Rząd powinien zmuszać dzieci do udziału w lekcjach „edukacji seksualnej” wbrew woli rodziców – sugeruje „edukatorka seksualna” odpowiedzialna za przygotowanie podstawy programowej do nowego, obowiązkowego przedmiotu. Fundacja Pro-Prawo do Życia mobilizuje rodziców do oporu wobec obowiązkowej „edukacji seksualnej”, która już od przyszłego roku wejdzie do polskich szkół.
Fundacja Pro-Prawo do Życia ostrzega, że od 1 września do polskich szkół wchodzi „edukacja seksualna”, która dla uśpienia czujności i zmylenia rodziców ukrywać się będzie pod nazwą nowego, obowiązkowego przedmiotu „edukacja zdrowotna”. W skład zespołu powołanego przez rząd Donalda Tuska w celu opracowania podstawy programowej do tego nowego weszła „edukatorka seksualna” Antonina Kopyt. Jak napisała w mediach społecznościowych:
„Edukacja seksualna musi być obowiązkowa. Jeśli chcemy, żeby poziom świadomości i wiedzy wzrósł, to to musi być obowiązkowy przedmiot. Dopóki nie będzie, ludzie będą się z niego zwalniać, a te zajęcia będą na samym dole szkolnej hierarchii.”
Wesprzyj nas już teraz!
Antonina Kopyt, współodpowiedzialna za powstanie podstawy programowej do obowiązkowej od 1 września 2025 r. „edukacji seksualnej” w polskich szkołach, używa przy tym pojęcia „systemowa edukacja seksualna”. Taka „systemowa edukacja” to innymi słowy „edukacja” narzucona uczniom i ich rodzinom siłą przez rząd i Ministerstwo Edukacji Narodowej. Antonina Kopyt sugeruje w swoich wypowiedziach medialnych, że organy państwa powinny zmuszać dzieci do udziału w „edukacji seksualnej” wbrew woli rodziców.
Jak twierdzi Antonina Kopyt, prawo rodziców do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami nie jest nieograniczone, gdyż dzieci mają swoje „prawa”, takie jak np. „prawo do nauki”. Kopyt uważa, że rodzic, który nie lubi osobiście twórczości np. Adama Mickiewicza, nie może z tego powodu zwolnić swojego dziecka z lekcji języka polskiego. Analogicznie – rodzic nie może zwolnić dziecka z „edukacji seksualnej”, gdyż na tego typu lekcjach będzie omawiana rzekomo „neutralna światopoglądowo” wiedza, do której każde dziecko ma „prawo”. W związku z tym, „edukacja seksualna” musi być obowiązkowa, tak samo jak obowiązkowe są lekcje polskiego, matematyki czy geografii.
Antonina Kopyt przywołuje przy tym sprawę chrześcijańskiej rodziny z Niemiec, która nie wyraziła zgody na udział swoich dzieci w deprawacyjnych zajęciach z „edukacji seksualnej”, które w Niemczech są przymusowe dla wszystkich uczniów. Niemiecki sąd skazał za to rodziców na grzywnę i więzienie, argumentując, iż:
„…prawo rodziców do edukacji swoich dzieci i ich prawo do wolności religii podlegają ograniczeniom wynikającym z obowiązku zapewnienia przez państwo dzieciom edukacji”.
Kopyt opublikowała tę argumentację sądu w swoich mediach społecznościowych i przypomniała przy tym, że wyrok niemieckiego sądu został potwierdzony przez Europejski Trybunał Praw Człowieka, który orzekł, że „nikt nie może być pozbawiony prawa do nauki”. Odmowa udziału dziecka w „edukacji seksualnej” jest więc pozbawianiem go „prawa do nauki”. Antonina Kopyt cytuje także inny fragment orzeczenia, w którym Europejski Trybunał Praw Człowieka twierdzi, iż rodzice, którzy odmówili udziału swoich dzieci w „edukacji seksualnej”:
„mieli swobodę nauczania swoich dzieci po zajęciach w szkole i podczas weekendów i w rezultacie ich prawo w tym zakresie nie było nieproporcjonalnie ograniczone.“
Jak napisała Antonina Kopyt, przywołując kolejne cytaty z orzeczenia Europejskiego Trybunału Praw Człowieka przeciwko chrześcijańskiej rodzinie z Niemiec:
„Rodzice mogą wychowywać dzieci zgodnie ze swoimi przekonaniami, wtedy gdy oni mają swój czas z dzieckiem. Tego prawa nikt im nie ogranicza.”
