Wyższa izba rosyjskiego parlamentu chciałaby zrównać status zagranicznych mediów rosyjskojęzycznych z tzw. zagranicznymi agentami, czyli organizacjami pozarządowymi. Nowe rozwiązanie pozwalałoby na blokowanie mediów, które „naruszą przepisy”. Czy to już jawna cenzura?
Pomysł na rozwiązania przedstawił Andriej Klimow, deputowany Rady Federacji, który przewodniczy utworzonej niedawno tymczasowej komisji ds. ochrony suwerenności państwowej i zapobiegania ingerencji w sprawy wewnętrzne Rosji.
Wesprzyj nas już teraz!
Klimkow powiedział, że konieczne jest zapewnienie „podstawy prawnej, która pozwoli na regulowanie działalności mediów rosyjskojęzycznych mających odbiorców na terytorium Rosji, nawet jeśli są one zarejestrowane za granicą”. Tak Rosja chciałaby, ażeby media te – na wniosek – ujawniały swoje źródła finansowania i składały raporty ze swojej działalności zgodnie z ustawą o „zagranicznych agentach”. Nowe rozwiązania zawierałyby przepis, że w razie stwierdzenia naruszeń, państwowy regulator mógłby blokować ich strony internetowe.
Deputowani dopiero pracują nad dokumentem, ale projekt już został nazwany przez szefa Związku Dziennikarzy Rosji Pawła Gusiewa „początkiem kampanii przeciwko mediom internetowym”.
Komisja Rady Federacji ma też pomysł, by utworzyć wykaz osób fizycznych i prawnych „wywierających negatywny wpływ na suwerenność Rosji”. To z kolei miałoby pozwolić na obserwowanie działania oponentów Rosji i wypracowywanie „bardziej niezawodnych metod” stawiania im oporu.
Swoje działania deputowani mocują tym, że Zachód coraz aktywniej próbuje wpływać na politykę wewnętrzną Rosji, a tymczasem w kraju odbędą się jesienią wybory regionalne, a w marcu przyszłego roku wybory prezydenckie.
Źródło: interia.pl
MA