7 stycznia 2023

Różne drogi prowadzą do Boga. Co przyciąga konwertytów do Kościoła?

(Fot. caharris/Pixabay)

Co sprawia, że innowiercy albo bezwyznaniowcy, jak się określają, wstępują do Kościoła katolickiego? Na to fundamentalne pytanie można znaleźć wiele różnych odpowiedzi, jednak jest coś, co je łączy: konwertyci odnajdują w Kościele prawdę, piękno i dobro, niezależnie od czynów tych, którzy swoim postępowaniem podważają autorytet Chrystusowej Owczarni. Jednak również katolicy zmieniają wyznanie…

 

Dwa lata temu biskup Gavin Ashenden, były anglikański kapelan Jej Królewskiej Mości Królowej Elżbiety II w wywiadzie udzielonym „National Catholic Register” rok po swoim nawróceniu na katolicyzm wskazywał, że odnalazł spokój, odczuł ulgę i towarzyszy mu nieustająca radość. Wyjaśnił, iż dotychczas musiał stale mierzyć się ze zmianą, a także ciągle oceniać poprzez pryzmat kwestii, czy coś podoba się „świeckim konsumentom anglikanizmu”.

Wesprzyj nas już teraz!

Tymczasem w Kościele katolickim istnieje „cudowna ciągłość” w odniesieniu do zakonów i sakramentów, „w przeciwieństwie do protestanckiej niespójności i wynikającego z niej zamieszania”.

Hierarcha wskazał ponadto, że jest wielu anglikanów, którzy wiedzą, iż dni ich wyznania są policzone, ale obawiają się je porzucić. – Zaczynają podzielać perspektywę, która stała się jasna dla mnie około 20 lat temu: że anglikanizm był 400-letnim ekumenicznym eksperymentem, który ostatecznie nie powiódł się – stwierdził były duchowny protestancki, który 22 grudnia 2019 roku został przyjęty do Kościoła Katolickiego. Od tego czasu pomógł nawrócić się kilkudziesięciu innym osobom.

Tym, co motywowało je do konwersji było „rosnące poczucie, że prześladowania, jakich Kościół doświadcza w naszym pokoleniu w różnych częściach świata, tragicznie staje się coraz bardziej powszechne i dosięgnie znacznej części Kościoła na Zachodzie”.

Ashenden dwa lata temu wskazywał, że chociaż katolicyzm jest dziś równie słaby, co wspólnota anglikańska i równocześnie ulegają one sekularyzacji oraz doświadczają skutków szybkich przemian kulturowych, to jedynie Kościół ma środki, by z tym kryzysem sobie poradzić.

Duchowny przestrzegł, by nie podążać drogą sekularyzmu, nie osłabiać nadprzyrodzonego wymiaru Kościoła, bo gdy „słabnie życie duchowe, modlitwa, zanika wymiar charyzmatyczny i prorocki”, to braki usiłuje się rekompensować działalnością społeczno-polityczną. Tymczasem powinno powrócić się do stricte religijnej posługi, uczyć ludzi modlitwy i pomagać im w budowaniu żywej relacji ze Stwórcą. – W człowieku nadal istnieje silne egzystencjalne pragnienie Boga – podkreślił.

Ashenden przyznał, że bardzo zależy mu na rozwoju autentycznego życia monastycznego i w tym upatruje odrodzenia nadprzyrodzonego wymiaru Kościoła. Zachęca innych, by „nie dali się złapać w pułapkę zwodniczo błędnych obrazów katolicyzmu, a zamiast tego czytali świadectwa tak wielu, dla których powrót do domu, do Matki Kościoła, był chwilą niezapomnianego odmłodzenia i zrozumienia autentycznego chrześcijaństwa”.

Były biskup anglikański został mianowany kapelanem królowej Elżbiety II w 2008 roku. Pełnił tę funkcję przez 9 lat. Zrezygnował po tym, jak w katedrze Szkockiego Kościoła Episkopalnego w Glasgow odczytano fragment Koranu zaprzeczający boskości Jezusa Chrystusa.

 

Sefardyjski Żyd Gad Elmaleh

Nie tak dawno temu, bo w listopadzie 2022 r. światowe media donosiły o nowym filmie popularnego francuskiego komika Gada Elmaleha, który opowiada o jego konwersji na katolicyzm. Nawrócenie showmana, aktora, reżysera, wywodzącego się z marokańskiej wspólnoty Żydów sefardyjskich, zelektryzowało opinię publiczną.

Jewish Telegraph Agency 8 listopada podkreśliła, że „sukces Gada Elmaleha był powodem do dumy i pociechy dla francuskich Żydów, żyjących w obliczu widma antysemityzmu”. Dodano, że aktor „jednak powiedział podczas wywiadu telewizyjnego promującego jego nowy autobiograficzny film Reste un peu, że przechodzi na katolicyzm”.

