Ciemne inspiracje władz Rosji ujawniają się poprzez ich konszachty z osobami parającymi się magią, okultyzmem, wróżbiarstwem, a nawet satanizmem. Coraz częściej w rosyjskich mediach promowane są wiedźmy, szamani, jasnowidzący i innego rodzaju sojusznicy zła. Smutne, że do tego nieciekawego towarzystwa, swoim „usprawiedliwianiem” ludobójstwa na Ukrainie, dołącza się Cyryl, patriarcha Moskwy.
Pierwsza informacja o stawaniu propagatorów czarnej magii po stronie Putina, która obiegła światowe media, dotyczyła sabatu czarownic w Moskwie. Odbył się on 6 lutego 2019 roku, a jego uczestniczki, które same siebie nazywają wiedźmami, poparły Władimira Putina, nazywając go „twarzą Rosji”. Sabat zorganizowało stowarzyszenie Imperium Najpotężniejszych Wiedźm. Jest to organizacja okultystyczna, założona przez tajemniczą, pochodzącą z Syberii, Alonę Połyń. Połyń jest pseudonimem. Słowo to oznacza piołun. Podczas wywiadów udzielanych rosyjskim mediom Alona mówi, że swoje magiczne moce odziedziczyła po babce, która była tzw. szeptuchą. Jakaś ciemna skaza przechodzi więc w tej rodzinie z pokolenia na pokolenie.
Szeptuchy, czyli po polsku wiedźmy, stoją murem za władzami Rosji. W rosyjskich mediach propagandowych pełno jest filmików z szeptuchami w roli głównej. Oczywiście popierają one agresję Rosji na Ukrainę, chwalą Putina, a na Ukrainę ciskają przekleństwa i złe proroctwa. Jedna z szeptuch upodobała sobie źle życzyć przywódcy Ukrainy. Udając, że zna przyszłość mówi „Zajrzałam dziś w przyszłość tego człowieka (Wołodymyra Zełenskiego) Niewiele mu życia zostało. Niedługo zejdzie z tego świata” – przewiduje jedna z szeptuch „prorokująca” w filmiku propagandowym. Pogaństwo aż bije w oczy i uszy.
Wesprzyj nas już teraz!
To smutny efekt wychowywania całych pokoleń Rosjan w ateizmie, który w sowieckim państwie był wyznaniem państwowym. W każdym człowieku jest jakieś tajemnicze przeczucie istnienia świata duchowego, dlatego Rosjanie po upadku komunizmu, i uzyskanej wolności posiadania przekonań religijnych, często zaczęli wierzyć na oślep, w cokolwiek. Stąd „rozkwit” przesądów.
Współczesne powiedzenie „Przesądny jak Rosjanin” jest bardzo trafne. Polacy, którzy przez jakiś czas żyli w tym kraju, opowiadają o panicznym lęku Rosjan przed czarnymi kotami, pustym naczyniem na stole, czy parzystą liczbą kwiatów w wazonie – co ma niby przepowiadać rychły zgon. Duża część rosyjskiego społeczeństwa wierzy w te bzdury, dlatego bredzenie szeptuchy w rosyjskiej telewizji czy na portalach internetowych, to dla nich głos prawdy. Była w ZSRR taka gazeta o nazwie „Prawda”, gdyby dziś istniała nosiłaby pewnie nazwę „Głos szeptuchy”.
Obecnie w Rosji wróżek, jasnowidzów, szeptuch, szamanów i innego rodzaju medium jest więcej niż dyplomowanych lekarzy. Nie dość, że osoby te narażają swoich rodaków na zniewolenie duchowe, to jeszcze potężnie drenują ich kieszenie. Obrót biznesu mistyczno-magiczno-spirytystycznego w Rosji to rocznie grubo ponad 2 mld dolarów. Biznes ten rośnie z roku na rok, gdyż wszystkie te „wróżki zębuszki”, które chwalą Putina i rzucają gromy na Ukrainę, mają w rosyjskich państwowych mediach darmową reklamę.
O odejściu dużej części Rosjan od prawdy, w jej chrześcijańskim rozumieniu, świadczy też rozkwit w tym kraju organizacji neopogańskich, kultywujących wierzenia dawnych Słowian. Hramy neopogańskie mają w Rosji dwa zasadnicze oblicza. W jednych dominuje modny dziś ekologizm, wzmocniony w tym wypadku słowiańskim, religijnym kultem sił przyrody. Charakterystycznym rysem innych organizacji neopogańskich jest rosyjski szowinizm, a nawet neonazizm. Mogą do nich należeć jedynie Rosjanie, jako przedstawiciele „narodu najlepszego na świecie”. Neopogańskimi organizacjami w Rosji, które zrzeszają najwięcej członków, są Związek Słowiańskich Wspólnot Rodzimej Słowiańskiej Wiary i Krąg Pogańskiej Tradycji. Krąg Pogańskiej Tradycji, Rosyjski Ruch Imperialny czy „Rusicz” to organizacje rodzimowiercze, a jednocześnie neonazistowskie, których członkowie są również żołnierzami rosyjskiej armii, brutalnie mordującymi cywilną ludność Ukrainy.
