Rosyjski parlament rozważa przyjęcie ustawy, uznającej zjednoczenie Niemiec za „nielegalną aneksję terytorium NRD przez RFN”. To odwet za potępienie przez opinię międzynarodową aneksji Krymu, oderwanego przez Rosjan od Ukrainy.
– W przeciwieństwie do Krymu, referendum nie zostało przeprowadzone na obszarze Niemieckiej Republiki Demokratycznej – uzasadniał w parlamencie projekt ustawy jego pomysłodawca Nikołaj Iwanow.
Wesprzyj nas już teraz!
Lider Komunistycznej Partii przyznał, że gdy wystąpił z inicjatywą myślał, że projekt zostanie natychmiast odrzucony. Tymczasem wsparł go Siergiej Naryszkin, marszałek Dumy, który polecił pozostałym członkom parlamentu potraktować poważnie inicjatywę. Obecnie trwają prace nad ustawą w komisji spraw zagranicznych niższej izby parlamentu rosyjskiego.
Rosjanie, zmieniając stanowisko w sprawie jednego z najbardziej doniosłych wydarzeń końca XX wieku, chcą się zrewanżować za międzynarodowe potępienie aneksji Krymu w marcu ub. roku. Iwanow z dezaprobatą mówił o „zachodniej hipokryzji” i twardym stanowisku Angeli Merkel w sprawie kryzysu na Ukrainie. Szef komunistów stwierdził, że nie może przewidzieć przyszłości swojej inicjatywy, ale dodał, że czuje „moralne wsparcie” kolegów z innych partii.
Projekt potępił były sowiecki przywódca Michaił Gorbaczow – chwalony na Zachodzie za to, że nie użył siły do stłumienia powstania w Europie Wschodniej. Gorbaczow – jak podają liczni analitycy – zgodził się na zjednoczenie Niemiec w zamian za szczodrą pomoc finansową dla bankrutującego ZSRR.
W rozmowie z agencją Interfax, Gorbaczow podkreślił, że o aneksji NRD przez RFN nie można nawet mówić. Jego zdaniem to „nonsens”.
– Nie można oceniać wydarzenia, które miało miejsce w innej epoce, w zupełnie innych okolicznościach niż dzisiaj. Jakie referendum miało być przeprowadzone w Niemieckiej Republice Demokratycznej, skoro w obu państwach, na Wschodzie i na Zachodzie, odbywały się masowe marsze z udziałem setek tysięcy uczestników skandujących: „Jesteśmy jednym narodem!” Propozycja potraktowania tego jako aneksji, powtórzę to jeszcze raz, jest po prostu nonsensem – tłumaczył. Dodał, że ocena wydarzeń z przeszłości nie powinna opierać się na „dzisiejszych poglądach”.
Źródło: yahoo.com, AS.