Elmaleh był „jednym z najbardziej znanych Żydów we francuskim przemyśle rozrywkowym w ciągu ostatnich dwóch dekad”. Syn marokańskich imigrantów słynął nie tylko „z niezwykle udanych skeczy, w których często odwoływał się do żydowskiej tożsamości” i został nominowany do Cezara, ale także z tego, że niegdyś był związany z Charlotte Casiraghi, córką księżnej Karoliny z Monako, z którą ma syna Rafaela.

Według „El Mondo”, komik po chrzcie zamierza przyjąć imię Jean-Marie, na cześć Matki Chrystusa. To Ona miała przyciągnąć go do Kościoła, gdy miał około sześciu, może siedmiu lat. W wywiadzie udzielonym czołowej francuskiej gazecie „Le Figaro” mówił, że „Maryja Dziewica jest jego najpiękniejszą miłością”.

Berberyjski Żyd z entuzjazmem opowiadał o swoim pierwszym spotkaniu z Matką Chrystusa. – Odkryłem Najświętszą Maryję Pannę przez przypadek, jako dziecko, w Notre Dame de Lourdes w Casablance. Idąc wbrew wskazówkom rodziców, bo ich wiara zabrania [wejścia do kościoła chrześcijańskiego], pchnąłem drzwi świątyni i stanąłem twarzą w twarz z gigantyczną figurą Najświętszej Maryi Panny, która patrzyła mi prosto w oczy. To nie była wizja, tylko zwykły posąg, ale przeraziłem się. Zalewając się łzami ze wzruszenia, ukryłam się w obawie przed złapaniem przez rodzinę, w obawie przed przekleństwami i przesądami. Pozostało to moją tajemnicą przez całe dzieciństwo. Od tego czasu, otrzymawszy cudowny medalik Maryi jestem przekonany, że od dawna jestem pod opieką Dziewicy noszę go jako przestrogę.

Elmaleh został kilka lat temu zaproszony do koprodukcji musicalu Bernadette de Lourdes. Postać świętej Bernadetty Soubirous, której Matka Boża ukazała się w 1858 roku, zrobiła na nim ogromne wrażenie. Komentował wówczas: – Jestem tylko komikiem i nawet jeśli jestem wyznania mojżeszowego, staram się zrozumieć wszystkie wierzenia. Wzruszyła mnie historia Bernadetty. Przemówiła do mnie. To nie jest tylko bajka, to współczesne świadectwo o danym Słowie, wierze, prawdzie, które nikogo nie może pozostawić obojętnym, bez względu na wyznanie (…). Odkryłem ludzi, rodziny, które każdego roku poświęcają swój czas i serce chorym. Widziałem, jak pokolenie mojego syna wyciąga rękę do wrażliwych ludzi. Młodzież otwarta na świat, w miejscu pełnym osób w potrzebie. Chcę to podkreślić. W świecie, w którym jesteśmy wycofani, w którym sieci społecznościowe zabierają nam całe dnie, ci młodzi ludzie zaangażowani w kontakt z innymi dają świadectwo uniwersalnych wartości. To wszystko ogromnie mnie dotyka i porusza – zaznaczył.

Żydowskiego komika „zainspirowały” do konwersji także pisma Jeana-Marie Lustigera (1926 – 2007), kardynała i byłego arcybiskupa Paryża, który z judaizmu przeszedł na katolicyzm. Był Żydem aszkenazyjskim. Jego rodzina wyemigrowała z Polski do Francji. Nawrócił się w wieku 14 lat. Wzbudzał jednak kontrowersje, a na jego pogrzebie odmówiono kadisz, żydowską modlitwę za pogrążonych w żałobie.

Inną ważną postacią, o której wspomina, jest kardynał Robert Sarah, były prefekt Kongregacji Kultu Bożego. Oboje spotkali się w sanktuarium Paray-le-Monial, w opactwie Sénanque, gdzie Elmaleh od czasu do czasu odbywa rekolekcje.

Elmaleh już jako nastolatek przeprowadził się z rodziną z Maroka do Kanady, a potem do USA, by wreszcie trafić do Francji. Studiował teologię. Komik dziwi się, że we Francji „zdecydowana większość katolików nie żyje otwarcie swoją wiarą”.

Chociaż Dziewica Maryja „wzięła go pod swoje skrzydła” i towarzyszyła mu cały czas, Elmaleh bynajmniej nie wiódł moralnego życia. – Zwracałem się do Niej stopniowo i zacząłem prosić Ją o pomoc, zwłaszcza przed występami – przyznał. Komik w 2007 roku został wybrany przez widzów kanału telewizyjnego TF1 „najzabawniejszym człowiekiem roku”.

