10 marca 2023

„Rozważajmy dziś, wierni chrześcijanie”. Jakie są korzyści modlitwy myślnej?

Niekwestionowanym mistrzem życia duchowego pozostaje św. Ignacy z Loyoli. Znając choć pobieżnie jego żywot, wiemy, jak powstały jego słynne Ćwiczenia duchowe, na których zbudowane są rekolekcje ignacjańskie. O ile Ignacy – dochodząc do siebie po bitwie – był niejako zmuszony do lektury i rozważania, o tyle my – idąc za jego przykładem – możemy codziennie odkrywać jak nieodzownym dla rozwoju duchowego jest właśnie rozmyślanie, czyli modlitwa myślna.  

Do napisania tego tekstu zainspirowała mnie wielkopostna lektura pięknej małej książeczki wydanej w przedruku przez wydawnictwo Bernardinum. Dziełko nosi tytuł O rozmyślaniu i rachunku sumienia, a napisane zostało przez zasłużonego XIX-wiecznego jezuitę, o. Mariana Morawskiego, który tłumaczy, na czym polega rozmyślanie duchowe. Książka zawiera także niesłychanie szczegółowe i głębokie rozważania Męki Pańskiej na wszystkie dni Wielkiego Postu, napisane również przez jezuitę – z tym że XVII-wiecznego – Tomasza Młodzianowskiego. Całość jest oparta właśnie na metodzie św. Ignacego.

Dlaczego akurat ta książeczka? Nie tylko dlatego, że jest piękna – estetycznie i duchowo. Przede wszystkim dlatego, iż zwraca uwagę na niezwykle istotną – a dziś, zdaje się, mniej popularną – praktykę modlitwy myślnej. Jak tłumaczy o. Morawski, w tej modlitwie, to nie my mówimy do Boga, ale Bóg mówi do nas, a wskazówki zawarte w książce szkicują jedynie ogólne ramy, gdyż prawdziwym nauczycielem katolickiej medytacji może być jedynie Duch Święty.

Wesprzyj nas już teraz!

Doniosłość modlitwy myślnej

Rozważajmy dziś, wierni chrześcijanie,
Jako Pan Chrystus za nas cierpiał rany…

Słowa tej staropolskiej pieśni pasyjnej kierują nas ku znaczeniu rozmyślania w życiu chrześcijańskim, zaś trwający Wielki Post będzie doskonałą okazją do podjęcia tematu.

Modlitwa myślna jest aktywnością umysłu, dzięki której nawiązujemy kontakt z Bogiem. Jest wręcz pracą – o czym wspomina XIX-wieczny benedyktyn Prosper Guéranger: Zauważmy, że nauka życia chrześcijańskiego jest wiedzą ustaloną i konkretną. Nie powinniśmy więc ograniczać się do powtarzania umownych twierdzeń lub sentymentalnych formuł; powinniśmy poznawać, poprzez pracę, nie zaś przez złudne marzenia i poruszenia zmysłów, tę naukę, która ma własne aksjomaty, własne rozumowania i teorie. A wszystko winno być czerpane ze źródeł boskich, aby ta wiedza była prawdziwie chrześcijańską wiedzą życia duchowego.

Wydaje się, że w dobie, gdy wiara coraz bardziej utożsamiana jest z uczuciem, czy też nastrojem (w każdym razie z niższymi władzami istoty ludzkiej) wspomniana wyżej mała książeczka jest nieocenionym skarbem wygrzebanym z annałów polskiej kultury duchowej, gdyż kieruje nas do poznania tego, jak ważnym czynnikiem modlitwy jest właśnie rozum czy też umysł, a przede wszystkim – jak kształtowanie wiedzy na temat życia Zbawiciela i innych prawd wiary wzmacnia naszą wolę, a więc czyni nas mężniejszymi.

Miłość karmi się rozumem czy sercem?

Do dziś powtarza się, że prawdziwa miłość to nie uczucie, lecz akt woli. Miłość bowiem i wszelki popęd woli rodzi się z poznania przedmiotu godnego miłości i idzie tym samym krokiem, co poznanie – tłumaczy o. Morawski. Autor mówi o człowieku w ujęciu, o którym nie pamięta dzisiaj świat. Składamy się mianowicie z ciała i duszy, przy czym to właśnie w tej drugiej zawierają się wyższe władze naszej istoty – pamięć, rozum i wola. To one są zdolne prowadzić nas do właściwego celu, niezależnie od tego, czy będzie to cel doczesny, czy też wieczny.

