Rosyjskie Biuro Prokuratora Generalnego wszczęło dochodzenie w sprawie legalności oddzielenia się Estonii, Łotwy i Litwy od ZSRS. Wcześniej – przed aneksją – podobne śledztwo prowadzono w sprawie statusu Krymu.
Łotwa, Litwa i Estonia były przez dziesięciolecia okupowane przez Sowietów. W 1991 roku Rada Państwa ZSRS uznała ich niepodległość.
Wesprzyj nas już teraz!
Rosyjski proces w sprawie statusu prawnego niezależności tych krajów oparty jest na założeniu, iż sowiecki rząd tymczasowy z 1991 roku był „nielegalny”, w związku z tym wszelkie jego decyzje były „bezprawne”.
Po ostrej reakcji dyplomatów z krajów bałtyckich, rosyjski prokurator stwierdził, że śledztwo ma charakter jedynie formalny i zostało wszczęte w odpowiedzi na żądania niektórych skrajnych polityków.
Decyzja prokuratora wyraźnie zaniepokoiła jednak władze Łotwy, Litwy i Estonii, które przypominają, iż już w 1992 roku Rada Najwyższa Rosji orzekła, że Krym został przyłączony do Ukrainy w wyniku „nielegalnej” decyzji sowieckiego prezydenta Nikity Chruszczowa w 1954 roku.
Obecne posunięcia propagandowe Kremla, stałe naruszanie przestrzeni powietrznej i morskiej kraje bałtyckie postrzegają jako niebezpieczną zapowiedź ewentualnej inwazji.
Od czasu aneksji Krymu kraje bałtyckie tylko w 2014 roku odnotowały 11 poważnych incydentów z Rosjanami, obejmujących m.in.: porwanie we wrześniu ub. roku agenta estońskiego wywiadu, zatrzymanie statku litewskiego przez rosyjską straż przybrzeżną, która odholowała go do portu w Murmańsku, przelot rosyjskich myśliwców w pobliżu szwedzkiego samolotu pasażerskiego. – Każdy z tych incydentów potencjalnie może przerodzić się w bardziej niebezpieczną sytuacją zarówno pod względem ewentualnych wypadków lub szerszych konsekwencji politycznych i dyplomatycznych – piszą autorzy specjalnego raportu organizacji Europe Leadership Network na temat niebezpiecznych incydentów prowokowanych przez rosyjskie służby i siły militarne.
Te prowokacje z jednej strony sprawdzają gotowość NATO do obrony bałtyckich członków Sojuszu, z drugiej – mają „napsuć krwi” politykom krajów bałtyckich. W przypadku braku reakcji Sojuszu, rosyjskie posunięcia pewnego dnia mogą jednak przerodzić się w agresję – ostrzega „Newsweek”.
Źródło: newsweek.com., AS.