W kuriozalnym artykule autorstwa Roni Caryn Rabin zatytułowanym: „Abortion Opponents Hear a ‘Heartbeat’. Most Experts Hear Something Else” [Przeciwnicy aborcji słyszą „bicie serca”. Większość ekspertów słyszy coś innego], który ukazał się 14 lutego 2022 roku w „The New York Times”, dowiadujemy się, że bicie serca dziecka w łonie matki – słyszalne za pomocą aparatury medycznej – nim nie jest! A czym jest? Zwolennicy aborcji mają już nową teorię, skrojoną na potrzeby walki o zachowanie regulacji proaborcyjnych.
Rabin pisze o kwestionowaniu przez zwolenników aborcji najważniejszych argumentów za ograniczeniem dostępu do procederu uśmiercania dzieci poczętych w Teksasie. Jednym z nich jest podważanie twierdzenia odnośnie posiadania przez „wczesny embrion” serca.
Ustawa teksańska zakazuje aborcji po około sześciu tygodniach ciąży, gdy dzięki USG można wykryć aktywność serca u dziecka. „Jednak na tym bardzo wczesnym etapie ciąży, embrion ma wielkość ziarna granatu i posiada jedynie prymitywną rurkę komórek serca, które emitują impulsy elektryczne i pompują krew” – pisze Rabin.
Wesprzyj nas już teraz!
Wyjaśnia ona, że w batalii z obrońcami życia bardzo istotny jest język, a obecnie toczy się batalia o to, co słyszą lekarze we wczesnym etapie ciąży. Czy można mówić o biciu serca, czy „elektrycznej aktywności płodu”. Takim właśnie wyrażeniem zwolennicy zabijania dzieci nienarodzonych chcą zastąpić określenie „bicie serca” w około szóstym tygodniu ciąży.
Autorka artykułu wskazuje, że wielu rodziców porusza – około szóstego tygodnia ciąży – „dźwięk bicia serca” w trakcie badania USG, ale „to, co prawo definiuje jako dźwięk bicia serca, nie jest uważane przez ekspertów medycznych za pochodzące z rozwiniętego serca, które powstaje w późniejszym okresie ciąży” – czytamy.
Zwolennicy aborcji obecnie walczą z ustawami antyaborcyjnymi podobnymi do ustawy teksańskiej, przyjętymi w kilkunastu innych stanach. Wszystkie one opierają się na zakazie aborcji od momentu wykrycia bicia serca u dziecka poczętego. Dodatkowo ośrodki aborcyjne muszą informować kobiety o ryzyku raka piersi, niepłodności, depresji itd., jeśli dokonają aborcji.
Zwolennicy zabijania dzieci poczętych są gotowi zmienić podręczniki dotyczące rozwoju embrionalnego i płodowego dziecka oraz ryzyka aborcji, aby w miejsce określenia „bicie serca” pojawiła się fraza „elektryczna aktywność serca” .
Jedna z lekarek, dr Nisha Verma skarżyła się, że prawo, które tworzą osoby niemające nic wspólnego z medycyną i dyktujące klinicystom, co mają mówić swoim pacjentom, jest „niebezpieczne i wpływa na naszą zdolność do opieki nad pacjentami”. Lekarka należy do grupy medyków, którzy sprzeciwiają się twierdzeniu, że w szóstym tygodniu ciąży można słyszeć bicie serca .
Na tym etapie rozwoju embrionu – pisze Rabin – nie mamy do czynienia z sercem, lecz „rurką komórek”, która dopiero rozwinie się w serce. „Rurka ta będzie się wyginać, zapętlać i skręcać w kształt litery S. Grube poduszki z tkanki embrionalnej będą rosły ku sobie, tworząc ściany, a grzbiet na dnie komory podniesie się, by spotkać się z nimi, dzieląc serce. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, do dziewiątego lub dziesiątego tygodnia ciąży uformują się cztery komory i zastawki, a serce będzie się rozwijać przez cały okres ciąży. Jednak znajomy dźwięk bicia serca powstaje przez zamknięcie zastawek serca, które nie istnieją w sześciotygodniowej rurce sercowej”.
