Konflikt w Górskim Karabachu dzieli Armenię i Azerbejdżan, które ciągle szukają sojuszników oraz dostawców broni niezbędnej na polu walki. Zbliżenie polityczne i militarne między popierającą Armenię Rosją i życzliwą Azerbejdżanowi Turcją nie jest bowiem na tyle silne, by Moskwa czy Ankara zrezygnowały ze swoich ambicji na Kaukazie. Skarżąca się ostatnio na pewne opuszczenie przez Rosję Armenia pochwaliła się w końcu tygodnia planami nowych zakupów broni od firm rosyjskich. Informacja ta dotarła do opinii publicznej w kilka dni po ujawnieniu rezygnacji Armenii z udziału w manewrach NATO.
Nowinę o zakupie nowych partii broni podał właśnie przebywający w Chinach minister obrony Republiki Armenii Wigen Sarkisjan. Według informacji portalu „Polityka Siegodnia”, Sarkisjan powiedział, że jego kraj będzie mógł kupić w Rosji najnowsze uzbrojenie na bardzo dobrych warunkach. Rosję Sarkisjan nazwał ważnym sojusznikiem, dostarczającym współczesne uzbrojenie, zgodnie z umową międzypaństwową. Nie bez powodu tę informację ujawniła armeński minister w Chinach, ponieważ w tym kraju Erewań upatruje ewentualnego nowego dostawcę broni niezbędnej dla utrzymania równowagi w Górskim Karabachu. Na razie wojskowa pomoc Chin dla Armenii nie jest duża (1,5 mln dolarów kredytu) i dotyczy tylko wyposażenia wojskowego określanego jako „nieśmiercionośne”.
Wesprzyj nas już teraz!
Z pomocy Moskwy Erewan korzysta w wielokrotnie większym wymiarze. W 2015 roku Rosja przyznała Armenii kredyt w kwocie 200 mln dolarów, rozłożony na okres 13-letni i z trzyletnim okresem karencji. Z kwoty tej do wykorzystania mieli Ormianie latem tego roku jeszcze 30 mln dolarów. Preferencyjna jest także stopa oprocentowania kredytu – 3 proc.
Udzielając tego kredytu Moskwa nie stawiała takich warunków jak Chiny. Armenia może więc kupić w Rosji wszelkie rodzaje najnowszego uzbrojenia. Siły zbrojne Republiki Armeńskiej zostaną wyposażone w rosyjskie systemy artylerii rakietowej, przeciwlotnicze zestawy rakietowe, środki łączności, broń przeciwlotniczą, granatniki, miotacze ognia, środki transportu dla wojska, pociski kierowane, samochody opancerzone, karabiny snajperskie itd.
Posiadanie przyczółków w tej części świata jest celem aktywności Rosji, Zachodu i Turcji. Wspieranie Armenii przez Rosję ma zapewnić Moskwie posiadanie sojusznika, dającego gwarancję wpływu ma to co dzieje się u zbiegu Europy i Azji – na Kaukazie. Posiadanie baz wojskowych, szczególnie lotniczych, w tym paśmie górskim pozwala na kontrolę ważnych szlakach komunikacyjnych oraz terenów położonych blisko obszarów eksploatacji surowców energetycznych (od Morza Kaspijskiego po Półwysep Arabski). W takim samym celu Turcja pomaga militarnie i gospodarczo Azerbejdżanowi a Europa Zachodnia i Stany Zjednoczone wciągają w swoją orbitę Gruzję.
Nowe dostawy broni dla Armenii mają, według Rosjan, zapewnić równowagę sił militarnych między Erewaniem i Baku. Tak też tłumaczył działania Rosji w wywiadzie dla „Pravda.ru” ekspert Tawryczeskiego Centrum Informacyjno-analitycznego, doradca Dmitrija Miedwiediewa w okresie jego prezydentury, Aleksander Bedrickij. Według rosyjskiego eksperta Rosja stara się utrzymywać dobre relacje z państwami, które czasami są ze sobą w sporze lub konflikcie i podał jako przykład Indie oraz Chiny. Bedrickij nie widzi więc problemu w fakcie sprzedawania broni przez Rosję zarówno Armenii, jak i Azerbejdżanowi, co także ma miejsce. Niemniej Armenia jest w bliższym związku z Rosją, ponieważ to na terenie Republiki Armenii Moskwa ma swoje bazy wojskowe.
Dowodem ponownego znalezienia się Armenii w bliższej orbicie zainteresowania Rosji i odsunięcia się od NATO jest rezygnacja Erewania z udziału ormiańskich żołnierzy w ćwiczeniach NATO „Agile Spirit 2017” w Gruzji. Ta informacja tylko o kilka dni wyprzedziła komunikat o nowych zakupach przez Erewań broni w Rosji i trudno byłoby twierdzić, że ochłodzenie stosunków z NATO nie ma nic wspólnego z nowymi kontraktami na broń rosyjską.
Jan Bereza