Od niedzieli do egipskiego kurortu Szarm el Szejk zjeżdżają przedstawiciele rządów, biznesu i organizacji pozarządowych na szczyt klimatyczny COP27, który potrwa do 18 listopada. Uczestnicy będą dążyć do ostatecznego ustalenia zasad wdrażania Porozumienia Paryskiego z 2015 r. w sprawie dekarbonizacji świata i transferu środków oraz technologii z krajów rozwiniętych do rozwijających się. Podczas poprzednich szczytów ani nie udało się przekonać wszystkich krajów do szybkiego pozbywania się paliw kopalnych, ani też nie uzyskano wymaganych wpłat na Fundusz Klimatyczny. Zgromadzono zaledwie 10 proc. z pierwotnie planowanych 100 mld USD rocznie w okresie od 2020 do 2025 r.
Najważniejsze punkty programu obejmują szczyt klimatyczny w dniach 7-8 listopada 2022 r. z udziałem światowych przywódców, którzy zainicjują 27. konferencję ONZ w sprawie zmian klimatu (COP27).
Gospodarzem konferencji jest Egipt, sprawujący prezydencję COP27. Celem jest przejście od negocjacji i planowania do realizacji uzgodnień dotyczących wdrażania Porozumienia Paryskiego z 2015 r. Uczestnicy będą dążyć do przyspieszenia globalnych działań na rzecz dekarbonizacji świata, podkreślając, że „nikt nie zostanie pominięty”.
Wesprzyj nas już teraz!
Unię Europejską, która jest najbardziej zaangażowana w realizację polityki klimatycznej reprezentuje przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel i przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen.
Tegoroczna konferencja klimatyczna ma cztery główne cele: łagodzenie zmian klimatycznych: utrzymanie celu globalnego ocieplenia na poziomie nie wyższym niż 1,5 stopnia C w porównaniu z poziomem sprzed epoki przemysłowej; adaptację do zmian klimatycznych i przegląd postępów w zakresie dostarczenia 100 mld dol. rocznie do 2025 r. na pomoc dla krajów rozwijających się w celu zwalczania skutków zmian klimatycznych. Istotna jest współpraca państw i udział reprezentacji wszystkich zainteresowanych stron podczas COP27, w szczególności wrażliwych społeczności tubylczych i nie tylko.
Reprezentanci UE będą naciskać na zwiększenie ambicji i przyspieszenie działań na rzecz dekarbonizacji świata. W swoich konkluzjach z 24 października br. Rada Europejska podkreśliła, że globalne ambicje muszą znacznie wzrosnąć, aby cel 1,5 stopni C był osiągalny. Rada wezwała do: wpłat na Fundusz Klimatyczny, zakończenia dotacji na paliwa kopalne, mobilizacji środków finansowych na wsparcie agendy klimatycznej.
Przedstawiciele Brukseli zapowiedzieli, że będą współpracować ze wszystkimi w celu wspierania dyskusji o przyszłości UNFCCC (Ramowej konwencji w sprawie zmian klimatu), omówienia zrównoważonego wdrażania działań na rzecz klimatu w sektorze rolnym, w szczególności realizacji programu z COP26 w Glasgow, by zająć się kwestią gender w kontekście zmian klimatu.
Coroczne wydarzenie „Konferencja Stron” lub „COP” skupia rządy, które podpisały UNFCCC, Protokół z Kioto lub Porozumienie Paryskie.
Obecny szczyt i przyszłoroczny zaplanowany w Zjednoczonych Emiratach Arabskich poświęcone są kwestii wdrażania Porozumienia Paryskiego. Tegoroczne hasło brzmi: „Razem na rzecz wdrożenia”.
Zgodnie z Porozumieniem Paryskim z 2015 roku, prawie wszystkie kraje na świecie zobowiązały się do podjęcia działań, by utrzymać wzrost średniej globalnej temperatury na poziomie „znacznie poniżej” 2 stopni C, a najlepiej 1,5 stopnia C powyżej poziomów sprzed epoki przemysłowej, wzmocnienia działań adaptacyjnych do zmian klimatu i budowania odporności oraz dostosowania przepływów finansowych do „ścieżki w kierunku niskiej emisji gazów cieplarnianych i rozwoju odpornego na zmiany klimatu”.
