„Specjalna operacja wojskowa była koniecznością”, „Rosja odpowiedziała na agresję z wyprzedzeniem”, „Winę za rozlew krwi na Ukrainie ponoszą USA ze swoimi sługusami” – to tylko niektóre ze słów, jakie na Placu Czerwonym wygłosił 9 maja podczas obchodów tzw. Dnia Zwycięstwa Władimir Putin.
W trwającym 11 minut przemówieniu Putin nie odniósł się do aktualnej sytuacji na Ukrainie, nie powiedział także, kiedy skończy się zbrodnicza napaść rosyjskiej armii.
Zwrócił się za to do żołnierzy. – Walczycie o przyszłość naszej ojczyzny – mówił, porównując ich działania do wojny z Niemcami w czasie II wojny światowej.
Wesprzyj nas już teraz!
– Teraz jest tak samo. Walczycie za naszych ludzi w Donbasie, za bezpieczeństwo naszej ojczyzny. (…) Ponownie ukarzemy nazistów – powiedział przed minutą ciszy poświęconą poległym podczas II wojny światowej czerwonoarmistom i rosyjskim żołnierzom, którzy zginęli na Ukrainie.
Putin tradycyjnie nie mówił o wojnie na Ukrainie, tylko o „specjalnej operacji wojskowej”, którą nazwał „koniecznym środkiem użytym we właściwym momencie”. – To była właściwa decyzja, silnego i suwerennego kraju, jakim jest Rosja – dodał.
Putin mówił także, że w ostatnich latach Rosja wielokrotnie zwracała się do NATO i państw europejskich z prośbą o „znalezienie uczciwego kompromisu”. – Oni nie chcieli nas słuchać. (…) W Kijowie mówili, że mogą zdobyć broń jądrową, a NATO zaczęło eksplorować bliskie nam ziemie. To stało się oczywistym zagrożeniem dla naszego kraju i naszych granic. Wszystko wskazywało, że jest potrzeba walki – mówił Putin, zarzucając, że „NATO otwarcie planowało atak na Donbas i inne nasze historyczne ziemie łącznie z Krymem.”
Źródło: tvp.info, BBC
TK