Odrodzony duch wojownika, uniwersalna broń oraz współczesne zbroje rozpoczęły nowy okres przewagi wyszkolonego żołnierza nad „ludzką masą“ na polach bitew. Jednak, żeby takich samodzielnych wojowników można było w ogóle porównywać do rycerzy, potrzebny jest jeszcze fundament wiary.
Rozwinięta taktyka liniowa piechoty z XVIII wieku sprowadziła żonierza do statusu trybika w „biologicznym karabinie maszynowym” jakim stał się oddział piechoty. Od tego czasu nie było miejsca w wojsku dla bohaterskiej indywidualności. Bohaterem był ten, kto bez trwogi utrzymywał swoje miejsce w szeregu lub – jako dowódca – zachęcił innych do wytrwania w ogniu nieprzyjaciela. Stąd wziął się nacisk na, tak charakterystyczną dla Prus, musztrę i dyscyplinę bez kształcenia samodzielności żołnierza. Natomiast wynalezienie i masowe użycie karabinu maszynowego sprowadziło żołnierza do pozycji „nosiciela broni”, jak mawiali Niemcy. Miał on zajmować teren, ale zdobycie i utrzymanie go należało do broni ciężkiej; ckm-ów i dział piechoty.
Wesprzyj nas już teraz!
Dla przełamania impasu na froncie zachodnim Pierwszej Wojny Światowej, należało przede wszystkim zmienić sposób myślenia. Alianci poszli w kierunku rozwiązania technicznego: wprowadzili do użycia nową broń – czołgi. Natomiast państwa centralne odkryły na nowo wartość samodzielnego żołnierza – wojownika. To właśnie Niemcy zaczęli tworzyć oddziały szturmowe piechoty, w których liczyła się incjatywa własna i samodzielność żołnierzy. I choć oddziały te wykazały swoją skuteczność w walce w okopach, to były jednak jednostkami wąsko wyspecjalizowanymi w przełamywaniu pozycji wroga, zaś w obronie nie przewyższającymi innych oddziałów.
Aby w pełni wykorzystać „odrodzonego“ wojownika należy dać mu broń, która umożliwi mu walkę z liczniejszymi wrogami. Taką możliwość daje pistolet maszynowy, czego pięknym przykładem są zmagania Finów z bolszewicką nawałą w czasie Wojny Zimowej. Niestety ma on poważną wadę; umożliwia walkę tylko na małe odległości. Żołnierz nowego typu nie jest więc w stanie podjąć równorzędnej walki na średnie i większe odległości. Rozwiązaniem tego problemu było połączenie idei pistoletu maszynowego z karabinem piechoty pod koniec Drugiej Wojny Światowej. Dało ono pierwszy karabinek szturmowy na świecie w postaci niemieckiego Sturmgewehra 44. Żołnierz uzbrojony w niego był w stanie przenosić większą ilość amunicji i skutecznie walczyć w pełnym zakresie dystansów.
Kontunuacją, nie konstrukcyjną lecz ideową, niemieckiego Sturmgewehra 44, jest słynny karabinek Kałasznikowa. Armia Czerwona wprowadzając do masowego użytku tą broń uzyskała znaczącą przewagę siły ognia piechoty nad wojskami NATO uzbrojonymi w karabiny samopowtarzalne typu M 14. Dopiero amerykański M 16 Stonera na nowy typ amunicji małokalibrowej dał możliwość przełamania tej hegemonii Kałasznikowa. Dodatkowo dzięki wyjątkowej poręczności i ergonomicznemu rozłożeniu manipulatorów łatwiejsze stało się intuicyjne użytkowanie tej broni. Ułatwiono też celne oddanie strzału dzięki bardzo płaskiemu torowi lotu pocisku.
Aby zwiększyć przebojowość piechoty w ataku należy choć częściowo uodpornić ją trafienia. Rozwój materiałów kompozytowych w drugiej połowie XX wieku pozwolił na stworzenie nowoczesnej zbroi, bez której trudno sobie wyobrazić współczesnego żołnierza Zachodu.
Te trzy elementy; duch wojownika, broń uniwersalna oraz kamizelki kuloodporne rozpoczęły nowy okres przewagi wyszkolonego wojownika nad „ludzką masą“ na polach bitew. Symptomem tego okresu jest bujny rozwój szkół walki bronią palną. Powstały i rozwijają się instytucje, często o zasięgu i renomie międzynarodowej, uczące technik strzelania, usuwania zacięć, czy ogólnych metod posługiwania się bronią długą (karabiny i strzelby) i krótką (głównie pistolety). Ich popularność można porównać chyba tylko do popularności szkół walki białą bronią w średniowieczu i nowożytności.
Jeśli mamy samodzielnego wojownika – perfekcjonistę wyposażonego w narzędzia umożliwiające skuteczną walkę z przeważającym wrogiem, naturalnym wydaje się skojarzenie go z rycerzem. Jednak by ta analogia była pełna, współczesny żołnierz potrzebuje jeszcze fundamentu wiary. Pozwoli mu on na zachowanie honoru i godności człowieka wolnego, tak by nie stoczył się w rolę zawodowego, bezideowego najemnika na usługach obcych ideologii i interesów.
Jacek Hoga