Po anektowaniu Krymu Rosjanie wprowadzili surowe prawo wymagające ponownej rejestracji organizacji religijnych. Procedura jest jednak długotrwała i niezwykle kosztowna. W rezultacie wiele podmiotów do tej pory nie zdołało uzyskać pozwolenia na prowadzenie dalszej działalności. Służby jak za czasów sowieckich inwigilują duchownych, a opornych zastraszają.
Gdy Rosja przejęła kontrolę wojskową nad Krymem nakazała wszystkim organizacjom religijnym (1500 podmiotów) zarejestrować się w Moskwie w celu uzyskania rosyjskiego statusu prawnego. Procedura jest jednak długotrwała i bardzo kosztowna. Urzędnicy piętrzą trudności, domagając się szczegółowych informacji dotyczących planowanej działalności. Co więcej, prawo surowo zabrania duchownym wartościowania przekonań religijnych. Twierdzenie o wyższości jakiejś religii traktowane jest jako „ekstremizm” i jest ścigane z mocy prawa.
Urzędnicy rosyjscy dokonują także nalotów na świątynie i szkoły religijne, nakładając grzywny pod byle pretekstem. Moskwa nakazała prawie wszystkim tureckim immamom opuścić Krym. Na cenzurowanym są krymscy Tatarzy. Do opuszczenia Krymu zmuszani są także duchowni innych wyznań: księża katoliccy, rabini i pastorzy protestanci, którzy krytykują działania Rosji. Duchowni są inwigilowani przez służby rosyjskie. Pod koniec 2014 roku, katoliccy księża nie mający obywatelstwa rosyjskiego, zostali zmuszeni do opuszczenia Krymu.
Rozprawianie się z potencjalnymi „wywrotowcami” ma także miejsce w regionie Donbasu, który jest kontrolowany przez rosyjskich separatystów. Działająca tam Armia Rosyjskiej Cerkwi, na czele której stoi były rosyjski oficer wywiadu wojskowego, atakuje protestanckie grupy i zajmuje ich mienie.
Źródło: foreignaffairs.com, AS.