Takie ujęcie „przedsoborowy” jezuita zaczerpnął oczywiście od św. Tomasza. W Sumie Teologicznej czytamy na temat zależności woli od rozumu. Wprawdzie wola nie kieruje się rozumem w sposób konieczny, jednak to rozum odpowiada za podanie woli właściwego przedmiotu pożądania. Widzimy, jak ważne jest zatem zdobywanie wiedzy na temat tego, co dobre, a nie tylko „napinanie” woli w sposób podobny do tego, jak napinamy mięśnie, gdy chcemy osiągnąć cel polegający na zawładnięciu materią wokół nas…

Refleksję na temat woli doskonale uzupełni Apologetyczny katechizm katolicki ks. Walentego Gadowskiego – wprawdzie nie jezuity, ale kapłana, który zmarł sześć lat przed wybuchem rewolucji religijnej II Soboru Watykańskiego. Wola nasza powinna stać się rozumna, szlachetna, energiczna i stała. Przymiotów tych nie ma wola ludzka z natury, ale można je wyrobić w mniejszym lub większym stopniu. Wola jest rozumna, gdy pomimo wpływów emocjonalnych zasięgamy przed czynem sądu sumienia. Jest szlachetna, gdy nawykniemy spełniać zawsze dyktat sumienia, chociażby to wymagało ofiary z naszych marzeń, nastrojów i upodobań. Jest energiczna, gdy nie poprzestaje na zachciankach, ale wykonuje zaraz czyn wybrany. Jest stała, gdy odznacza się wytrwałością i kroczy drogą przykazań Bożych aż do grobowej deski – czytamy. A jako środki autor wymienia między innymi wspominanie przykładu Chrystusa Pana i właśnie rozważanie Męki Pańskiej oraz życia Najświętszej Maryi Panny.

Wpływ Doktora Anielskiego i tu jest oczywisty. Suma Teologiczna jest tym opus magnum cywilizacji katolickiej, które wnosi światło rozumu w nasze postrzeganie rzeczywistości i porządkuje je tak, by było nam łatwiej wyciągać logiczne i prawdziwe wnioski, zamiast gubić się w poszukiwaniach po omacku albo wyważać otwarte drzwi. To światło było obecne w całej myśli katolickiej przed rewolucją w Kościele, która nie tylko wyrugowała Akwinatę, ale skutecznie wmówiła większości katolików, że jest on passé

Z Chrystusem na pustynię…

Zanim spojrzymy na korzyści, jakie daje nam rozważanie Męki Pańskiej, zapytajmy, dlaczego w ogóle powinniśmy oddawać się tej formie medytacji? Odpowiedź jest prosta: wiara jest cnotą, dzięki której nasz umysł przyjmuje to, co Pan Bóg objawił, a nie suchą wiedzą, a więc trzeba ją wzmacniać, co nie przychodzi samo z siebie, a wręcz bywa przeciwne słabościom naszej natury. Ale czy to nie paradoks? Skoro wiara to przyjęcie objawienia rozumem (a więc poprzez umysł), a w swojej istocie nie jest ona wiedzą, lecz cnotą (sprawnością duszy), to jak umysł (modlitwa myślna) miałby pogłębiać naszą wiarę? Tu znów kłania się Tomasz, który – wbrew dzisiejszej pseudo-nauce – umiejscawia rozum właśnie wśród władz duszy, a nie jako funkcję fizycznego organu, jakim jest mózg.

Udaj się z Chrystusem na pustynię – radzi w jednym z rozważań o. Młodzianowski. Truizmem byłoby udowadniać, jak trudno jest dziś udać się na duchową i umysłową pustynię, biorąc pod uwagę tempo życia i odruch sięgania po telefon w każdej luźniejszej chwili.

O. Morawski przytacza piękną opowieść o młodziutkim pasterzu, który płakał rzewnymi łzami, że nie może się modlić. Zawsze bowiem, gdy zaczyna mówić pacierz, to jego umysł napełnia się rozmyślaniem o poszczególnych przymiotach Boga, takich jak ojcostwo. W końcu wieczór go zastaje, a on ledwie kończy Ojcze nasz. Zdumieli się jego rozmówcy, gdy zobaczyli, jak wielki dar bogomyślności (właśnie tak pięknie niegdyś się to określało!) został mu udzielony. Ten to dar zachwala Psalmista, gdy pisze: Błogosławiony mąż, który w zakonie Pańskim będzie rozmyślał we dnie i w nocy.