Porozumienie Paryskie jest nowym typem umowy międzynarodowej, przyjmując podejście „oddolne”, to znaczy poszczególne kraje powinny same decydować, jakie działania podejmą, by przyczynić się do osiągnięcia zamierzonych celów. W praktyce jednak niektóre kraje wraz z korporacjami i think tankami wywierają silną presję na rządy, aby realizowały ich plany.
Jeśli chodzi o łagodzenie zmian klimatycznych, kraje informują o swoich celach redukcji emisji oraz o tym, jak zostaną one osiągnięte w „wkładach ustalonych na poziomie krajowym” (NDC). Obecne NDC wskazują na cele redukcji emisji do 2030 r. Jednak co pięć lat kraje powinny zwiększyć ambicje klimatyczne zgodnie z „mechanizmem zapadkowym” przewidzianym w Porozumieniu Paryskim. Każdy kraj powinien zwiększać ambicje w swoich Narodowych Planach Adaptacji (NAP).
Umowa z 2015 r. podpisana podczas COP21 w Paryżu jest pierwszym prawnie wiążącym globalnym traktatem w sprawie zmian klimatycznych. Plan działań dla państw wyznaczają uczeni z Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu (IPCC), którzy przygotowują coroczne, alarmistyczne raporty przynaglając rządy do radykalnej transformacji społeczno-ekonomicznej.
COP26 miało zwiększyć zobowiązania państw w sprawie ograniczenia emisji dwutlenku węgla. Tak się jednak nie stało i najwięksi emitenci, w tym Chiny wcale nie zamierzały rezygnować z inwestycji w paliwa kopalne.
COP27 miałby naprawić to, czego nie udało się osiągnąć podczas COP26 w Glasgow. Jednak niewiele krajów odpowiedziało na wezwanie do przedłożenia nowych, poprawionych lub zaktualizowanych celów NDC.
ONZ wskazuje, że do końca obecnej dekady należałoby zwiększyć redukcję emisji z obecnego celu 10.6 proc. do 45 proc,, aby dostosować się do ścieżki ograniczenia wzrostu temperatury o 1,5 stopnia C.
Według IPCC, we wszystkich scenariuszach zgodnych z limitami ocieplenia o 1,5 stopnia C lub 2 stopnie C, globalne emisje muszą spaść w latach 2020-2025, a tymczasem one wciąż rosną. IPCC sugeruje, że poziomy atmosferyczne trzech głównych gazów cieplarnianych (dwutlenku węgla, metanu i podtlenku azotu) osiągnęły rekordowe wartości w 2021 roku.
Do tej pory jedynie Australia nieznacznie zwiększyła ambicje klimatyczne od czasu COP26. Stany Zjednoczone przedstawiły regulacje wspierające działania na rzecz klimatu („Ustawa o redukcji inflacji”), która – nawet, gdyby została w pełni wdrożona – doprowadzi do 40-procentowej redukcji emisji, przy czym pozostanie praca nad wypełnieniem luki w stosunku do zobowiązania NDC odnośnie 50-52 proc. redukcji emisji do 2030 roku.
COP 27 miałby zwiększyć ambicje w zakresie łagodzenia zmian klimatu. Przyjęcie odpowiedniego programu w sprawie zwiększenia ambicji klimatycznych miałoby być „kluczowym elementem globalnego zarządzania dla zlikwidowania luki emisyjnej w tej dekadzie i utrzymania w zasięgu ocieplenia o 1,5 stopnia C”.
Uczestnicy COP27 podsumują i zweryfikują program COP26 odnośnie „węgla, samochodów, gotówki i drzew”. COP27 oceni postępy w zakresie szeregu umów wielostronnych uzgodnionych na COP26 w kwestiach od wycofania paliw kopalnych po redukcję emisji metanu i zakończenie wylesiania.
Co istotne, organizatorzy będą naciskać na państwa, aby wywiązały się z obowiązku wpłat na Fundusz Klimatyczny. Do tej pory zebrano zaledwie 10 proc. planowanych corocznych wpłat w wysokości 100 mld dol. w okresie od 2020 do 2025 r.
