Projekt ustawy przewidującej usuwającej państwową refundację aborcji przepadł w rosyjskiej Dumie Państwowej. Za zmianą służącą obronie ludzkiego życia zagłosowało… 11 spośród 450 deputowanych. Obrońcy życia nie pozostawiają złudzeń: z aborcyjnym koszmarem w Rosji można skutecznie walczyć wyłącznie przy poparciu prezydenta Władimira Putina.
– Musimy pamiętać, że deputowani nie są w Rosji samodzielni, a decyzje nie zapadają w parlamencie – tłumaczy rosyjski obrońca życia Dimitrij Baranov. – Decyzje podejmuje administracja prezydencka. Projekty pro-life mogłyby zostać przyjęte przez parlament, gdyby tylko taka była wola kierownictwa państwa – dodaje.
Wesprzyj nas już teraz!
Baranov spodziewa się, że kolejny projekt w tej sprawie złożą sami deputowani. Poprzednio inicjatywy ograniczenia praktyk aborcyjnych ucinał Dmitrij Miedwiediew. Żona premiera, Swietłana Miedwiediewa, znana jest z poglądów pro-life. Władze Rosji są nawet postrzegane jako… sprzyjające polityce prorodzinnej, co posiada proste, demograficzne, uzasadnienie. Dla Kremla najważniejszy jest jednak inny czynnik.
– Władze Rosji boją się jakichkolwiek przejawów niezadowolenia – tłumaczy Baranov. – Myślę, że nie odważyły się na wprowadzenie prawa pro-life, bo ryzykowałyby gorący sprzeciw ze strony społeczeństwa – dodaje.
Źródło: Lifesitenews.com
mat