Rząd Litwy zobowiązał samorządy, aby dostarczyły mu wykazy ziem, które powinny zostać zwrócone prawowitym właścicielom. Wśród nich jest wielu Polaków. Władze Litwy proces zwrotu majątków, trwający już 27 lat, chcą definitywnie zakończyć w roku 2019.
Według danych litewskiej Narodowej Służby Rolnej (NSR), która zajmuje się zwrotem majątków, do stycznia tego roku o zwrot 39,98 tys. hektarów ziemi ubiegało się 51,8 tys. osób. Do tej pory, od roku 1990, w całej Litwie ziemię zwrócono 87,04 proc. osób, które wystąpiły z takimi wnioskami. W obecnej chwili na zwrot własności czeka jeszcze około 7 tys. osób, które żądają ogółem 3,74 tys. hektarów ziemi. Prawie 4 tys. z nich to Polacy.
Wesprzyj nas już teraz!
Najgorzej sytuacja ze zwracaniem własności wygląda w Wilnie i na Wileńszczyźnie. Stolica Litwy jest obecnie miastem, gdzie znacjonalizowane przez Sowietów mienie zwrócono jedynie niecałym 54 proc. osób, które się o to ubiegały. Ostateczną decyzję w sprawie zwrotu ziemi podejmuje Narodowa Służba Rolna, ale przydzielaniem oraz planowaniem działek zajmuje się lokalny samorząd. Władze samorządowe Wilna usprawiedliwiają się mówiąc, że zwrot ziemi jest procesem niezwykle czasochłonnym, a przygotowanie planu zwrotu tylko jednej działki może zająć nawet kilka lat.
Państwo litewskie proponuje kilka sposobów zadośćuczynienia żądaniom dawnych właścicieli ziem. Najprostszy i najbardziej oczekiwany jest zwrot ziemi. Innym jest możliwość odzyskania ziemi rolnej w postaci lasu lub papierów wartościowych. Można również uzyskać rekompensatę pieniężną. Jednak to rozwiązanie jest najmniej chętnie wybierane przez dawnych właścicieli z powodu bardzo niskich stawek jakie narzuca państwo. Rząd Litwy za hektar ziemi o przeznaczeniu rolnym płaci (w przeliczeniu na polską walutę) rekompensatę około 10 tys. zł, kiedy cena rynkowa jest od 10 do nawet 100 razy wyższa.
Renata Cytacka, prawnik i radna samorządu miasta Wilna z ramienia AWPL-ZChR, prowadząca audycję „Ojcowizna” w Radiu Wilno, podkreśla że Polacy mają ogromne trudności z odzyskiwaniem majątków. Tymczasem około 4 tys. polskich rodzin wciąż czeka na zwrot swojej ojcowizny, a krzywda wyrządzona Polakom wciąż trwa. Są to lata upokorzeń, zwodzenia obietnicami, urzędniczych nadużyć i wysyłania bez końca do sądów. Własność, którą okupant zagrabił w jeden dzień, po upłynięciu ponad ćwierć wieku w niepodległym państwie, nadal nie zostaje zwrócona właścicielom – skarży się Cytacka.
Jej opinię potwierdzają słowa Michała Siewruka, sybiraka, który 20 lat walczył o odzyskanie swojego rodzinnego majątku Kłąci niedaleko Wilna. Był on pierwszym Polakiem, któremu udało się odzyskać ojcowiznę na Litwie. – Starania o odzyskanie majątku rozpocząłem zaraz po roku 1990. Trwało to około 20 lat. Od początku było to bardzo trudne zadanie, ale z Bożą pomocą, zakończyło się pomyślnie. Choć straciłem przy tym dużo zdrowia i pieniędzy. Przed tym jak nasz majątek zagarnęła władza sowiecka liczył on około 200 hektarów. Mi udało się udowodnić w sądzie, że należy nam się zwrot 112 hektarów i tyle oddano. Dom i wszystkie budynki zniszczyli Sowieci – mówi Michał Siewruk.
Źródła: kurierwilenski.lt, Kresy24.pl, AB
Adam Białous