Na niedługo przed jesiennymi wyborami Ewa Kopacz zareagowała na upublicznienie kolejnej porcji kompromitujących dla PO dokumentów związanych z aferę podsłuchową. Premier zdecydowała się na ruch, którego konsekwentnie unikał jej poprzednik Donald Tusk.
Do dymisji podali się: ministrowie skarbu, zdrowia i sportu – Włodzimierz Karpiński, Bartosz Arłukowicz i Andrzej Biernat, a także wiceministrowie: skarbu – Rafał Baniak, środowiska – Stanisław Gawłowski i gospodarki – Tomasz Tomczykiewicz. Dymisję z funkcji szefa doradców premiera złożył Jacek Rostowski, a ze stanowiska koordynatora służb specjalnych odchodzi Leszek Cichocki. Ponadto dymisje złożyli Radosław Sikorski i Bartłomiej Sienkiewicz.
Wesprzyj nas już teraz!
Kopacz twierdzi, iż wszystkie decyzje o dymisjach były samodzielne. Jednak z informacji „Rzeczpospolitej” wynika jednak, że to premier zmusiła większość z nich do dymisji, której od roku złożyć nie chcieli.
Nagłe dymisje na niedługo przed jesiennymi wyborami wyglądają na kontynuację dotychczasowej kampanii polityczno-medialnej, mającej na celu pomniejszenie winy polityków. Tym razem szefowa rządu odwołała się do retoryki interesu publicznego. – Mogę powiedzieć z satysfakcją, że ci, którzy są ofiarami tych nielegalnych podsłuchów, wykazali się szczególną odpowiedzialnością za państwo, a nie przywiązaniem do stanowisk – przekonywała premier.
Najnowszy wyciek dokumentów związanych z aferą taśmową został przez Ewę Kopacz wykorzystany również do podważenia wiarygodności prowadzącego sprawę prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta. – Jedynym efektem ponadrocznego śledztwa prowadzonego przez prokuraturę jest gigantyczny wyciek akt. To podważa w sposób szczególny zaufanie do instytucji zaufania publicznego, jaką jest prokuratura – stwierdziła premier.
Źródło: rp.pl
FO, luk