Okres w jakim powstaje program repatriacyjny „Powrót do domu” pozostawia spore wątpliwości co do jego przyszłej realizacji. Gdyby bowiem rząd PO-PSL chciał na poważnie zająć się problemami powrotów potomków wygnanych z kraju Rodaków, mógł to uczynić już siedem lat temu. Wówczas przed zbliżającymi się wyborami mógłby mówić już nie o oczekiwanym przyspieszeniu, ale o zakończeniu procesu repatriacji. Pozostaje też pytanie o to, co pozostanie z programu po wyborach, bo pretendenci do objęcia władzy mają swoją ofertę repatriacyjną.
Wieloletni Programu Rządowy dla Repatriantów „Powrót do domu” będzie realizowany w latach 2016-2021. Jak zapewnił Piotr Stachańczyk, wiceminister spraw wewnętrznych, w jego ramach do Polski przyjadą wszystkie osoby oczekujące, które mogą być objęte repatriacją. Oznacza to tyle, że w ciągu pięciu lat do Polski zostanie sprowadzonych 2,5 tys. potomków naszych rodaków, którzy przed laty zostali wywiezieni w głąb ZSRS.
Wesprzyj nas już teraz!
– Planujemy, że program będzie przedmiotem prac i akceptacji Rady Ministrów w listopadzie – zapowiedział Stachańczyk.
Jak dodał, program ma gwarantować odpowiednie do potrzeb środki finansowe na kolejne lata jego obowiązywania. Program nie będzie kończył się na ściągnięciu Polaków do kraju, bo przewiduje też objęcie repatriantów indywidualnymi programami adaptacyjnymi.
To w zasadzie żadna nowość. Tym razem jednak ujednolicone zostaną też zasady wsparcia dla samorządów, które zapraszają do siebie repatriantów. Tak o ok. 30 proc. wzrosnąć ma dotacja, a aktywizacja zawodowa ma obejmować też małżonków repatriantów. Do tego udzielana będzie pomoc na wynajem mieszkania czy w nauce języka polskiego. Kursy językowe i zawodowe będą dostępne przez rok od powrotu w miejscu osiedlenia. Po tym okresie rodzina repatriancka powinna osiągnąć samodzielność.
Rządowy program przewiduje, że repatrianci będą mogli liczyć na świadczenie pieniężne gwarantowane przez pół roku w wysokości 1750 zł miesięcznie, a jeśli zajdzie taka potrzeba, pomoc będzie mogła być przedłużona o kolejne 6 miesięcy. Program zakłada, że repatrianci nie będą musieli oczekiwać na przydział mieszkania z zasobów gminy zapraszającej, bo dla osób z zapewnioną w Polsce pracą możliwy będzie wynajem lokum z rządową dopłatą przydzielaną na roczny okres. Wysokość wsparcia została uzależniona od ludności miejsca osiedlenia się – od 1 tys. zł w małych miejscowościach, po 2 tys. zł w dużych miastach. Z myślą o programie rząd na przyszły rok zarezerwował kwotę 30 mln zł.
– Planujemy, że z budżetu państwa na repatriację będzie przeznaczane co najmniej 30 mln zł rocznie, a program będzie się rozwijał. W przyszłym roku chcielibyśmy sprowadzić 300-400 osób, w kolejnym już 500-800, a później w granicach 800 osób co roku – mówił wiceszef MSW.
Plan jest ambitny, zważywszy na fakt, że od 2001 roku, kiedy przyjęto ustawę repatriacyjną, skorzystało z niej 5 tys. osób. Dlatego w ocenie opozycji, która ma nadzieję na przejęcie władzy po wyborach parlamentarnych, tego rodzaju programy nie zadziałają i potrzebna jest zmiana prawa. Jak wskazują, dotąd pieniądze na repatriację były niewykorzystywane i kosmetyczne zmiany tego nie naprawią. Takie podejście pozwala sądzić, że wyraźnie podyktowany uzyskaniem efektu wyborczego trud rządu PO-PSL, nie doczeka się realizacji.
Warto przypomnieć, że na początku października PiS przedstawiło projekty trzech ustaw polonijnych: o opiece Rzeczypospolitej Polskiej nad Polonią i Polakami za Granicą, nowelizację ustawy o Karcie Polaka oraz ustawę o repatriacji. Ta ostatnia regulacja jest znana od kilku lat. To obywatelska inicjatywa, która nie doczekała się w Sejmie szczęśliwego końca. Zakładała ona zmianę dotychczasowej formuły i bardziej elastyczne rozwiązania, tak by repatriację zakończyć do 2019 roku, czyli w kolejnej kadencji Sejmu. Tak rozwiązanie z wykorzystaniem Bazy Rodak zostałoby stopniowo zastąpione przez instrumenty wspierające powroty, umocowane w zmienionej ustawie o Karcie Polaka. Na zmiany ustawowe potrzeba jednak czasu.
Temat repatriacji stał się problemem politycznym w związku z zaangażowaniem się Polski w pomoc islamskim imigrantom. Działania rządu ukierunkowane na potomków polskich obywateli przybrały na sile po ostrej krytyce polityki imigracyjnej i stanowią próbę doraźnej poprawy wizerunku rządu. Istotny jest fakt, że proponowane w kampanii wyborczej praktyczne rozwiązania problemu repatriacji, przypadną już na okres po wyborach. To może mieć kardynalne znaczenie dla tego kiedy Polacy doczekają się na realną pomoc.
Marcin Austyn