Kanadyjczycy nie zgadzają się z nową regulacją „wartości quebeckich”, jakie w minionym tygodniu przedstawił rząd prowincji Quebec. Nowe prawo zakazuje pracownikom sektora publicznego używania widocznych symboli religijnych. Mniejszościowy rząd Pauline Marois, jeśli chce wprowadzić prawo, musi znaleźć sojuszników do uchwalenia ustawy, ale, po tym co obecnie się dzieje w tej sprawie, wydaje się, że nie będzie to zadanie łatwe.
Nowa ustawa zakazuje noszenia symboli religijnych w instytucjach rządowych, szpitalach, szkołach, przedszkolach. Na sektorze publicznym nie kończy – sugeruje także sektorowi prywatnemu, by też wprowadził podobne regulacje. W projekcie ustawy znajdują się bowiem zalecenia w sprawie tworzenia „bardziej świeckiego” otoczenia w pracy.
Wesprzyj nas już teraz!
Bernard Drainville, minister instytucji demokratycznych Quebecu, wielokrotnie starał się tłumaczyć Kanadyjczykom, że nie jest to propozycja wymierzona przeciwko komukolwiek, ale wybór „neutralności religijnej”, podobnej do neutralności politycznej, która obowiązuje pracowników sektora publicznego.
Od wtorku, kiedy propozycja rządu została oficjalnie przedstawiona, natychmiast spotkała się z ostrą krytyką polityków. Rząd federalny nie wykluczył wniesienia sprawy do sądu, gdyby się okazało, że ustawa narusza konstytucję. Tom Mulcair z partii Nowi Demokraci (NDP), podkreślał, że jego partia reprezentuje wszystkich Kanadyjczyków, wszystkie religie. Z kolei Justin Trudeau, lider drugiej partii opozycyjnej, powiedział, że Kanadyjczycy zasługują na coś lepszego niż „karta wartości quebeckich” prezentowana przez Partię Quebecką.
Krytyka płynie także z internetu. Wielu pracujących w sektorze publicznym już dziś obawia się o swoją pracę. Wielu mówi o tym głośno, więc jeden ze szpitali wywiesił baner: „Dla nas ważne jest nie to, co masz na głowie, ale to co w głowie”.
Źródło: wiara.pl
pam