„Z powodu wojny wypowiedzianej kierowcom w całej Europie zyskuje na sile konserwatywna rewolucja polegająca na walce z rowerami” – donosi „Politico”. I tak w Berlinie, gdzie na początku tego roku władzę przejęła CDU, zmieniono regulacje w sprawie infrastruktury rowerowej, likwidowania miejsc parkingowych, czy zabierania pasów ulic do ruchu rowerowego.
Tak, jak można było się spodziewać, z powodu lewicowej nagonki na auta i w wyniku podjętych działań zmierzających do ograniczenia ruchu samochodowego w wielu miejscach Europy rozgorzała swoista „wojna kulturowa”.
Władze Berlina wywodzące się z Unii Chrześcijańsko-Demokratycznej (CDU) już wycofały się z szeregu rozwiązań przyjaznych rowerom, które przegłosowano za czasów lewicowych rządów. Zawieszono wszystkie projekty dotyczące infrastruktury rowerowej, które „zagrażają istniejącym pasom dla samochodów lub miejscom parkingowym i wstrzymano ambitny plan dodania tysięcy kilometrów do miejskiej sieci rowerowej”.
Wesprzyj nas już teraz!
Zrezygnowano z wprowadzenia wyłącznie pieszego ruchu w arterii Friedrichstraße. Na prośbę przedsiębiorców, którzy mają przy niej swoje biznesy, zezwolono na wjazd ich samochodów (argumentowali, że bardzo ucierpiały ich finanse z powodu wyłączenia ruchu samochodowego).
„Politico” donosi, że to, co dzieje się w Berlinie „wysyła niepokojący sygnał do innych miast przyjaznych rowerom, które odczuwają gniew niezadowolonych kierowców”.
Entuzjazm dla infrastruktury rowerowej miał spaść po ustaniu tak zwanej pandemii. Wówczas niemal 70 procent respondentów ankiety YouGov (2020 r.) opowiedziało się za utrzymaniem ograniczeń w korzystaniu z samochodów po ustaniu „pandemii”. Sytuacja jednak dramatycznie się zmieniła po rezygnacji z tak zwanych lockdownów, gdy ludzie powrócili do pracy i codziennej aktywności.
Warto odnotować, że zmiany wprowadzone latem 2020 r. w Berlinie polegające na eksperymentach z zakazem wjazdu samochodów do ruchliwych obszarów, tworzeniem prowizorycznych ścieżek rowerowych, instalowaniem ławek i donic z roślinami uniemożliwiającymi poruszanie się aut po centrum, miały obowiązywać tylko przez rok, ale po wyborach jesienią 2021 r. senator ds. zielonej mobilności Bettina Jarasch ogłosiła przedłużenie obowiązywania planu.
Decyzja ta rozwścieczyła lokalnych przedsiębiorców. Jedna z nich Anja Schröder pozwała miasto za zamknięcie Friedrichstraße, argumentując, że musi ona być otwarta dla samochodów, by nie blokować bocznych ulic. Mówiła, że z powodu zamknięcia głównego traktu, dramatycznie wzrósł ruch przy sąsiedniej Charlottenstraße, gdzie znajduje się jej sklep z winami. Zamknięcie drogi zaś miało wpłynąć na 40-procentowy spadek przychodów. Kobieta wygrała sprawę w Sądzie Administracyjnym, który wskazał na uchybienia proceduralne władz miasta przy tworzeniu strefy bez aut. Najpierw władze wykonały wyrok i otwarły główny trakt w Berlinie, ale potem znowu „wygnały” auta z centrum.
Kwestia ta była jedną z najgorętszych podczas lutowych wyborów samorządowych, które doprowadziły do obalenia lewicowej koalicji.
Nowa dyrektor miasta ds. mobilności, Manja Schreiner rozstrzygnęła tę kwestię w czerwcu, ogłaszając, że samochody zostaną wpuszczone na ulice do czasu podjęcia decyzji o planie zagospodarowania przestrzennego bulwaru Friedrichstraße. Zapowiedziano także, że nie powstaną żadne nowe ścieżki rowerowe, które zagrażałyby miejscom parkingowym.
We wrześniu również władze Wielkiej Brytanii postanowiły przejrzeć i zrewidować przepisy dotyczące tworzenia 15-minutowych miast i tak zwanych stref czystego transportu.
Ponad tydzień temu brytyjski sekretarz stanu ds. transportu Mark Harper na konferencji w Manchesterze uznał koncept 15-minutowych miast i stref czystego transportu za „złowrogie” programy. Stwierdził, że Brytyjczycy nie powinni tolerować „pomysłu, aby samorządy mogły decydować o tym, jak często chodzi się do sklepu i by racjonowano żywność”, a także „kto i kiedy korzysta z dróg, i tego wszystkiego pilnowały kamery CCTV”.
W Brukseli regionalny plan ograniczenia ruchu samochodowego o 24 procent do 2030 r. spotkał się z gwałtownymi protestami w kilku dotkniętych gminach. Zaowocowało to wstrzymaniem lub anulowaniem programów dotyczących tworzenia stref czystego transportu.
Źródło: politico.eu
AS
Można skutecznie walczyć ze Strefami Czystego Transportu. Niektóre kraje łagodzą swoją politykę