Rosyjska Cerkiew Prawosławna, jak widać, nie jest w stanie przeciwstawić się poganizacji Rosji. Jest zbyt słaba. Nie podniosła się jeszcze, po głębokiej destrukcji, której doznała w okresie komunizmu. W państwie sowieckim walka z religią trwała od samego jego początku, czyli już od 1917 roku. Przybrała postać totalnego niszczenia wszelkich przejawów materialnego i duchowego świata religii na czele z chrześcijaństwem, czyli przede wszystkim prawosławia i Cerkwi. Bolszewicy z ziemią zrównali większość cerkwi, wymordowali większą cześć duchowieństwa. Cerkiew, jednak już nie ta sama co przed rewolucją, przetrwała tylko dzięki pójściu na współpracę z władzami stalinowskimi. W roku 1943 prawosławny biskup Sergiusz zawarł porozumienie ze Stalinem. Krwawy dyktator pozwolił na oficjalne przywrócenie funkcjonowania rosyjskiej Cerkwi, w zamian jednak wymagał bezwzględnego posłuszeństwa. Sergiusz został mianowany na patriarchę Moskwy. Cyryl jest w prostej linii jego dzisiejszym następcą. Stąd jego polityka uległości wobec władzy w Rosji.
Niestety ta polityka uległości wobec „cesarza” doprowadza Cyryla i innych zwierzchników moskiewskiej Cerkwii do odchodzenia od Ewangelii. Cyryl coraz dobitniej pokazuje, że z Bożymi przykazaniami mu nie po drodze. Teraz szczególnie z przykazaniem „nie zabijaj”. Bo czym innym jest popieranie ludobójstwa na Ukrainie? Oczywiście patriarcha Moskwy w swoich wypowiedziach „odwraca kota ogonem”. W niedzielę rozpoczynającą w prawosławiu Wielki Post, przemawiając w świątyni Chrystusa Zbawiciela w Moskwie, Cyryl tak oto „usprawiedliwiał” zbrodniczą rosyjską agresję na Ukrainę – „Wszystko to wskazuje na to, że weszliśmy w walkę, która ma znaczenie nie fizyczne, ale metafizyczne”. Patriarcha Moskwy „wciska” Rosjanom, że ta „metafizyczna walka” polega na niszczeniu przez rosyjskich żołnierzy, po stronie których „stoi Bóg”, zniewolonych przez zło Ukraińców. Do patriarchy Cyryla jak ulał pasuje teraz powiedzenie „Ubrał się diabeł w ornat i ogonem na mszę dzwoni”.
Takie stawianie sprawy przez patriarchę Moskwy na pewno nie ma nic wspólnego z chrześcijaństwem. Problem Cyryla zrozumiemy lepiej, jeżeli poznamy pewne fakty z jego życia. Otóż nie jest żadną tajemnicą, że jeszcze jako młody duchowny Cyryl, a właściwie Władimir Gudiajew – bo tak brzmi jego imię i nazwisko, był współpracownikiem KGB. Ponad to miał „przygodę” z okultyzmem. Szczególnie fascynowała go telekinezą, czyli przenoszenie przedmiotów siłą umysłu. Nie ma to nic wspólnego z nauką, a jedynie z praktykami okultystycznymi. Pewnie dlatego patriarcha Cyryl nie upomina teraz prezydenta Putina i osoby z jego najbliższego otoczenia, gdy ci praktykują okultyzm, co jest łamaniem pierwszego przykazania Dekalogu.
Aleksiej Nawalny, który dokładnie badał życiorys Władimira Putina, w wywiadzie udzielonym „The New York Times” powiedział m.in. „Putin ma obsesję na punkcie okultyzmu i chodzi z czerwoną nicią na nadgarstku. Pewnego dnia okaże się, że prezydent Rosji podejmuje decyzje za radą staruszka z lasu lub jakiegoś pokemona”. Noszenie czerwonej nici na nadgarstku, to praktyka okultystyczna. Ma ona chronić przed szkodliwymi mocami.
Agnieszka Bryc, politolog z Wydziału Nauk o Polityce i Bezpieczeństwie z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika, na jednym ze swoich wykładów powiedziała, że „fascynacja okultyzmem, w dodatku przeplecionym prawosławnym mistycyzmem, cechuje współczesne rosyjskie elity”. Jednym z największych sympatyków okultyzmu w rosyjskich władzach jest minister obrony Sergiej Szojgu. Regularnie bierze on udział w sesjach spirytystycznych u syberyjskich szamanów.
Rok temu media podały informację o śmierci Aleksandra Subbotina, rosyjskiego oligarchy i byłego dyrektora Łukoilu. Rosyjskie służby jako oficjalną przyczynę śmierci Subbotina podają atak serca. Nieoficjalnie jednak wiadomo, że Subbotin zmarł podczas spotkania z szamanem Aleksiejem Pindurinem. Oligarcha brał tam udział w pogańskich obrzędach, podczas których spożył jad ropuchy, który miał go wyleczyć z alkoholizmu. Miał wyleczyć, a zabił. Wiemy co stało się z jego życiem ziemskim. Strach pomyśleć, co stało się z jego zwiedzioną duszą.
Adam Białous