O swojej drodze prowadzącej do nawrócenia opowiedział w filmie, który został przyjęty przez jednych z entuzjazmem, przez innych z dezaprobatą. W produkcji wystąpili rodzice, którzy nie mogli pogodzić się ze zmianą religii syna, chociaż postanowili go „mimo wszystko wspierać” – jak tłumaczył komik w talk show Quelle Epoque stacji France 2.

Niektórzy fani, w tym Żydzi, gratulowali mu odważnej i duchowej podróży, podczas gdy inni go krytykowali. Jeszcze inni są sceptyczni i zastanawiają się, czy to aby nie jest jakiś chwyt marketingowy czy kolejny żart komika.

Jeden z dominikańskich recenzentów produkcji wskazał, że to „chyba jedyny współczesny film, jaki widział, w którym katolicy i sposób, w jaki się modlą, nie są przedstawiani jako śmieszni czy odrażający. To miła zmiana”.

Erik Ross dodał, że reakcja mamy komika, która powiedziała mu: „Skoro zmieniasz Boga, zmień także rodziców” (na co Elmaleh odparł, że wcale nie zmienia Boga Mojżesza i Abrahama, a jedynie głębiej go poznaje w Kościele katolickim), dotyka sedna tego, czego doświadcza wielu Żydów, którzy przyjmują chrześcijaństwo: – Zwykle nie postrzegają swojej religijnej ewolucji jako „zmiany Boga”. Myślą, że odnoszą się do tego samego Boga w nowy sposób. I żałują, że ich rodziny tego nie rozumieją.

Jeszcze w 2014 roku Gad Elmaleh rozśmieszał publiczność w swoim show, z humorem i sympatią „kpiąc” z religii. Śmiejąc się z protestantów mówił, że „bardzo ich szanuje, bo to katolicy, którzy postawili na swoim”. O ateistach wspominał, że jest nimi „zafascynowany”, ponieważ „żeby codziennie w nic nie wierzyć, trzeba mieć wiarę”.

Ojciec dwóch chłopców: Noego i Rafaela – każdy z innego związku (pierwszy z aktorką Anne Brochet) – nie założył szczęśliwej rodziny. Przekonuje jednak, że jego najnowszy film jest kroniką duchowej podróży jako nawróconego Żyda, przygotowującego się do chrztu chrześcijańskiego. Reste un peu, którego premiera miała miejsce 16 listopada 2022 r. we Francji, ma – zgodnie z zamiarem autora – zachęcić widzów do refleksji nad „fundamentalnymi kwestiami wiary, korzeni i dialogu międzyreligijnego”.  

Utalentowany artysta, który kiedyś opuścił Maroko w poszukiwaniu sławy i fortuny – w międzyczasie stając się częścią rodziny królewskiej Monako dzięki wspomnianemu związkowi z Charlotte, córką księżnej Karoliny – obstaje przy tym, że to Dziewica Maryja „jest powodem, dla którego kocha katolicyzm”. To jest „teraz jego najpiękniejsza miłość”, prawdziwa „gwiazda filmowa”. I wciąż apeluje, aby katolicy z większą odwagą głosili Dobrą Nowinę. By przestali być „tacy dyskretni” i „nie cenzurowali swojej wiary”. W filmie mocno wybrzmiewa werset z Ewangelii: „I każdy, kto dla mego imienia opuści dom, braci lub siostry, ojca lub matkę, dzieci lub pole, stokroć tyle otrzyma i życie wieczne odziedziczy” (Mt 19, 29). Elmaleh mówi: – Bardzo mi się podoba to zdanie! To jest mądrość. Nadzieja życia wiecznego jest tym, co go ciągnie do katolicyzmu.

 

Cameron Bertuzzi

W tym samym miesiącu również dużym echem odbiła się decyzja popularnego protestanckiego prezentera YouTube, Camerona Bertuzziego, który ogłosił 17 listopada, że przechodzi na katolicyzm.

Youtuber bierze udział w programie amerykańskiego episkopatu RCIA, który ma mu pomóc w przygotowaniu się do konwersji. Ostatecznie ma być przyjęty do Kościoła katolickiego w Wielkanoc 2023 r.

Tym, co go przekonało, były argumenty przemawiające za papiestwem. Dociekał swojej wiary na gruncie intelektualnym. Tłumaczył, że miał otwarty umysł i ostatecznie powiedział sobie, że „pójdzie za dowodami, dokądkolwiek go doprowadzą, nawet jeśli ten wniosek będzie niewygodny dla niego i dla jego rodziny”.

