W lutym rusza nowa edycja programu „Mój elektryk”. Rząd dopłaci nawet 40 tys. zł do zakupu samochodu elektrycznego, w tym używanego. Choć program ma wspierać rozwój elektromobilności, zmiany ograniczają dostępność aut dla wielu firm.
Kolejne dopłaty wynikają z unijnych wymogów w ramach Krajowego Programu Odbudowy. Nowa edycja ma przyczynić się do zakupu ok. 40 tys. aut elektrycznych. Program nie obejmuje jednak firm, wobec czego protestują stwowarzyszenia zrzeszające małych i średnich przedsiębiorców.
Na dopłaty do elektryka mogą liczyć tylko osoby prywatne i prowadzące jednoosobową działalność gospodarczą. Budżet programu ma wynieść 1,6 mld zł, a maksymalna dotacja wyniesie 40 tys. zł, z premiami np. za złomowanie starego auta. Dotacja obejmie pojazdy do 225 tys. zł netto, z przebiegiem do 6 tys. km.
Wesprzyj nas już teraz!
Środowiska biznesowe krytykują wykluczenie spółek z programu. Stowarzyszenia skupiające małych i średnich przedsiębiorców określają zmiany jako „dyskryminujące” i niezgodne z zasadami równego traktowania. W odpowiedzi Ministerstwo Klimatu i Środowiska zaznacza, że decyzje zostały podjęte w ramach unijnych konsultacji i nie przewidują zmian.
W poprzedniej edycji programu rząd promował zakup używanych „elektryków”. Dla osobowych samochodów przewidziano dotację w wysokości 18 750 zł lub nawet 27 000 zł, jeśli deklarowany roczny przebieg pojazdu wynosił co najmniej 15 tys. km. W przypadku samochodów dostawczych wynosiła do 50 tys. zł lub do 70 tys. zł (w zależności od przebiegu), maksymalnie do 20 proc. lub do 30 proc. kosztów kwalifikowanych kupna samochodu.
Źródło: gazetaprawna.pl / sejm.gov.pl
PR
Powód do dumy, czy wstyd na całą Europę? Polacy nie chcą samochodów elektrycznych!