Rosyjskie samoloty w ciągu kilku ostatnich dni nalotów w Syrii dwukrotnie naruszyły turecką przestrzeń powietrzną. Według NATO było to 3 i 4 października. Dwa samoloty rosyjskie: SU-30 i SU-24 latały w regionie Hatay pomimo wyraźnych i wielokrotnych ostrzeżeń władz tureckich.
Zgodnie z praktyką NATO, tureckie samoloty myśliwskie odeskortowały „intruzów” poza swoją strefę. Tureckie media początkowo podawały sprzeczne informacje. Pierwszy samolot zidentyfikowany został jako Mig-29 i miał należeć do syryjskiego lotnictwa. Kolejne doniesienia mówiły o wielozadaniowym samolocie rosyjskim Su-30 SM, który miał wlecieć w region Tukeya, po czym po przebyciu „zaledwie” kilkuset metrów został przechwycony przez dwa tureckie myśliwce F-16 i odeskortowany poza Turcję.
Wesprzyj nas już teraz!
Rosyjski samolot Su-30 SM, który początkowo zidentyfikowano jako Mig-29, przez 5 minut i 40 sekund skutecznie blokował systemy radarowe samolotów F-16.
Według Rosjan do naruszenia przestrzeni doszło z powodu „błędu nawigacyjnego”. Zdaniem władz tureckich takie tłumaczenie jest niedopuszczalne. Samoloty Su-30 SM posiadają jeden z najnowocześniejszych systemów nawigacyjnych. Poza tym samoloty te leciały obok „strefy zagrożenia” i jest mało prawdopodobne, aby dwaj piloci na pokładzie nie zdawali sobie sprawy ze swojej pozycji. Dodatkowo rosyjski samolot nie bez powodu zablokował system radarowy tureckich F-16.
Turecki premier Ahmet Davutoglu ostrzegł Moskwę, że Ankara w przypadku naruszenia jej przestrzeni powietrznej przez kolejnych „intruzów” zastosuje bardziej drastyczne środki. Tureckie władze wezwały rosyjskiego ambasadora, by złożył wyjaśnienia. Minister spraw zagranicznych Feridun Sinirlioglu kontaktował się telefonicznie z szefem rosyjskiego MSZ Siergiejem Ławrowem.
Zaprotestował także sekretarz stanu USA John Kerry, który ostrzegł, że incydent grozi poważną eskalacją napięcia. – Jesteśmy ogromnie zaniepokojeni, bo to jest właśnie jedna z tych rzeczy, która – gdyby Turcja odpowiedziała na wtargnięcie intruza zgodnie ze swoim prawem, a nie stosowała się do reguł NATO – mogłaby zakończyć się zestrzeleniem samolotów – mówił. Turcja jest członkiem NATO i zastosowała procedury natowskie, tj. obce samoloty zostały przechwycone i odeskortowane poza turecką przestrzeń powietrzną.
„Ten incydent był wynikiem niesprzyjających warunków pogodowych i nie ma potrzeby doszukiwania się teorii spiskowych” – skomentowało sprawę rosyjskie ministerstwo obrony.
Bezpośrednie zaangażowanie się rosyjskich żołnierzy w walki w Syrii pokrzyżowało plany Turcji, która podobnie jak Arabia Saudyjska i Katar zabiega o odsunięcie od władzy Baszara al-Assada. Ankara twierdzi, że nie uda się zakończyć konfliktu w Syrii, jeśli Assad nie odejdzie.
Rosja rozpoczęła naloty w Syrii w zeszłym tygodniu, po tym, jak prezydent Erdogan odwiedził Moskwę, spotkał się z prezydentem Władimirem Putinem i uczestniczył w otwarciu nowego meczetu.
Poza Amerykanami zaprotestował również ambasador Wielkiej Brytanii w Turcji, Richard Moore, który zapowiedział, że „Wielka Brytania i inne kraje członkowskie NATO – w razie konieczności – staną do walki ramię w ramię z Turcją”.
Źródło: uk.businessinsider.com / abc.net.au
AS