Gabinet Donalda Tuska zdaje sobie sprawę, że przymusowa termomodernizacja budynków oraz wprowadzenie systemu ETS2 – czyli rozszerzenia handlu emisjami na budownictwo i transport – spowodują olbrzymi wzrost cen, jednak uważa te procesy za nieuniknione. Główną obawą rządzących jest w tym kontekście… spodziewany spadek poparcia dla obecności Polski w Unii Europejskiej.
Polska Agencja Prasowa zamieściła tekst wywiadu z Ignacym Niemczyckim, sekretarzem stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Został on – jako zadeklarowany rolnik – spytany między innymi o kwestię przeregulowania tej branży przez brukselskie przepisy.
Wesprzyj nas już teraz!
– Myślę, że większość osób nie zdaje sobie sprawy z tego, jak bardzo wyregulowany jest sektor rolnictwa w UE. To jest masa przepisów i sprawozdawczości – odpowiedział urzędnik. – Dobrym przykładem jest sytuacja z zeszłego roku, kiedy zostałem poproszony przez Urząd Marszałkowski o złożenie raportu z poziomu emisji gazów cieplarnianych generowanych przez moje gospodarstwo. Jak zobaczyłem, co muszę zrobić, to pomyślałem, że ktoś oszalał. Nie chodziło o jakiś prosty kalkulator, tylko o naprawdę rozbudowany proces, który zajął mi tydzień. Ostatecznie dowiedziałem się, że wcale nie musiałem tego liczyć, bo jestem poniżej określonego progu, ale żeby wiedzieć, że jestem poniżej progu, to musiałem policzyć – wyznał bliski współpracownik premiera Donalda Tuska.
Jedno z pytań dotyczyło obaw rolników o skutki wprowadzania tak zwanego Zielonego Ładu i szansę nie na odejście od zabójczego dla gospodarki systemu ETS2, lecz zaledwie odsunięcie w czasie jego wdrożenia. Minister zaczął odpowiedź od wyznania wiary w nieuchronność wejścia w życie mechanizmu, który obciąży kolejnymi gigantycznymi wydatkami budownictwo i transport – a w ślad za nimi każdego Kowalskiego.
– To, że trzeba transformację przeprowadzić, bo w przeciwnym razie nasza gospodarka i nasze przedsiębiorstwa nie będą w stanie w ogóle konkurować na globalnym rynku, to już, jakby się powiedziało po angielsku, „no-brainer” [oczywistość] – zadeklarował. Nie wyjaśnił przy tym, niestety, jak dodatkowe olbrzymie podatki mają uczynić polskie (i unijne) przedsiębiorstwa bardziej atrakcyjnymi na światowych rynkach, w porównaniu z firmami, które nie będą płacić tego rodzaju haraczów.
– Pytanie „jak” jest jednak otwarte – kontynuował Niemczycki. – Jeśli chodzi o rozszerzenie systemu ETS, to wiadomo, że spowoduje to skokowy wzrost cen paliw. Nie wiemy dokładnie, jak duży, ale wiemy, że on nastąpi. Dlatego podchodzimy krytycznie do wprowadzenia ETS2 i wprost mówimy o konsekwencjach. Premier Tusk ostrzegał: konsekwencje ETS2 mogą okazać się „upiorne” dla wielu Europejczyków, jeśli zabraknie wnikliwej oceny wpływu nowych regulacji na gospodarkę oraz warunki życia obywateli. Marszałek Hołownia podnosi ten temat w kampanii prezydenckiej. Będziemy robili wszystko, żeby tę dyrektywę zmienić tak, żeby miała poparcie społeczne. Naszą zasadą jest: mniej nakazów, więcej zachęt – wyjawił.
Niemczycki wyraził obawę o prawdopodobne konsekwencje wdrażania polityki „klimatycznej” w postaci wzrostu nastrojów antybrukselskich, a co za tym idzie, większej popularności partii umownie nazywanych antysystemowymi.
