25 maja 2023

Całe życie dla Boga i Ojczyzny. 75 lat temu został zamordowany rtm. Witold Pilecki

(See page for author [Public domain], via Wikimedia Commons)

Historia została przez zachodnich aliantów i przez Stalina napisana w ten sposób, iż Polskę wyzwolił Związek Sowiecki i nasze zmagania o niepodległość w tym momencie się skończyły. W efekcie cały czas świat do dzisiaj nie wie niemal nic o naszych Żołnierzach Wyklętych – bądź co bądź, dwustutysięcznej armii walczącej z Sowietami. Nie wie też nic o Rotmistrzu mówi Tadeusz M. Płużański, historyk, publicysta, prezes Fundacji „Łączka”, autor m.in. książki pt. „Rotmistrz Pilecki i jego oprawcy”. 

W ślad za Pańskim śp. Ojcem, współpracownikiem Witolda Pileckiego nazywa Pan Rotmistrza „świętym polskiego patriotyzmu”. Co świadczy o wyjątkowości tej postaci pośród innych bohaterów naszej historii?

Przede wszystkim całkowite oddanie się Ojczyźnie i Bogu. Rotmistrz realizował przez całe swoje życie ideę odzyskania niepodległości przez Polskę. Chciał przy tym by nasze państwo oparte było o wiarę Chrystusową. Dał temu wyraz chociażby w momencie wieńczącym jego spotkanie z ziemią, czyli w trakcie ostatniego widzenia z żoną Marią, której w więzieniu na Rakowieckiej umożliwiono rozmowę z mężem. Witold Pilecki polecił jej wówczas, by zakupiła i codziennie czytała dzieciom traktat Tomasza à Kempis O naśladowaniu Chrystusa. To przesłanie, swego rodzaju testament, jaki pozostawił nie tylko rodzinie, ale też nam wszystkim. Gdy mamy na myśli kwestię wyjątkowości Rotmistrza, to właśnie cechy, o których teraz mówimy, wyróżniają go nawet pośród innych Żołnierzy Wyklętych.

Wesprzyj nas już teraz!

Był wyjątkowy także poprzez swoje poświęcenie. Nikt inny nie poszedł dobrowolnie do Auschwitz, nie dał się celowo złapać Niemcom po to, by zrealizować konkretną ideę, którą w tym przypadku było rozpoznanie sytuacji i uwolnienie więźniów z rąk okupanta. Nie składał też broni przed tym drugim, sowieckim okupantem.

Gdybym miał stworzyć swoją osobistą listę najwybitniejszych Polaków w naszej współczesnej historii, rotmistrz Piecki znalazłby się na niej bardzo wysoko. Myślę, że pośród żyjących i działających po 1945 roku uplasowałby się na trzecim miejscu, zaraz po świętym Janie Pawle II i kardynale Stefanie Wyszyńskim, Prymasie Tysiąclecia.

Człowiek, który jako pierwszy informował Zachód o zagładzie Żydów, biorąc pod uwagę panujące obecnie trendy historycznej i politycznej poprawności, powinien być postacią powszechnie znaną i eksponowaną, również w skali międzynarodowej. Dlaczego tak nie jest?

Są dwa zasadnicze powody, które sprawiają, że Witold Pilecki jest osobą przemilczaną. Pracuje na to wiele środowisk w Polsce i – może nawet tym bardziej – za granicą.

Z jednej strony mamy kwestię Auschwitz. Witold Pilecki przeczy narracji, która ma obowiązywać na świecie. Głosi ona, iż był to obóz stworzony wyłącznie po to by represjonować i mordować Żydów. Misja Rotmistrza pokazuje zupełnie coś innego. Poszedł on tam na ochotnika. Wśród polskich osadzonych (dla których w rzeczywistości powstało owo miejsce katorgi i zagłady) stworzył wielką konspirację więźniarską i zbrojną. Dzięki niej chciał Auschwitz wyzwolić. Wysyłał też w świat raporty o tym, co tam się działo. To są powody, dla których Rotmistrz nie może przebić się do świadomości Europy, Ameryki, nie może trafić do podręczników szkolnych. Dzisiaj historii uczy się zupełnie inaczej, zakłamując ją w sposób karygodny.

Drugim powodem jest sytuacja panująca po 1945 r. Witold Pilecki walczył wówczas dalej, a „obowiązująca” wersja mówi o tym, że 8 maja tegoż roku wojna się skończyła i żadna walka już przez nikogo nie była prowadzona. Historia została przez zachodnich aliantów i przez Stalina napisana w ten sposób, iż Polska została wyzwolona przez Związek Sowiecki i nasze zmagania o niepodległość w tym momencie się kończą. W lesie pozostają tylko jacyś „bandyci”, którzy nie mają pomysłu na to, co dalej robić i podejmują działalność przestępczą. W efekcie cały czas świat do dzisiaj nie wie niemal nic o naszych Żołnierzach Wyklętych – bądź co bądź, dwustutysięcznej armii walczącej z Sowietami. Nie wie też nic o Rotmistrzu.

