Po anulowaniu wyników I tury wyborów prezydenckich w Rumunii z powodu triumfu „niewygodnego kandydata” swój start wyborczy zarejestrował jego dotychczasowy poplecznik. Georg Simion prowadzi w sondażach poparcia. Po politycznej kampanii ostracyzmu wobec Calina Georgescu to on może stać się twarzą rumuńskiej walki o suwerenność.
Rumuńskie Centralne Biuro Wyborcze (BEC) zarejestrowało w sobotę kandydaturę lidera prawicowej partii AUR George’a Simiona w majowych wyborach prezydenckich – w których Rumunów zmuszono, by głosowali raz jeszcze, po tym jak Sąd Konstytucyjny zdecydował, by uznać I turę głosowania za nieważną.
Simion i jego partia AUR do tej pory wspierały w wyścigu prezydenckim zwycięzcę I tury głosowania Calina Georgescu. Decyzją Sądu Konstytucyjnego polityk nie został dopuszczony do startu w powtarzanych wyborach prezydenckich, zaplanowanych na 4 maja.
Wesprzyj nas już teraz!
W wyniku anulowania wyników wyborów Simion i prawicowa kandydatka Anamaria Gavrila, liderka Partii Młodych Ludzi, ogłosili swój start w środę. Następnie złożyłi swe kandydatury w Centralnym Biurze Wyborczym – Simion w piątek, a Gavrila w sobotę. Zapowiedzieli też, że jeśli obie kandydatury zostaną zarejestrowane, to jedno z nich zrezygnuje.
Aby zostać dopuszczonym do wyborów, każdy kandydat musi uzyskać przynajmniej 200 tys. podpisów. Simion złożył ich o wiele więcej.
„Przeszliśmy BEC, teraz zobaczmy, czy przejdziemy Sąd Konstytucyjny i wrócimy do demokracji” – skomentował Simion na Facebooku decyzję Centralnego Biura Wyborczego.
Odrzucono za to kandydaturę Diany Sosoaki z ugrupowania S.O.S Romania. Kobieta w rękawicach bokserskich przyszła w czwartek do siedziby BEC, aby zarejestrować swoją kandydaturę. Stwierdziła, że ewentualne niedopuszczenie jej do wyborów prezydenckich będzie kolejnym dowodem „zepsucia” systemu politycznego Rumunii.
To już kolejny raz, kiedy kandydatura Socoaki została odrzucona przez BEC. Podczas listopadowych wyborów, których pierwsza tura została anulowana, liderka S.O.S Romania nie została dopuszczona do startu ze względu na swoją postawę, którą BEC uznała za sprzeczną z „wartościami demokratycznymi”. W sobotniej decyzji BEC również wskazało ten powód. „Jestem przykładem, że nie żyjemy już w demokracji” – skomentowała Sosoaca w sobotnim wpisie na Facebooku.
Według portalu Digi24 Socoaca zadeklarowała, że odwoła się od decyzji BEC.
W piątek kandydaturę Simiona wsparł Mateusz Morawiecki, który towarzyszył rumuńskiemu politykowi w Bukareszcie, gdy ten składał dokumenty w Centralnym Biurze Wyborczym. Morawiecki sprawuje funkcję przewodniczącego partii Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, do którego należy partia AUR.
W listopadzie ubiegłego roku Calin Georgescu, prawicowy polityk, który głosi poglądy suwerennościowe i izolacjonistyczne, niespodziewanie wygrał pierwszą turę wyborów prezydenckich. Sąd Konstytucyjny kraju zdecydował, by unieważnić głosowanie.
Według przeprowadzonego na początku marca badania agencji Sociopol, rozpatrującego scenariusz wyborów bez Georgescu, na pierwszym miejscu z 28 proc. poparcia plasuje się Simion, który przyciąga nieco mniej radykalny elektorat od Georgescu. Drugie miejsce zajmuje były premier Victor Ponta (22 proc.); na kolejnych pozycjach znaleźli się burmistrz Bukaresztu Nicusor Dan (19 proc.) i wspólny kandydat liberalno-lewicowej koalicji Crin Antonescu (18 proc.).
Pierwsza tura wyborów prezydenckich odbędzie się 4 maja. Jeżeli żaden z kandydatów nie uzyska przynajmniej 50 proc. głosów, Rumuni zagłosują w II turze dwa tygodnie później.
(PAP)/oprac. FA
Rumunia: policja zatrzymała zwycięzcę unieważnionych wyborów prezydenckich