7 marca 2013

Równi i równiejsi. Kilka słów o „dobru dziecka”

(Fot. Łukasz Dejnarowicz/Forum)

Bartosz Bajkowski przebił się z problemem swej rodziny do mediów. Czy jednak jest to odosobniony przypadek? A może zaledwie piana na pierwszej, drobnej fali zwiastującej tsunami?

 

Sprawę państwa Bajkowskich znam jedynie z relacji medialnych. Nie jestem w stanie zatem wypowiedzieć się kompetentnie na ich temat jako psycholog. Wyjaśniwszy to, chcę napisać kilka słów o szerszym problemie związanym z pojęciem „dobra dziecka”.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Zdaję sobie sprawę, że przemoc w rodzinach istnieje (choć przede wszystkim w konkubinatach, co zostało udowodnione w badaniach naukowych). Nie chowam głowy w piasek. To nie jest tak, że rodzice mają bezwzględne prawo do dziecka. Problem polega na tym, jak definiujemy „niewłaściwe warunki wychowawcze”.

 

„Gazeta Prawna” z 14 lutego 2013 r. opisuje przypadek sporu o prawa rodzicielskie między matką i ojcem, któremu te prawa odebrano. Rodzinny Ośrodek Diagnostyczno-Konsultacyjny (RODK) w Białymstoku zdecydował, że ojciec jest „zbyt religijny”. W notatce dotyczącej sprawy sporządzonej przez Komitet Ochrony Rodziny (kor.info.pl) czytamy: „Jak wyjaśnia pełnomocnik ojca, opinię oparto na poglądzie, że ojciec i jego rodzina to osoby zacofane kulturowo, ponieważ są głęboko wierzącymi i praktykującymi katolikami i urządzają obrzędy katolickie (zapalanie kadzideł, gromnicy), co może źle służyć wychowaniu dziecka.” Czyli na pytanie znajomego, zadane na facebooku: „Czy jeśli puszczę dzieciom „Pasję” Gibsona, to przemoc?” odpowiedź brzmi: „Oczywiście”.

 

Jednak to tylko element skomplikowanej układanki. Jedno z najbardziej prestiżowych stowarzyszeń pediatrycznych na świecie – American Academy of Pediatrics opublikowało właśnie w wydawanym przez siebie czasopiśmie naukowym artykuł zatytułowany: Marriage and the Well-Being of Children.

Czytamy tam, że „dobro dzieci” nie powinno być „centralnym punktem rozważań dotyczących homoseksualnych małżeństw”. Autorzy utrzymują, że najważniejszym czynnikiem powinno być pragnienie posiadania potomstwa przez dorosłych.

 

Podkreślmy to raz jeszcze, bo to ważne. Żyjemy w świecie, w którym pediatrzy próbują przekonywać, że ważniejsze od dobra dziecka jest prawo par homoseksualnych do posiadania potomstwa. Z drugiej strony troska o „dobro dziecka” jest wystarczającym powodem, by odebrać dzieci kochającym rodzicom, bo są „niezaradni wychowawczo” czy „nadmiernie religijni”.

 

Bogna Białecka

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij