Do słowackiego Gabcikova, wsi położonej zaledwie godzinę jazdy od Wiednia i zdominowanej przez ludność pochodzenia węgierskiego, trafili pierwsi uchodźcy z Syrii, którzy starają się o azyl w Austrii. Mieszkańcy niewielkiej gminy liczącej 5 tys. osób – która już w przeszłości gościła uciekinierów – tym razem w specjalnym referendum prawie jednomyślnie opowiedzieli się za nieprzyjmowaniem imigrantów z krajów arabskich.
Rząd w Bratysławie zawarł porozumienie z Austriakami, zgodnie z którym przyjmie na okres od trzech do czterech miesięcy uchodźców z Syrii. Niewielka miejscowość Gabcikovo ma gościć 500 uciekinierów. W referendum zorganizowanym latem tego roku, aż 97 proc. mieszkańców opowiedziało się przeciwko decyzji rządu. – Nie chodzi o to, abyśmy nienawidzili imigrantów, ale myślę, że to się źle skończy – mówił organizator referendum, Zoltan Jakus.
Wesprzyj nas już teraz!
Gabcikovo zamieszkują głównie emeryci. Na terenie gminy działa jednak Słowacki Uniwersytet Techniczny, którego akademiki już nieraz były wykorzystywane jako schronienie dla uchodźców. Od sześciu lat budynki stoją puste. Rząd austriacki poprosił Słowaków o udostepnienie ich dla imigrantów do czasu, aż zostaną ostatecznie zweryfikowani.
Na początku lat 90. mieszkańcy udzielili gościny uciekinierom z Bałkan, azylantom z Czeczeni, Irańczykom, imigrantom ze Sri Lanki i Rumunom.
Administrator kampusa, Zoltan Jaros mówił, że w latach 1993 – 2008 przez akademiki przewinęło się ponad 5 tys. uchodźców i imigrantów. Dodał, że w owym czasie „nie odnotowano ani jednego poważnego przestępstwa”. Może – jak mówił – co najwyżej ktoś ukradł jabłko z drzewa. Ale nigdy nie było żadnych gwałtów, napadów rabunkowych itp.
Tym razem w budynkach należących do uniwersytetu zakwaterowywani są rzekomi Syryjczycy. Oficjalnie władze uspokajają, że żaden uchodźca nie pozostanie na Słowacji dłużej niż stanowi umowa z Austriakami. Jednak UE domaga się od rządu słowackiego przyjęcia już nawet nie 800. – jak było pierwotnie – lecz ponad 1 tys. uchodźców.
– W Austrii zabrakło miejsca. Czy my – jako dobrzy sąsiedzi – nie powinniśmy im pomóc – deklaruje Jaros. – Wiedeń jest zaledwie godzinę drogi stąd. Imigranci będą tutaj jedynie spać, jeść, spotykać się z pracownikami socjalnymi i uczyć się niemieckiego, a potem przeniosą się do Austrii – zapewnia.
Jednak mieszkańcy Gabcikova obawiają się, że może być inaczej. Nie chcą, by przyjeżdżali do nich imigranci z krajów muzułmańskich. Zoltan Jakus, który zainicjował referendum latem tego roku, powiedział, że wolontariusze zebrali pomad 1 tys. 880 podpisów w ciągu zaledwie trzech dni. W późniejszym głosowaniu wzięło udział ponad 60 proc. mieszkańców miasta, z czego 97 proc. sprzeciwiło się przyjmowaniu uchodźców. – To chyba o czymś świadczy – mówił. – Ludzie chętnie pomogą zapewnić ubranie i jedzenie, ale nie chcą, żeby imigranci tu mieszkali. Fakt, że są innego pochodzenia etnicznego, innego wyznania, posługują się innym językiem, może spowodować konflikt – zauważył.
Źródło: washingtonpost.com., AS.