Protestanccy przyjaciele mieli być „bardzo pewni”, że ostatecznie badanie tej kwestii potwierdzi jego dotychczasową wiarę. Tymczasem autor stwierdził, że „odkrył, iż dowody zdecydowanie sugerują, że papiestwo jest prawdziwe”. W rozmowie z Mattem Fradd, popularnym katolickim gospodarzem kanału YouTube „Pints with Aquinas”, opowiadał o swoim nawróceniu.

Bertuzzi wcześniej gościł na swoim kanale zarówno katolików, jak i niekatolików. Popularnego w kraju biskupa Roberta Barrona z diecezji Winona-Rochester pytał w filmie opublikowanym 25 września 2020 roku, dlaczego powinien zostać katolikiem. Dociekał tego także w rozmowach z katolickimi apologetami: Trentem Hornem i Jimmy Akinem z apostolatu Catholic Answers; z teologiem i profesorem Scottem Hahn; z księdzem Vincentem Lampertem, egzorcystą archidiecezji Indianapolis i innymi.

Justin Kalan 6 grudnia 2022 r. z entuzjazmem komentował, że apolegetyka nie umarła. – Nawrócenie Bertuzziego jest nie tylko okazją do radości, ale także okazją do refleksji nad nieco kontrowersyjnym tematem: rolą apologetyki w ewangelizacji” – wskazywał, dodając, że niektórzy w kręgach katolickich i w ogóle chrześcijańskich „są pesymistami co do roli apologetyki i argumentują, że ma ona niewielką lub żadną rolę w procesie ewangelizacji.

Autor zaznaczył, że tym, co przede wszystkim przyciąga innych do katolicyzmu, jest osobisty przykład życia, a nie argumenty i dywagacje intelektualne. „Ściśle mówiąc” – pisze Kalan na stronie wordonfire.org – „twierdzenie, że jedna osoba nawraca drugą, jest fałszywe. Przeciwnie, każde nawrócenie jest zasadniczo dziełem Ducha Świętego. Ale chociaż wszyscy możemy się zgodzić, że argumenty i dowody same w sobie nie poruszają serc i umysłów naszych bliźnich w kierunku konwersji, nie oznacza to, że nie odgrywają one żadnej roli, a nawet nie odgrywają większej roli w nawróceniu niektórych ludzi. Nawrócenie Camerona Bertuzziego dobrze to ilustruje”.

Bertuzzi, który prowadzi kanał „Capturing christianity”, ma na celu „pokazanie intelektualnej strony wiary chrześcijańskiej”. Zgodnie z mottem C.S. Lewisa, pragnie obronić „zwykłe chrześcijaństwo”, czyli najważniejsze i fundamentalne elementy wiary chrześcijańskiej: istnienia Boga, boskości Pana Jezusa, historyczności Jego Zmartwychwstania itp.

Na jego kanale gościli także ateiści. Debatował m.in. z takimi apologetami ateizmu, jak Alex O’Connor czy Stephen Woodford.

Bertuzzi był ewangelikiem zanim nawrócił się na katolicyzm. Kwestionował m.in. realną obecność Pana Jezusa w Eucharystii, nie wierzył w istnienie piekła. Debaty i rozmowy z przedstawicielami różnych wyznań, niewierzącymi i przyjaciółmi miały mu pomóc w procesie rozeznania i uświadomienia sobie, że tak naprawdę to papiestwo jest głównym tematem jego dociekań.

Nawrócenie popularnego youtubera miało być „niezwykłe, ponieważ było tak publiczne” i dokonywało się w trakcie prowadzonych przez niego rozmów. Obrazuje ono sposób myślenia, wyzwań i doświadczeń Bertuzziego w całym procesie konwersji. Młody człowiek poszukiwał prawdy i odnalazł ją w katolicyzmie, skupiając się na jednej z najbardziej charakterystycznych cech Kościoła: roli papiestwa.

Ponoć miał go przekonać biblijny argument o proroctwie Eliakima o przekazaniu kluczy domu Dawidowego, które łączy z obietnicą przekazania kluczy przez Pana Jezusa świętemu Piotrowi. Bertuzzi te i inne dowody „za” i „przeciw” katolickiej doktrynie papiestwa osadził w analizie bayesowskiej (metoda wnioskowania statystycznego). Z podstawionych dowodów i analizy prawdopodobieństwa wyszło mu, że nauka o papiestwie jest prawdziwa i zdecydował się wstąpić do Kościoła.

Był jeszcze jeden element, który go niejako przywiódł do prawdziwej wiatry: jako fotografa pociągało go piękno liturgii, architektury i innych aspektów Kościoła katolickiego. Urzekła go grekokatolicka liturgia. Spodobało mu się pięknie wydawane czasopismo „Word on Fire” poświęcone ewangelizacji i kulturze w USA. To było coś, co przyciągało go do wiary wraz z jej prawdą.

