– We Francji wyrosło nowe miasto. Prowizoryczna nazwa: Dżungla Calais – relacjonował w środowej korespondencji Piotr Witt, paryski współpracownik internetowego Radia Wnet. Patologiczna sytuacja, będąca wyrazem bankructwa migracyjnej polityki socjalistów, zwiększa szanse wyborcze Frontu Narodowego.
„Największe nędzarskie miasto Europy” powstało pośród krzaków, zagajników i nieużytków w okolicach wjazdu do tunelu pod Kanałem La Manche. Co prawda, na razie jest stosunkowo niewielkie, ale bardzo szybko się rozrasta. Liczy obecnie około siedmiu tysięcy mieszkańców, czyli imigrantów próbujących dostać się do Wielkiej Brytanii. Jeszcze wiosną było ich trzykrotnie mniej.
Wesprzyj nas już teraz!
Ze skrzyń drewnianych, kartonowych pudeł i metalowych beczek imigranci zbudowali mieszkania, restauracje, sklepy i kawiarnie. W związku z błyskawicznym rozrostem „Dżungli Calais” w poniedziałek trybunał administracyjny w Lille nakazał prefektowi departamentu postawienie dodatkowych pięćdziesięciu latryn, budowę ujęć wody i regularne wywożenie śmieci. Niewykonanie polecenia skutkować ma koniecznością zapłacenia… stu euro za każdy dzień zwłoki. – Każdy organ administracji jest skłonny raczej płacić tę symboliczną kwotę całymi miesiącami niż narażać się na kłopoty – ocenia korespondent. – Siła nabywcza stu euro we Francji odpowiada sile nabywczej stu złotych w Polsce.
W grudniu nad Sekwaną odbędą się wybory regionalne. Napływ uchodźców sprzyja notowaniom Frontu Narodowego, który od lat sprzeciwia się prowadzonej przez socjalistów otwartej polityce imigracyjnej. Z tego powodu lewica zarzuca partii Marine Le Pen rasizm i… antysemityzm, gdyż spór przez całe lata dotyczył głównie Arabów. – Od pewnego czasu te oskarżenia straciły na sile – stwierdził korespondent przypominając, że tylko w październiku przybyło do Europy z Bliskiego Wschodu i Bałkanów więcej uchodźców niż w całym roku ubiegłym.
– Przyjmując nowych emigrantów arabskich Francja może ich tylko dołączyć do potencjalnej armii bezrobotnych, których nie stać na najprostsze pożywienie, dla których nie ma pracy, ani szkół, ani mieszkań i którzy w konsekwencji zaczynają nienawidzić kraju, w którym żyją. Nawet przy skrajnym cynizmie swoich przedstawicieli socjalistyczny rząd nie może zasilać oddziałów antypaństwowych – powiedział Piotr Witt.
We wtorek rząd zezwolił młodym mężczyznom z okręgu paryskiego na odbywanie ochotniczej służby wojskowej. Decyzja mająca na celu „zagospodarowanie” pozostającej bez stałego zajęcia młodzieży wkrótce objąć ma kolejne regiony. Obowiązkowy pobór został zniesiony w 1997 roku przez prezydenta Jacquesa Chiraca. Jego przywrócenie byłoby dla państwa znacznie mniej kosztowne niż utrzymywanie armii bezrobotnych, sfrustrowanych młodych ludzi oraz naprawa wyrządzanych przez nich szkód.
RoM