MFW szacuje, że kraje rozwijające się potrzebują 2,5 biliona dolarów finansowania zewnętrznego rocznie do 2030 r., aby osiągnąć cele Porozumienia Paryskiego i cele zrównoważonego rozwoju.
COP27 zajmie się także kwestiami strat i szkód powodowanych przez kraje rozwinięte, które powinny zadośćuczynić krajom rozwijającym się za domniemane szkody klimatyczne. Belgia i Dania zgodziły się wpłacić niewielkie kwoty z tego tytułu.
Negocjacje COP27 odbywają się w czasie jeszcze większych niepokojów na świecie niż rok temu. Wiele krajów, w związku z kryzysem energetycznym, szalejącą inflacją i kryzysem żywnościowym, może nie być zainteresowanych zwiększaniem ambicji w zakresie odchodzenia od paliw kopalnych. Jednak duże korporacje i biznesmeni oraz banki będą naciskać na realizację agendy klimatycznej, ponieważ jest to de facto agenda, która ma „ratować” system finansowy świata.
Podczas COP27 Pakistan, który ostatnio bardzo ucierpiał z powodu powodzi będzie domagał się wsparcia krajów rozwiniętych. Sherry Rehman, minister klimatu przewodząca grupie 134 krajów rozwijających się, znanej jako G77, będzie domagała się nowego strumienia finansowania w celu reagowania na szkody klimatyczne.
Niemiecka wysłanniczka ds. klimatu Jennifer Morgan, wcześniej szefowa Greenpeace International, która rzuciła wyzwanie grupie zadaniowej byłego szefa Banku Anglii Marka Carneya na COP26 także ma odegrać istotną rolę na COP27. Rok wcześniej oskarżyła ona sojusz zmontowany przez Carneya – Glasgow Financial Alliance for Net Zero – o „oszustwo”. Morgan została wyznaczona przez prezydencję COP27 w celu ułatwienia negocjacji i pomocy w przełamaniu impasu w zakresie zapewniania finansowania ofiarom zmian klimatycznych. Ma w tym celu ściśle współpracować zchilijską minister środowiska Maisą Rojas.
Ugandyjska działaczka na rzecz klimatu i założycielka ruchu Rise Up Vanessa Nakate ma domagać się solidarności z biednymi. Prowadzi akcję „#ShowUsTheMoney”.
Mahmoud Mohieldin, egipski mistrz wysokiego szczebla, ekonomista z trzydziestoletnim doświadczeniem w pracy nad międzynarodowymi finansami i rozwojem, który pracuje zarówno w MFW, jak i Banku Światowym, ma dopilnować, by kraje rozwinięte wpłaciły środki do Funduszu Klimatycznego.
Prezydent Senegalu Macky Sall, obecny przewodniczący Unii Afrykańskiej również ma odgrywać wiodącą rolę w negocjacjach dotyczących dekarbonizacji krajów afrykańskich.
Prezydent Kenii William Ruto, jeden z najbogatszych ludzi w swoim kraju zobowiązał się do szybkiej dekarbonizacji i pozyskiwania w 100 proc. „czystej energii” do 2030 r., jednocześnie tworząc miejsca pracy i rozwijając przemysł. Kenia ma ogromne zasoby geotermalne. Ponad 80 proc. energii elektrycznej w kraju już jest wytwarzane ze źródeł odnawialnych. Na północy państwa od 40 lat panuje susza, która powoduje nieurodzaj, wymieranie zwierząt gospodarskich i głód. Ruto chce większych środków od krajów rozwiniętych na dostosowanie się i reagowanie na wpływy klimatyczne.
Pierwszy lewicowy prezydent Kolumbii Gustavo Petro będzie apelował o umorzenie długów w zamian za zachowanie i przywrócenie Amazonii. Pomysł popierają Belize, Argentyna, a nawet MFW. Wiele krajów rozwijających się w Afryce bada opcję konwersji długu: w zamian za adaptację do zmian klimatu państw afrykańskie chciałyby umorzenia zadłużenia zagranicznego.