Nawrócenie Bertuzziego niekiedy porównuje się do konwersji Johna Henry Newmana, protestanckiego duchownego, który został świętym katolickim, a który miał fides i wykorzystał ratio, aby dotrzeć do Kościoła katolickiego, w którym są sakramenty i sukcesja apostolska.

 

Około 30 procent ludzi w ciągu całego swojego życia zmienia wiarę

„The Oxford Handbook of Religious Conversion” wskazuje, że około 30 proc. osób w ciągu całego swojego życia zmienia religię i dotyczy to konwertytów nie tylko na katolicyzm, ale także z katolicyzmu na protestanckie wyznania, islam itp. Co jednak charakterystyczne, badanie Pew Research Center z 2009 r. sugeruje, że ludzie, którzy zmieniają przynależność religijną, znacznie rzadziej podają argumenty intelektualne, które ich przekonały do zmiany. Jednak to „działa” w przypadku nielicznej grupy osób. Sceptyków mają pociągać pozytywne skojarzenia z wyznawcami danej religii, potrzeba doświadczeń duchowych. „Pcha” ich „pociąg emocjonalny”.

Niewątpliwie kwestia nawrócenia religijnego od dawna odgrywała ważną rolę w przemianach ludzi, społeczeństw i kultur na całym świecie. Jednak w ostatnich dziesięcioleciach wzrosło zainteresowanie konwersją religijną, ze względu na kontrowersje dotyczące zmieniającej się etyki i wynikające z tego konsekwencje społeczne, kulturowe oraz polityczne.

Pew Research Center w badaniu z 2009 r. „Faith in Flux”, podawało, że Amerykanie – w porównaniu z innymi nacjami – częściej zmieniają swoją wiarę. Uczyniła tak około połowa dorosłych przynajmniej raz w życiu. Większość ma porzucać wiarę z dzieciństwa jeszcze przed ukończeniem 24. roku życia. Niektórzy porzucają swoje wyznanie więcej niż raz. Z roku na rok rośnie liczba osób, które nie czują się zrzeszone z żadną religią.

Dwie trzecie byłych katolików i połowa byłych protestantów twierdzi, że pozostawili za sobą wiarę z dzieciństwa, ponieważ przestali wierzyć w jej nauki, a około czterech na dziesięciu twierdzi, że nie przynależą do żadnej wspólnoty, ponieważ nie wierzą w Boga lub nauki większości religii. Wiele osób, które tłumaczy, że zrobiło to częściowo dlatego, iż uważają ludzi religijnych za hipokrytów lub osądzających, zanadto skupiających się na zasadach lub dlatego, że przywódcy religijni są zbyt skupieni na władzy i pieniądzach. Znacznie mniej osób twierdzi, iż przestało wierzyć, ponieważ współczesna nauka dowodzi, że religia to tylko przesąd.

Katolicyzm poniósł największą stratę w procesie opisywanych przemian. Jednak mniej niż trzech na dziesięciu byłych członków Kościoła twierdzi, że skandal związany z wykorzystywaniem seksualnym przez duchownych miał wpływ na ich decyzję o opuszczeniu katolicyzmu.

Wielu protestantów zmienia dotychczasową denominację po części dlatego, że przenieśli się do nowej społeczności lub poślubili kogoś innego wyznania. Więcej niż jeden na czterech dorosłych Amerykanów (28 proc.) traci wiarę z dzieciństwa m.in. z powodu słabych praktyk religijnych i ta fundamentalna zmiana dokonuje się zwykle przed 24. rokiem życia. Konwersja zwykle następuje przed ukończeniem 36. roku życia i niewiele osób zgłasza zmianę wyznania po ukończeniu 50. roku życia.

Na przykład najczęstszym powodem opuszczenia katolicyzmu przez byłych wiernych, którzy przeszli na protestantyzm, jest niezaspokojenie ich potrzeb duchowych (71 proc.).

W Kościele konwertyci szukają prawdy i głębokiej duchowości. Nawet niezrzeszeni sugerują, że religia jest dla nich ważna i nie wykluczają, że pewnego dnia zwiążą się z jakimś wyznaniem.

 

Jak ewangelizować?

O tym, co robić i jak ewangelizować debatują biskupi na całym świecie. W 2016 roku, gdy głośno zrobiło się w związku z nadużyciami seksualnymi duchownych w Kościele amerykańskim, hierarchowie w Baltimore zastanawiali się, jak ewangelizować osoby niezwiązane z żadną duchową wspólnotą.