O ileż łatwiej sięgnąć po chwilę takiego skupienia na rzeczach Boskich, gdy przez cały dzień nie ma się nic lepszego niż doglądanie owiec, będąc pogrążonym w sercu naturalnego krajobrazu. Dlatego tak ważne jest, by przynajmniej przez piętnaście minut dziennie szukać owej pustyni ducha i umysłu, choćby znalezienie jej było możliwe jedynie podczas stania w zapchanym pociągu w drodze do pracy…

Ofiaruj to!

Nieraz, gdy narzekamy na różne trudności, od pobożnych osób – które jako tako „ogarniają” przełożenie rzeczywistości Męki Pańskiej na codzienność swego życia – możemy usłyszeć proste słowa: „Ofiaruj to”. Dzisiejszy świat programowo odrzuca cierpienie. Od rozmaitych „bogów”, takich jak Bill Gates, słyszymy, że żyjemy w najwspanialszych czasach, ponieważ już wkrótce wyeliminujemy większość chorób oraz dolegliwości związanych ze starzeniem i umieraniem.

Stajemy się przez to mało odporni na cierpienie, a przede wszystkim zatracamy świadomość jego nadprzyrodzonej wartość. To właśnie Męka Pańska uczyniła nasze cierpienie zasługującym na życie wieczne. Chroniąc się przed cierpieniem, próbując wychowywać dzieci z dala od niego, udając, że go nie ma – niejako usuwamy sprzed oczu rzeczywistość męki naszego Zbawiciela, która jest jedyną sensowną odpowiedzią na skalę cierpienia, jaka przypada ludzkości w udziale. Zresztą, w każdej książce z dziedziny ascetyki katolickiej przeczytamy, że gdy uciekamy od krzyża, to niechybnie spadnie nam na barki inny – jeszcze cięższy.

Krzyż jest wreszcie granicą wyznaczającą prawdziwy rozwój duchowy. Jak wiadomo, rozwój ten może być bardzo miły i przyjemny – do momentu, gdy pojawi się krzyż i okazuje się, że bez niego dalej nie pójdziemy. Również i tu rozmyślanie o Męce Pańskiej przychodzi nam w sukurs, gdyż uczy nasz umysł otwierać się na głębsze rozumienie rzeczywistości cierpienia, a poprzez modlitwę myślną (rozmowę z Bogiem, jak pisze o. Morawski) odnajdujemy w sobie ten moment pokory, dzięki któremu zwracamy się do Boga, by złagodził nasz ból, o ile jest to Jego wolą, a w każdym razie, aby raczył go przyjąć jako zadatek na przyszłe życie.

Czy to dzieje się na poziomie uczuciowym? Czasem tak, ale ofiarowanie nie polega na tym, żeby poczuć się lepiej. Wiara w zbawczą moc Męki Pańskiej upewnia nas, że pochodzące z czystej intencji ofiarowanie cierpienia ma swoją cenę po „tamtej stronie”, nawet jeżeli całemu procesowi nie towarzyszy uczucie ulgi. Nie zmienia to faktu, że często rozważanie duchowe napełnia nas pokojem i pokrzepieniem, choć nie jest to konieczne, a brak tych uczuć nie powinien nas zniechęcać. Jest to wszakże najbardziej doraźna korzyść, o którą możemy zabiegać oddając się modlitwie myślnej.

Rozważanie duchowe, które tak usilnie zaleca Kościół w swoich radach duszpasterskich, pokazuje jak niesamowita jest moc ludzkiego umysłu. Św. Ignacy, który kładł nieprzyjaciół trupem jako żołnierz, gdy został księdzem, sięgnął po inny oręż, który uchwycić jest nieraz trudniej niż miecz, ale to nim właśnie zwojował przez wieki tak wiele dusz. Jeżeli zważymy, że wszelka cnota (a więc nasza sprawność moralna, czyniąca z nas dobrych ludzi) kształtuje się na styku rozumu i woli, powinno to wystarczyć na zachętę do podejmowania modlitwy myślnej, która napełnia nasz umysł światłem prawdy, a wolę pobudza do wybierania dobra.

Filip Obara

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij