Sekretarz stanu USA, John Kerry i rosyjski minister spraw zagranicznych, Siergiej Ławrow uzgodnili ostatecznie warunki porozumienia w sprawie likwidacji przez Damaszek broni chemicznej. Eksperci jednak ostrzegają, że nie jest ono realne.
Najważniejszy zapis dokumentu dla tych krajów, które jeszcze do niedawna chciały interweniować w Syrii stawia Damaszkowi warunek, że w ciągu tygodnia musi dokonać „pełnego zestawienia nazw, typów i ilości swych komponentów broni chemicznej, typów amunicji oraz lokalizacji i form składowania, produkcji i prac badawczych”.
Wesprzyj nas już teraz!
Porozumienie stwierdza również, że Syria najpóźniej w listopadzie będzie musiała przyjąć inspektorów ONZ ds. broni chemicznej. Porozumienie musi zostać jeszcze zaakceptowane Organizację ds. Zakazu Broni Chemicznej.
Problem jednak w tym, że nie bardzo wiadomo co w przypadku, gdyby Damaszek nie zastosował się do warunków porozumienia. Prezydent USA, Barack Obama podobno rezerwuje sobie prawo do ewentualnego użycia siły. Ale szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Ławrow nie omieszkał przypomnieć, że w porozumieniu „nie ma nic o użyciu siły ani o automatycznych sankcjach, a jakakolwiek akcja musi być zaaprobowana przez Radę Bezpieczeństwa ONZ”.
Do porozumienia sceptycznie odnosi się część ekspertów. Ich zdaniem realizacja jego warunków przez Syrię, jest niemal niemożliwa w krótkim czasie i w warunkach wojny domowej. W dodatku cała operacja przejęcia przez społeczność międzynarodową broni chemicznej będzie bardzo kosztowna.
Przy okazji ustalania warunków porozumienia uaktywnili się też syryjscy rebelianci. Dotychczas krytykowali oni zawieranie jakichkolwiek układów z Rosja. Teraz jednak zażądała od wspólnoty międzynarodowej nałożenia na Damaszek zakazu używania przeciwko cywilom pocisków balistycznych i lotnictwa.
Źródło: rp.pl
ged