Biskup Robert Barron, szef Komisji Ewangelizacji i Katechezy USCCB sugerował, że postępuje proces „masowego wyniszczenia narodu, zwłaszcza młodych” i wezwał innych biskupów, „aby przyjrzeli się temu, kim są niezrzeszeni, dlaczego odchodzą i jak ich odzyskać”.

Hierarcha przywołał statystyki, z których wynikało, że na każdą osobę przystępującą dzisiaj do Kościoła przypada 6,45 odchodzących. Prawie ośmiu na dziesięciu opuszcza Kościół w wieku 23 lat, a mediana wieku, w którym można dokonać apostazji, wynosi zaledwie 13 lat.

Dokąd idą? Około jednej czwartej staje się ewangelikami, a kolejne 25 procent przyłącza się do innej religii lub wyznania chrześcijańskiego, połowa to po prostu ateiści, agnostycy lub bez żadnej przynależności religijnej.

Hierarcha zauważył, że większość ma raczej ambiwalentny, a nie wrogi stosunek do religii. Duchowny wysnuł wnioski, że młodzi odchodzą, ponieważ uważają, że religia kłóci się z nauką. Podał przykład kanadyjskiego psychologa, Jordana Petersona, który poprzez dyskusje na temat „Biblii” poniekąd ewangelizuje młodych. Jednak samo wspomnienie profesora psychologii zirytowało innych duchownych. Bp Barron zaznaczył, że „przyjrzał się temu zjawisku” i stwierdził, że „być może nie doceniamy tego, do czego zdolni są nasi młodzi ludzie. Może możemy również zająć się tymi problemami na wysokim poziomie” – sugerował.

Biskup Christopher Coyne, chociaż zgodził się z oceną, że głównym powodem opuszczania Kościoła przez młodych ludzi jest brak wiary, to jednak zakwestionował hipotezę jakoby istniały wyraźne intelektualne powody, dla których nastolatkowie w wieku zaledwie 13 lat opuszczają Kościół.

Hierarcha apelował, by brać pod uwagę tendencje, które pokazują, że milenialsi nie dołączają do parafii ani klubów towarzyskich w niemal takim samym tempie, jak kiedyś poprzednie pokolenia, a zatem może być trudniej do nich dotrzeć w ramach tradycyjnych granic życia parafialnego.

Duchowny ostrzegł przed przywiązywaniem zbyt dużej wagi do ewangelizacji młodych, ponieważ oprócz młodych ludzi, którzy są zaangażowani w intelektualne debaty na temat religii na forach internetowych na temat ateizmu lub dyskusji Jordana Petersona na temat „Biblii”, jest wielu innych milenialsów bez wyższego wykształcenia, którzy nie biorą udziału w żadnej z tych aktywności.

Podał przykład stanu Vermont, gdzie istnieje jeden z najwyższych wskaźników absolwentów szkół średnich, którzy jednak nie decydują się pójść na studia, lecz szukają pracy w małych firmach, wojsku lub innych zawodach.

Co więc działa na rzecz ewangelizacji w jego diecezji? W przekonaniu hierarchy, najważniejszy jest przykład wiary dany dzieciom przez rodziców. Uważa, że ogromną rolę odgrywają inni dorośli, którzy poprzez stowarzyszenia świeckie nawiązują kontakty z dorosłymi niezwiązanymi z żadną wiarą. Świeccy katolicy w Burlington zaczęli tworzyć stowarzyszenia biznesowe i medyczne podobne do gildii sprzed wieków i w trakcie tego procesu byli w stanie budować przyjacielskie relacje, wspierać się nawzajem.

– To Duch Święty, to niesamowite. Część ewangelizacji jest naprawdę podejmowana przez świeckich mężczyzn i świeckie kobiety, którzy rozumieją, że ewangelizacja jest relacyjna – sugerował. – Spotykają się, modlą, wspierają się nawzajem, a także rozmawiają o zmaganiach katolików w zawodzie lekarza lub katolików w środowisku biznesowym – dodał. Na przykład miejscowy medyk założył grupę katolickiego stowarzyszenia lekarskiego. Na spotkanie do jego domu przybyło około 40 osób zainteresowanych nawiązaniem i pogłębieniem relacji – zaznaczył Coyne.

Biskup Barron chwalił ewangelizację za pośrednictwem mediów społecznościowych np. poprzez Word on Fire Ministries, FOCUS, St. Paul Street Evangelization. Docenił to, co robią Scott Hahn i Peter Kreefta. Dodał, że poza argumentami intelektualnymi jest „droga piękna” i „droga sprawiedliwości”.

