Jak donosi Onet, powołując się na źródła w dyplomacji, rząd zamierza zrezygnować z wyrażania jakiegokolwiek sprzeciwu wobec kultu Stefana Bandery na Ukrainie. Zamiast tego władze chcą ograniczyć politykę historyczną do krytyki bezpośrednich sprawców ludobójstwa Polaków na Wołyniu.
Witold Jurasz, prezes Ośrodka Analiz Strategicznych w opublikowanym na łamach portalu Onet artykule podaje, że władze Rzeczypospolitej zgodziły się zrezygnować z krytyki Stefana Bandery dla „dobra” relacji z Ukrainą.
Rząd zamierza, według doniesień Jurasza, protestować wyłącznie w wypadku gloryfikowania przez wschodniego sąsiada naczelnego dowódcy UPA, Romana Szuchewycza lub Dmytro Klaczkiwskiego, ps. Kłym Sawur, przełożonego tej organizacji na Wołyniu, którzy bezpośrednio odpowiadają za ludobójstwo Polaków.
Wesprzyj nas już teraz!
Inaczej, niż dwaj wymienieni mężczyźni, Stefan Bandera znajdował się podczas Rzezi Wołyńskiej w niemieckim więzieniu, potem zaś w obozie koncentracyjnym. Jego wpływ na ludobójstwo Polaków nie jest więc tak oczywisty. Jak podkreśla Witold Jurasz, nie zmienia to jednak faktu, że ponosi on moralną odpowiedzialność za morderstwa członków OUN-u B, który sam założył.
Zdaniem prezesa ośrodka analiz, taka decyzja rządu nie doprowadzi do poprawy w stosunkach między Polską a Ukrainą, wręcz przeciwnie. Autor opublikowanego na łamach Onet-u artykułu zaznacza, że postać Bandery zawsze będzie budziła konflikt pomiędzy dwoma narodami, ze względu na jego antypolskie działania i przekonania.
Źródło: Onet.pl
FA