Amerykański wysłannik ds. klimatu John Kerry będzie zabiegał o poparcie krajów w kwestii zobowiązania się do ograniczenia globalnej emisji metanu o 30 proc. do 2030 r. Obecnie ideę wsparło 125 sygnatariuszy.
Na COP27 nie będzie prezydenta Xi Jinpinga z Chin, jednego z głównych emitentów. Pekin wstrzymał rozmowy na temat działań klimatycznych z USA po wizycie Nancy Pelosi na Tajwanie. Podobnie Indie zamierzają zlekceważyć szczyt klimatyczny przywódców COP27.
Szef ONZ ds. zmian klimatycznych Simon Stiell wskazał, że COP27 jest chwilą prawdy dla społeczności międzynarodowej. – W ciągu ostatnich trzech dekad odłożyliśmy trudne wybory, których musimy dokonać. Tak, poczyniliśmy pewne postępy. Ale zwalczanie gwałtownego zagrożenia ze stopniowym postępem jest jak walka z pożarem za pomocą węża ogrodowego – ocenił.
Dodał, że wszyscy muszą być zaangażowani w ambitny plan transformacji systemowej. Dekarbonizacja ma objąć nie tylko przemysł, ale przede wszystkim rolnictwo. IPCC szacuje, że sektor użytkowania gruntów przyczynia się do około jednej czwartej wszystkich globalnych emisji gazów cieplarnianych, a ogromny potencjał naturalnych ekosystemów nie jest wykorzystywany w celu pochłaniania dwutlenku węgla. By tak się stało postuluje się gwałtowne ograniczenie hodowli zwierząt i tzw. uprawę węgla, czyli pozostawianie odłogiem gruntów rolnych. System rolno-spożywczy wini się za jedną trzecią globalnych emisji, przy jednoczesnym generowaniu jedyniev12 proc. światowego PKB. W systemie tym pracuje jednak ponad 40 proc. ludzi na świecie. Planowana transformacja w tej dziedzinie wiąże się z likwidacją znacznej liczby farm hodowlanych, z pozostawieniem gruntów rolnych odłogiem lub tworzeniem wyspecjalizowanych gospodarstw rolnych z udziałem najnowszych, drogich technologii, ze specjalistycznym zarządzaniem, z produkcją żywności zmodyfikowanej genetycznie II stopnia, z hodowlą sztucznego mięsa, uprawą roślin bez ziemi itp. Zmiany będą bardzo kosztowne i zaowocują większym ubóstwem oraz głodem na świecie.
Podobnie dekarbonizacja przemysłu (produkcja betonu, stali, aluminium i chemikaliów, a także statków, samolotów, ciężarówek, które odpowiadają za 30 proc. emisji gazów cieplarnianych) jest trudna. Częściowe emisje z tych sektorów mają zrównoważyć cięcia emisji w rolnictwie i zastosowanie nowych, dopiero testowanych technologii.
John Kery uruchomił partnerstwo między rządami, firmami, inwestorami i innowatorami. Z ponad 55 największymi firmami na świecie, reprezentującymi aktywa o wartości 8,5 bln dol. oraz dziesięcioma rządami zainicjował partnerstwo publiczno-prywatne: Koalicję First Movers. Ma ona zmusić inne kraje do dekarbonizacji przemysłu, zwłaszcza transportu.
Szef ONZ António Guterres mówi, że COP27 będzie „papierkiem lakmusowym numer jeden” tego, jak rządy traktują obecne zagrożenie klimatyczne i szkody, do jakich przyczyniają się wskutek braku wystarczającego zaangażowania w zwalczanie zmian klimatycznych. – Toczymy walkę na śmierć i życie o nasze własne bezpieczeństwo dzisiaj i nasze własne przetrwanie jutro – groźnie ostrzegł, żądając podjęcia zdecydowanych działań w celu uratowania się przed „katastrofą klimatyczną”. UNEP straszy, że do 2030 r. świat będzie potrzebował ponad 300 miliardów dolarów rocznie, aby poradzić sobie ze skutkami kryzysu klimatycznego.
Źródło: cosilium.europa.eu, unfccc.int, nature.org, climatechangenews.com, unep.org, chathamhouse.org, sdg.iisd.org
AS