 

Pan Bóg trafia do ludzi w różny sposób

Kwestia nawrócenia nie jest sprawą oczywistą, socjologiczną, kulturową, ale kwestią łaski. Pan Bóg trafia do ludzi w różny sposób. O wielu nawróceniach nie mamy pojęcia, ponieważ dokonują się głęboko w duszy człowieka i nie każdy chce o tym opowiadać. Marcus Freeman, nowy główny trener futbolistów The Fighting Irish na prestiżowym katolickim Uniwersytecie Notre Dame chciał utrzymać w tajemnicy, że się nawrócił i we wrześniu 2022 r. został przyjęty do Kościoła katolickiego, w którym od zawsze jest jego żona i sześcioro ich ochrzczonych dzieci. O konwersji zaczęły donosić media po tym, jak w biuletynie parafii pod wezwaniem św. Piusa X w Granger (Indiana) opublikowano ogłoszenie witające Freemana w Kościele.

Inni, na przykład hollywoodzki aktor Shia LaBeouf, znany z ról w takich filmach jak „Transformers” i „Furia”, chętnie dzielili się opowieściami o tym, co doprowadziło go do konwersji. LeBeouf pozostawał pod ogromnym wrażeniem osobowości świętego Ojca Pio. Aktor odtwarzał na ekranie postać słynnego franciszkańskiego stygmatyka z Pietrelciny, który w sposób szczególny dbał o dusze zmarłych w czyśćcu. Zakonnik wszystkie cierpienia i udręki przyjmował i składał w ofierze Bogu za grzeszników i dusze cierpiące w czyśćcu. Rola Ojca Pio na ekranie doprowadziła aktora do nowo odkrytej miłości do wiary katolickiej. Zapoznał się m.in. z dziełami św. Augustyna. Zachwycił się pięknem i głębią tradycyjnej liturgii. Chętnie odmawia Różaniec. Wreszcie znalazł ulgę i spokój.

Co ciekawe, studenci i studentki konwertyci na katolicyzm uniwersytetu Harvarda, można by powiedzieć siedliska bezbożników, mimo intelektualnego zaangażowania cenili sobie wpływ adoracji Najświętszego Sakramentu czy pozornie przypadkowe spotkania z księdzem na ulicy. To były impulsy, które doprowadziły ich do głębszych pytań o prawdę i wiarę. Niektórych skłoniło to do powrotu do wiary wyniesionej z domu rodzinnego,

Ksiądz Donald Calloway, również konwertyta, wspominał niedawno, że kiedyś był ateistą, straszliwie zepsutym człowiekiem, rozrabiaką uzależnionym od narkotyków, który porzucił szkołę średnią. Syn wojskowego po przeniesieniu do Japonii szybko nawiązał kontakt z miejscową mafią zwaną yakuza. – Byłem małym kaukaskim chłopcem, który z plecakiem pełnych narkotyków i pieniędzy biegał do różnych kasyn na wyspie Honsiu, głównej wyspie Japonii – wspominał w filmie opowiadającym o jego nawróceniu.

W pewnym momencie chłopak był poszukiwany przez rząd japoński i rząd Stanów Zjednoczonych, w tym przez amerykańskich wojskowych. W końcu zakuto go w kajdany i umieszczono w ośrodku odwykowym, ale zaraz po zwolnieniu nastąpił u niego nawrót choroby. Jak wspomina, „stale był na haju”, ale zdarzało mu się od czasu do czasu zastanawiać nad sensem życia, tyle że nie w kontekście religijnym.

Pewnej nocy, jako prawie 21-letni mężczyzna, będąc w rodzinnym domu, bez rozpraszającej muzyki, odgłosów imprezy, szybko popadł w pesymizm, a potem dopadł go atak paniki i chciał popełnić samobójstwo. Chcąc wyrwać się z tego stanu naprędce złapał przypadkową książkę z półki rodziców. Opowiadała ona o objawieniach maryjnych.

Przyznał, że matka była gorliwą katoliczką, ale on nie miał pojęcia, kim jest Najświętsza Maryja Panna. Zaczął czytać „o pięknej kobiecie imieniem Maria, która była matką Jezusa, i że była tak piękna, że doprowadzała małe dzieci do płaczu i upadania na kolana z powodu jej kobiecości i urody. To mnie fascynowało” – przyznał. – Myślę, że Bóg użył piękna Maryi Dziewicy, aby mnie zdobyć i była to genialna metoda, ponieważ zadziałała. Przeczytałem całą książkę w jedną noc i to zapoczątkowało moje radykalne zakochanie się w Jezusie Chrystusie – komentował.

Następnego ranka ledwo był w stanie opowiedzieć mamie o swoim doświadczeniu. Ta w pośpiechu zaczęła szukać księdza. Zadzwoniła do kilku, prosząc, by jak najszybciej spotkali się z jej synem. Duchowni albo jeszcze spali, albo nie byli gotowi na poranne wyjście.