Jest jeszcze jeden aspekt składający się, wraz z już wymienionymi, na tę strategię przemilczenia. Witold Pilecki walczył ze Stalinem i jego służbami, z polskimi kolaborantami Sowietów, wśród których bardzo liczną rzeszę, szczególnie na kierowniczych stanowiskach, odgrywali Żydzi. Gdy przyjrzymy się sprawie rotmistrza Pileckiego, a przyglądałem się dość uważnie i czynię to nadal, z pewnym przerażeniem – szczególnie na początku – zauważyłem, że wśród jego morderców, wśród decydentów są praktycznie same osoby pochodzenia żydowskiego. Mam na myśli najwyższe stanowiska partyjno-państwowe, kierownictwo Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, Naczelnej Prokuratury Wojskowej czy Najwyższego Sądu Wojskowego. Dlatego też ta historia nie może się szerzej przebić, hollywoodzki film o rotmistrzu Pileckim z tych wszystkich powodów na pewno nie powstanie. Musimy zatem nakręcić taki obraz, który z jednej strony będzie historycznie prawdziwy, a z drugiej atrakcyjny. Liczę tu bardzo na obecny układ rządzący. Słucham uważnie, co mówi pan minister Gliński, który przecież zapowiadał powstanie superprodukcji dotyczących polskiej historii. Nie wyobrażam sobie, by wśród nich nie było wielkiego, sensacyjnego filmu o rotmistrzu Pileckim, zwłaszcza, że tutaj nie trzeba byłoby nic wymyślać, jak w przypadku Jamesa Bonda. Ta historia jest prawdziwa, ten scenariusz napisało życie.

Przywołuje Pan w swojej książce kilka relacji wskazujących na skrajnie odmienną od oficjalnie głoszonej rolę późniejszego PRL-owskiego premiera w obozowej konspiracji na terenie Auschwitz. Czy w Pańskim przekonaniu Józef Cyrankiewicz przyczynił się do sądowego mordu na rotmistrzu Pileckim?

Niestety tak. Po przeprowadzeniu dostępnych do tej pory poszlak coraz bardziej skłaniam się do twierdzenia, że nie tylko nie pomógł on w wydobyciu Rotmistrza z więzienia, ale wręcz był tu jednym z mocodawców. Dowody tkwią w jakiejś przepastnej szafie po Cyrankiewiczu i jego zmarłej niedawno żonie Ninie Andrycz. Tak naprawdę nie wiadomo, co stało się z ich wielkim archiwum. Wedle dostępnych dzisiaj źródeł i relacji, Cyrankiewicz był konfidentem Gestapo w obozie Auschwitz, rozpracowywał i wydawał ludzi należących do siatki zorganizowanej przez rotmistrza Witolda Pileckiego. Wygląda na to, że Rotmistrz musiał po dwóch i pół roku uciekać z obozu właśnie ze względu na działalność Cyrankiewicza i rozpracowywanie organizacji. Wszyscy zdajemy sobie sprawę, że skoro tamten pełnił tak podłą rolę a Witold Pilecki posiadł o tym wiedzę, to w momencie gdy Cyrankiewicz został prominentem w PRL – na wiele zresztą lat – Rotmistrz nie mógł dalej żyć. Przypomnę, że premierostwo Cyrankiewicza było rezultatem sfałszowanych przez komunistów wyborów w styczniu 1947 roku. Kilka miesięcy później „wpadła” cała grupa rotmistrza Pileckiego. Czy to jest przypadek? Nie sądzę. Raczej wiązałbym ze sobą te fakty.

Jak daleko jesteśmy dzisiaj od wyjaśnienia pełnej prawdy o mordzie sądowym na Rotmistrzu?

Jeśli chodzi o rozpracowanie jego grupy, o śledztwo i proces, wiemy już bardzo dużo, chociaż niektóre informacje są jeszcze weryfikowane. Udało mi się, na przykład ustalić – wbrew temu, co sądziliśmy na ten temat dotychczas – miejsce, w którym zginął Witold Pilecki. Piszę o tym w książce. Wiemy, że jego doczesne szczątki zostały wyrzucone na „Łączce” i schowane w tamtejszych bezimiennych dołach śmierci. Możemy z dużą dozą prawdopodobieństwa stwierdzić, w którym konkretnie miejscu się znajdują. Niestety, jak wiadomo, do tej pory ich wydobycie nie było możliwe, ponieważ dostęp do tych miejsc zagradzają groby, które decyzją Wojciecha Jaruzelskiego zostały tam postawione później. Jednak jest i dobra wiadomość. Po trzech latach zastoju, blokowania prac na „Łączce”, zostaną one wznowione. Najprawdopodobniej jeszcze w tym roku nastąpi trzeci, ostatni etap ekshumacji. Pozwoli on wydobyć szczątki wszystkich porzuconych w tamtym miejscu, wśród nich zapewne również Witolda Pileckiego. Myślę, że Polacy pożegnają Go w sposób równie godny jak majora Zygmunta Szendzielarza „Łupaszkę”. Będzie to wielka manifestacja patriotyczna i tego zapewne obawiają się ci, którzy stoją wciąż na straży owych „dołów śmierci” blokując ekshumacje. One są jednak już nie do zatrzymania. Możemy śmiało powiedzieć, że rotmistrz Pilecki wygrał tę bitwę. Co prawda komuniści zamordowali go i ukryli jego ciało myśląc, że nigdy nie uda się go odnaleźć, jednak zostanie ono odnalezione. To niewątpliwie jego triumf nad mordercami.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał Roman Motoła

Tadeusz M. Płużański, Rotmistrz Pilecki i jego oprawcy, wyd. Fronda, Warszawa 2015.

Rozmowę opublikowana została na PCh24.pl w 2016 roku

 

 

 

 

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij