastów”, a niewola i wady narodowe obróciły wniwecz dawne cnoty. Zaginęła publiczna ufność do Wszechmocnego tych, którzy każdą sprawę „Bogiem poczęli, Bogiem kończyli”. By jednak wlać nieco otuchy i inspiracji w serca Rodaków, zakończę te rozważania pozytywnym akcentem, apostrofą do wiary katolickiej z trzeciej części poematu:
„O wiaro święta! Chrystusa wiaro!
Ty przodków cnotę budziłaś starą:
Bo ci przodkowie, ci nasi starzy,
Brali hart ducha od twych ołtarzy.
Rozumni w radzie, bitni w wojnie,
Cały swój zawód wiedli dostojnie;
Bo swoje sprawy o każdej chwili
Bogiem poczęli, Bogiem kończyli.
Siedem cnót ducha człowiek posiadał,
A kraj ze siedmiu stanów się składał,
A w każdym stanie ziemica cała
Szczególną cnotą wygórowała.
Bo o dar cnoty ziomkom przydatnej
Błagała Boga we mszy roratnej;
A gdy swe wota przed Panem złoży,
Gotową była iść na Sąd Boży.”
Filip Obara