– Moim zdaniem i zdaniem polskiego rządu może to mieć bezpośredni wpływ na poparcie dla procesu integracji europejskiej. Wystarczy przypomnieć strajki żółtych kamizelek we Francji – a wtedy chodziło o ledwie kilka eurocentów na litrze benzyny – przypomniał.
– Jeśli będziemy konsekwentnie podminowywać poparcie dla procesu integracji, to naprawdę naszym najmniejszym zmartwieniem za pięć lat będzie to, czy mamy ETS2, czy nie mamy, bo będziemy się martwić, że Konfederacja albo AfD mają po 40 proc. poparcia. Nie chcemy doprowadzić do sytuacji, w której ludzie zaczną utożsamiać politykę europejską tylko i wyłącznie ze wzrostem cen. Nie powinno więc dziwić, że w sprawie ETS2 szukamy innych rozwiązań – przyznał urzędnik.
Zapytany o sposoby na to, rozwinął myśl: – Zdaniem polskiego rządu odsunięcie wejścia w czasie ETS2 jest kluczowe, by móc nadrobić zaległości w termomodernizacji budynków. Zresztą cały cel systemu ETS2 jest taki, żeby jak najbardziej ograniczyć zużycie paliw kopalnych i przejść na technologie nieemisyjne – przekonywał.
– Więc moja propozycja jest taka: najpierw skupmy się na procesie termomodernizacji budynków, a dopiero potem wprowadzajmy ten system. Chcemy uchronić społeczeństwo przed konsekwencjami, które wynikają z włączenia kosztu CO2 w cenę paliw kopalnych używanych w transporcie i ogrzewaniu. Późniejsze wejście w życie ETS2 pozwoliłoby na zmniejszenie liczby osób, które byłyby objęte wyższymi kosztami – uważa sekretarz stanu w KPRM.
Zapytany o działania osłonowe poprzez Społeczny Fundusz Klimatyczny – czym piewcy systemu ETS starają się uspokoić opinię społeczną – Niemczycki przyznał:
– SFK faktycznie pozwala na to, żeby jakąś część uzyskanych z niego funduszy wydawać na działanie osłonowe. Tylko to de facto oznaczałoby, że wprowadzamy ETS2, ceny skokowo idą w górę, ludzie płacą, a potem my zwracamy im część tych pieniędzy. Jaki jest w tym sens? Zróbmy najpierw porządną termomodernizację i przejdźmy do wdrażania tego systemu. Dodatkowo Społeczny Fundusz Klimatyczny w pierwszych latach będzie zasilany z innych źródeł, więc można opóźnić ETS2 bez szkody dla Funduszu.
Jak widać, minister nie uznał za stosowne rozwinąć myśli o „porządnej termomodernizacji”, która za kilka lat obciążyć ma posiadaczy starszych mieszkań wydatkami rzędu kilkudziesięciu tysięcy złotych, i wyższymi.
– Inna kwestia jest taka, że mamy już inne, krajowe źródła finansowania działań termomodernizacyjnych takie jak program „Czyste powietrze”, który w dużej mierze zmienił już rzeczywistość polskich miast, np. Krakowa. Natomiast potrzebujemy czasu – stwierdził. Nie dodał, że wspomniany przezeń program wymusza od beneficjentów likwidację np. domowych kominków.
Jedno z pytań dotyczyło perspektyw wyznaczonej przez UE na 2035 rok granicznej daty produkcji i sprzedaży samochodów napędzanych silnikami spalinowymi.
– W tej kwestii piłka nadal jest w grze, a wynik jest niejasny. KE konsultowała się właśnie z sektorem motoryzacyjnym i moim zdaniem wynik tej konsultacji nie jest jeszcze przesądzony. Dla nas jako kraju najważniejsze jest, by polscy konsumenci nadal mieli dostęp do względnie tanich samochodów, jakie by one nie były. Chcemy też zadbać o polskich producentów części – obiecywał.
Źródła: PAP (Sonia Otfinowska), PCh24.pl
RoM