Prawie dwukrotnie zmniejszyło się wśród mieszkańców Rosji w ciągu ostatniego ćwierćwiecza przekonanie, że religia przynosi ludziom więcej dobrego niż złego. Zmalał również znacząco stopień religijności tamtejszego społeczeństwa. Takie są wyniki sondażu przeprowadzonego w dniach 11-12 lipca przez Wszechrosyjski Ośrodek Badania Opinii Społecznej (WCIOM) na 1,6 tys. mieszkańców 130 miejscowości w 46 obwodach, republikach i innych jednostkach terytorialnych Federacji Rosyjskiej. Margines błędu nie przekracza 3,5 proc.
Jeśli w 1990, a więc u schyłku istnienia ZSRR, o tym, że wzrost religijności wyjdzie na dobre społeczeństwu, było przekonanych 61 proc. ankietowanych (badaniami objęto wówczas 766 osób z miast i wsi powyżej 16. roku życia), to obecnie wskaźnik ten spadł do 36 proc. O pozytywnych skutkach wiary w odniesieniu do samych siebie (a więc jednostkowo, nie ogólnospołecznie) było przeświadczonych wtedy 41, dziś 33 proc. Przy tym stosunkowo najczęściej taki punkt widzenia wyrażali wyznawcy prawosławia i innych religii, ludzie w starszym wieku oraz mieszkańcy Moskwy i Sankt-Petersburga.
Wesprzyj nas już teraz!
Jeszcze większe różnice dały się zauważyć w odpowiedziach na pytanie o ujemne skutki religii. W 1990 uważało tak jedynie 5 proc., obecnie 23 proc., w wymiarach ogólnospołecznych oraz 3 i 18 proc. w odniesieniu do samego siebie. Tych, którzy uważali, że religia nie ma znaczenie ani korzystnego, ani ujemnego, było odpowiednio 18 (1990) i 28 proc. (2015), a 17 i 13 proc. nie potrafiło odpowiedzieć.
Ciekawe są też odpowiedzi na pytanie o stosunek do zapowiedzi otwarcia w najbliższym sąsiedztwie swego domu świątyni czy domu modlitwy. Ćwierć wieku temu 4 proc. badanych oznajmiło, że staraliby się temu przeciwdziałać, gdyby był to obiekt innego wyznania czy religii, a obecnie uważa tak 20 proc., z kolei odpowiednio 9 i 23 proc. byliby przeciwni, ale nie podejmowaliby żadnych działań, dla 40 i 31 proc. byłoby to obojętne, 34 i 20 proc. zaakceptowałoby ten fakt, a 14 (wtedy) i 6 proc. (dzisiaj) miało trudności z udzieleniem odpowiedzi.
Ale na pytanie, czy religia pomaga ci w życiu codziennym, w 1990 odpowiedziało, że „tak, stale” jedynie 5 proc. badanych, obecnie wskaźnik ten wzrósł do 26, „bywają takie przypadki” – odpowiednio 18 i 29 proc. i „nie przypominam sobie takich przypadków” odpowiedziało wtedy 55 proc., dziś 39 proc. ankietowanych.
Komentując te wyniki dyrektor ds. komunikacji WCIOM Aleksiej Firsow zwrócił uwagę, że przed 25 laty ludność przeżywała boom nowych nawróceń, a religijność była nie tylko sprawą osobistych przekonań, ale też „szeroką modą społeczną, związaną z usunięciem ograniczeń politycznych”. Tymczasem w ciągu minionego ćwierćwiecza doszło do szeregu istotnych zmian, które – zdaniem dyrektora – osłabiły tę tendencję.
Po pierwsze, nastąpiło wyraźne rozdzielenie pojęć „religia” i „wiara”, czego na początku lat dziewięćdziesiątych prawie nie było. W tym czasie Kościół (prawosławny) jako instytucja zetknął się z krytyką społeczną na tle wielu problemów swego życia wewnętrznego. Po drugie, zmieniła się również psychologiczna struktura społeczeństwa, w którym rozwój postaw konsumpcyjnych nie sprzyjał rozwijaniu uczuć religijnych. I wreszcie po wzlocie zachwytu i atrakcyjności nadszedł naturalny okres zrównoważenia emocjonalnego.
„Należy przy tym stwierdzić także pomyślny czynnik badania, a mianowicie 5-krotnie wzrósł udział tych, uważających, że religia stale pomaga im w życiu osobistym. Oznacza to, że religia, tracąc swe pozycje instytucjonalne, staje się coraz bardziej sprawą osobistej postawy i codziennego wyboru” – oświadczył dyr. Firsow.
KAI,kra