Jak mówi Mariusz Dzierżawski, członek zarządu Fundacji Pro-Prawo do Życia:
„Osoba odpowiedzialna za stworzenie podstawy programowej do „edukacji seksualnej” w Polskich szkołach sugeruje wprost – państwo zmusi nasze dzieci do udziału w lekcjach deprawacji wbrew woli rodziców. Nasza Fundacja ostrzega i alarmuje przed tym od 11 lat, gdyż to co dzieje się obecnie w Polsce zostało już zrealizowane na Zachodzie, szczególnie w Niemczech, gdzie opracowano i stworzono totalitarne „Standardy Edukacji Seksualnej”. Deprawatorzy chcą zagwarantować polskim rodzicom „prawo” do wychowywania swoich dzieci co najwyżej w weekendy i po zajęciach w szkole. W szkole, w której obowiązkowa i przymusowa będzie deprawacja seksualna.”
„Edukatorka seksualna” Antonina Kopyt argumentuje totalitaryzm w jeszcze jeden sposób:
„Rodzice nie mogą unikać tematów, które po prostu są obecne w świecie, bo dzieci muszą być na nie przygotowane.”
Na jakie to „tematy obecne w świecie” musi przygotować dzieci przymusowa, państwowa „edukacja seksualna”? Fundacja Pro-Prawo do Życia zwraca uwagę na profil Antoniny Kopyt na Facebooku i na to, o czym „edukuje” ona swoich odbiorców w mediach społecznościowych (kilka fragmentów):
„- Swingowanie polega na tym, że dwie osoby, będące ze sobą w związku, decydują się na aktywność seksualną z innymi osobami – z udziałem lub w obecności partnera_ki. Swing może polegać na wymianie osób partnerskich pomiędzy dwiema parami, zaproszeniu osoby trzeciej do trójkąta czy też grupowych spotkań, w których biorą udział pary i single.”
„- Terminy [zespół uchwytu śmierci i zespół martwej pochwy] dotyczą możliwych efektów regularnej, intensywnej masturbacji, często wykonywanej w jeden dominujący sposób (…) W przypadku death grip syndrome chodzi przeważnie o bardzo mocny chwyt podczas stymulacji penisa (…) Przy death vagina syndrome najczęściej wspomina się o długotrwałym używaniu mocnych ustawień wibratorów (…) Co robić, jeśli zauważysz u siebie coś podobnego? Najpierw poczekaj i nie panikuj. Warto na jakiś czas zmienić rodzaj i siłę stymulacji (…) szukaj przyjemności w różnych aktywnościach i różnych miejscach w ciele.”
Antonina Kopyt, która w ramach zespołu powołanego przez rząd Tuska pracuje nad podstawą programową do nowego, obowiązkowego przedmiotu, tłumaczy także swoim odbiorcom:
„Mamy wiele wyznań, religii i porządków moralnych. O ile tego jednak nie dookreślamy, to w Polsce jako pierwsza będzie się nam zapewne kojarzyła doktryna Kościoła Rzymsko-Katolickiego. I jest przynajmniej kilka spraw, które według jego nauki są grzechem, a według medycyny i psychologii są zdrowym, rozwojowym zachowaniem. [takim zachowaniem według „edukatorów seksualnych” oraz wielu nurtów współczesnej medycyny i psychologii jest np. regularna masturbacja lub oddawanie się aktom homoseksualnym] Ale nie mów, że one nie są grzechem. Są. Nie musi Cię to obchodzić. Nie musisz mieć z tego powodu wyrzutów sumienia. Masz prawo mieć swój system i według niego oceniać, co jest według Ciebie złe, a co nie.”
Jak mówi Mariusz Dzierżawski:
„Na tym właśnie będzie polegać totalitarna „edukacja seksualna”, która już od 1 września 2025 ma być obowiązkowym przedmiotem w polskich szkołach. Jej celem jest dokonanie w umysłach i sumieniach uczniów rewolucji moralnej oraz zanegowanie prawa rodziców do wychowania własnych dzieci.”
Źródło: Fundacja Pro-Prawo do Życia
stronazycia.pl