„Egipt to tykająca bomba demograficzna” – pisał na łamach portalu rp.pl Jerzy Haszczyński. Jak ostrzegał dziennikarz w artykule poświęconym przyrostowi naturalnemu nad Nilem, pozostanie on nie bez konsekwencji dla starego kontynentu. Europa może spodziewać się nacisku milionów cudzoziemców na granice.
Według oficjalnych statystyk Egipt liczy obecnie 104 miliony obywateli – niemal trzykrotnie więcej, niż Polska. A kolejnych mieszkańców, w przeciwieństwie do trawionych kryzysem dzietności państw narodowych Europy, w muzułmańskim kraju jedynie przybywa.
I to w szybkim tempie. Jak bowiem zauważył autor artykułu, jeszcze w 2011 r. dane mówiły o 84,5 milionach Egipcjan. W ciągu dekady przybyło ich zatem więcej, niż liczy niejedno państwo starego kontynentu.
Wesprzyj nas już teraz!
Tak znaczący wzrost liczby ludności dla państw Europy, w szczególni zaś tych o otwartych granicach, stanowi zagrożenie. Jak czytamy w tekście opublikowanym przez medium, niesprzyjające warunki życiowe będą motywować miliony do migracji i prób przedostania się przez Morze Śródziemne. Według przywołanych przez dziennikarza „Rzeczpospolitej” danych bieda dotyka znacznej części mieszkańców, a analfabetyzm to problem aż jednej trzeciej z nich.
Tymczasem w kraju brak pracy, szczególnie tej atrakcyjnej – dla kolejnych pokoleń. Młodych Egipcjan spotka zjawisko „szklanego sufitu” – mimo starań nie mogą oni uzyskać zatrudnienia i pozycji społecznej pozwalającej na godne życie. To kolejne bodźce wspierające migrację, a także, według Haszczyńskiego, nasilające skłonności do radykalizmu islamskiego.
Źródło: rp.pl
FA