„Uważam, że tydzień pracy powinien zostać skrócony – zadeklarowała pani minister Agnieszka Dziemianowicz-Bąk. Ja natomiast uważam, że każdy powinien otrzymać 50-metrowe mieszkanie w Monako. I śmiem twierdzić, że moja deklaracja ma identyczną wartość co deklaracja pani minister”, pisze na łamach tygodnika „Do Rzeczy” Łukasz Warzecha.
– Technologia poszła do przodu, a efektywność pracy nie równa się jej długości. Polacy są tymi pracownikami, którzy są jednymi z najdłużej pracujących w UE, i brakuje im czasu na życie, na przyjaźń, na miłość, na spędzanie czasu z rodziną. Skrócenie tygodnia pracy to byłaby inwestycja społeczna – powiedziała w ostatnich dniach minister Dziemianowicz-Bąk argumentując potrzebę skrócenia tygodnia pracy w Polsce.
„Doprawdy, wzruszyłem się. Zwłaszcza tym passusem o miłości. Chodzi zapewne o kochanie rządu pana Tuska”, kpi Łukasz Warzecha komentując pomysł lewicowej polityk.
Wesprzyj nas już teraz!
„Może ktoś jednak powinien pani minister wytłumaczyć, że jeśli skróci się tydzień pracy, to pracownicy będą musieli w krótszym czasie wykonać identyczną ilość pracy, co w ogromnej części przypadków nie będzie możliwe. I teraz zagadka: Czy oznacza to, że zarobią mniej (bo mniej wytworzą) czy że za mniejsze efekty będą musieli otrzymać identyczne co wcześniej wynagrodzenie?”, podkreśla publicysta.
Na koniec ekspert programu „Prawy Prosty PLUS” na antenie PCh24 TV przypomina słowa Lenina, który twierdził, iż w socjalizmie nawet kucharka będzie mogła rządzić państwem. „Czytając o pomysłach pani minister Dziemianowicz-Bąk, można odnieść wrażenie, że jesteśmy już prawie na tym etapie”, podsumowuje Łukasz Warzecha.
źródło: tygodnik „Do Rzeczy”
TG