„Większość ekspertów medycznych zgadza się, że aktywność elektryczna wykryta w badaniu USG po sześciu tygodniach nie jest odgłosem bicia serca i nie gwarantuje żywego porodu. Dźwięk słyszany przez przyszłe matki podczas skanowania jest wytwarzany przez samą maszynę, która przekształca fale aktywności elektrycznej na coś słyszalnego” – dodaje Rabin, stwierdzając, że to lekarze ponoszą winę za „wprowadzanie pacjentek w błąd”, używając słowa „bicie serca”, aby opisać czynność serca słyszaną we wczesnym USG. Autorka narzeka, że to wyrażenie „wkradło się nawet do literatury medycznej”.
Komentując artykuł z „The New York Times”, Jonathan Lied z „National Catholic Register” zauważył, że nowojorski dziennik „próbuje wymusić odkrycia naukowe i manipulować językiem, aby dojść do własnych preferowanych wniosków”.
„Głównym twierdzeniem artykułu – pisze Lied – jest to, że aktywność serca wykryta w szóstym tygodniu ciąży nie pochodzi z serca, ale z czegoś innego: prymitywnej rurki komórek serca, które emitują impulsy i pompują krew (…) Nieważne, że tak zwana rurka komórek serca robi to, co serce ma robić: pompuje krew na każdym etapie rozwoju i że lekarze mogą mierzyć wzrost tętna (ich słowo, nie moje) od piątego do szóstego tygodnia ciąży. Nieważne, że chociaż być może nie w pełni rozwinięty po sześciu tygodniach, charakterystyczny narząd, o którym mowa jest dokładnie tym samym, który każda rozsądna osoba identyfikuje jako serce na każdym kolejnym etapie rozwoju – coś, co autorka nie może nie zauważyć, kiedy pokrótce wspomina, iż serce jest jednym z pierwszych narządów, które zaczyna się rozwijać, ze względu na jego znaczenie w ciągłym rozwoju płodu jako całości. Autorka przekształca to rozwijające się serce w rurkę komórek, która stanie się sercem”.
Publicysta zastanawia się, kiedy „NYT” napisze następny artykuł o tym, że ludzki mózg nie jest tak naprawdę mózgiem aż do 25. roku życia, ponieważ naukowcy nie uważają go za „w pełni rozwinięty”.
Dalej stwierdza, że „rurka sercowa osiąga w pełni ukształtowany status serca, na który artykuł kładzie nacisk zwykle zaledwie tydzień później”. W opinii autora, opisywany przez Rabin argument nie nadaje się do podważenia wiarygodności przepisów dotyczących bicia serca płodu. Jednak „NYT” próbuje przede wszystkim manipulować językiem i tworzyć kontrnarrację.
Katolicki bioetyk Charles Camosy wskazuje, że Rabin zamiast pisać takie kuriozalne rzeczy powinna była zamieścić zdjęcie czterokomorowego serca dziecka w siódmym tygodniu ciąży, które znajduje się w podręczniku do embriologii.
W artykule „NYT” podnoszono także kwestię, iż to, że wykrycie bicie serca na wczesnym etapie ciąży jeszcze nie daje gwarancji, iż dojdzie do „żywego narodzenia”, co też miałoby przemawiać na korzyść aborcji. Prawo teksańskie i inne tego typu regulacje stwierdza jedynie, że „bicie serca płodu stało się kluczowym medycznym predyktorem, iż nienarodzone dziecko urodzi się żywe”, co jest podstawowym faktem popartym badaniami naukowymi. Stan zaś ma nieodzowny interes „od początku ciąży kobiety w ochronie zdrowia kobiety i życia nienarodzonego dziecka”.
Artykuł w „NYT” zawiera również dziwne twierdzenie, że „dźwięk, który słyszą przyszłe matki podczas USG, jest wytwarzany przez samą maszynę, przekładającą fale aktywności elektrycznej na coś słyszalnego”.
Publicysta „National Catholic Register” komentuje: „tak jakby dźwięk wytwarzany przez maszynę był całkowicie odłączony od pompowania krwi przez serce płodu – rytmicznej czynności powszechnie nazywanej biciem serca, niezależnie od tego, czy wydaje dźwięk, który słyszymy”.
Lied stwierdza, że badanie przeprowadzone przez National Center for Biotechnology Information jednoznacznie stanowi, iż „aktywność serca jest obecna w embrionach, zanim zostanie wykryta za pomocą USG”.
Inni komentatorzy zwrócili uwagę, że zwolennicy aborcji starają się przede wszystkim kontrolować narrację aborcyjną, zaprzeczając po raz kolejny zdrowemu rozsądkowi i faktom biologicznym, by za wszelką cenę zapewnić „prawo do aborcji”.
Źródło: nytimes.com, ncregister.com,
AS