Nawrócony komentował, że „księża nie pojmowali powagi sytuacji – konieczności spotkania o 6:30 rano, bez wcześniejszego uprzedzenia”. – W ich mniemaniu, co mogło być tak ważne, że nie mogło poczekać kilku godzin? – pytał retorycznie.

W końcu olśniło go i zapytał mamę, czy czasami przed ich oknem nie znajduje się to miejsce, gdzie ludzie chodzą się modlić. – Rozumiejąc, o czym mówię, spojrzała mi prosto w oczy i powiedziała: „Tak, Donnie. Biegnij!”.

Niedługo potem udało mu się spotkać z księdzem, który zaprosił go, aby przyszedł i zobaczył, jak odprawia Mszę. Po Mszy ksiądz dał mu obraz przedstawiający Pana Jezusa. Potem wydarzenia już się same potoczyły…

Wnuk Johna Wayne’a, hollywoodzkiej legendy, symbolu męskości i amerykańskich wartości, ks. Matthew Muñoz także wspominał i wyrażał dumę z nawrócenia dziadka, zaznaczając, że jego babcia, Josephine Wayne Saenz miała wspaniały wpływ na życie Wayne’a i „wprowadziła go w świat katolicki”.

Dziadkowie Muñoza pobrali się w 1933 roku i mieli czworo dzieci, z których najmłodsza córka – Melinda – jest jego matką. Para rozwiodła się w 1945 roku. Josephine wyszła ponownie za mąż dopiero po śmierci Johna Wayne’a. Nigdy nie przestała modlić się o nawrócenie męża i ta modlitwa została wysłuchana w 1978 roku.

 

Dlaczego tak wielu anglikanów zwraca się w kierunku Rzymu?

Anglikańscy duchowni zastanawiają się, co jest takiego w Kościele, że tylu anglikanów – w porównaniu z mniejszą ilością luteran, metodystów i prezbiterian – zwraca się w kierunku Rzymu?

Sugeruje się, że wyraźna zmiana w zakresie konwersji zaczyna się od Johna Henry’ego Newmana, od czasu jego przemiany w 1845 r. Od tego momentu nastąpił stały i nieproporcjonalny napływ anglikanów do Kościoła katolickiego, a w ostatnich latach proces ten nawet miał przyspieszyć. Dlaczego?

Bo w Kościele katolickim anglikanie odnajdują prawdę i niezmienność zasad, niezależnie od tego, czy się one komuś podobają, czy nie. Nauki te są ugruntowane w samym objawieniu Jezusa Chrystusa i są przekazywane przez Pismo Święte oraz Tradycję apostolską, a w wierności Jezusowi Chrystusowi są podtrzymywane przez Magisterium Kościoła. Tu są sakramenty święte, a wśród nich Eucharystia, w której Jezus jest prawdziwie i substancjalnie obecny; małżeństwo, które jest związkiem jednego mężczyzny i jednej kobiety, święcenia kapłańskie, które mogą być udzielane jedynie mężczyznom. To tu mówi się o czynach wewnętrznie złych, a zatem zawsze złych, jak: eutanazja, aborcja, bluźnierstwa, sodomia itp. To są czyny, które nigdy nie mogą być aprobowane przez wierzących w Trójcę świętą, Dziewictwo Maryi, Jej Wniebowzięcie i Niepokalane Poczęcie. To w Kościele katolickim, gdzie jesteśmy pouczani i zachęcani do budowy osobistej relacji z Bogiem, możemy doświadczyć wolności, którą może dać tylko prawda.

Jak naucza Katechizm Kościoła katolickiego: „Wolność jest zakorzenioną w rozumie i woli możliwością działania lub niedziałania, czynienia tego lub czegoś innego, a więc podejmowania przez siebie dobrowolnych działań. Dzięki wolnej woli każdy decyduje o sobie. Wolność jest w człowieku siłą wzrastania i dojrzewania w prawdzie i dobru; osiąga ona swoją doskonałość, gdy jest ukierunkowana na Boga, który jest naszym szczęściem” (1731).

Niezależnie od tego, w jaki sposób Pan Bóg próbuje się „dobijać” do serc swoich dzieci – a przecież zależy Mu na zbawieniu wszystkich ludzi – jedno jest pewne: zarówno ci, którzy są już w Kościele, można rzec, są nominalnymi katolikami, jak i ci którzy dopiero do niego wstąpili, muszą stale pracować nad formowaniem swojego sumienia. Po to, by w gąszczu pułapek czyhających na każdego z nas nie zagubić się i by nie być antyświadectwem wiary. Przed nami długa droga do… życia wiecznego i wiemy, że nie będzie ona łatwa, lecz „jarzmo Jego jest słodkie”, a „brzemię lekkie”.

 

Agnieszka Stelmach

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij