Jacek Kotula i Przemysław Sycz z Fundacji Pro – Prawo do życia nie muszą przepraszać rzeszowskiego szpitala za przeprowadzane przed nim pikiety antyaborcyjne rzekomo naruszające dobre imię placówki. Taką decyzję podjął Sąd Najwyższy uchylając wyroki sądów niższej instancji.
W roku 2014 Jacek Kotula i Przemysław Sycz zorganizowali przed rzeszowskim szpitalem Pro Familia pikiety antyaborcyjne. Domagali się zaprzestania przeprowadzania w nim aborcji prezentując m.in. plakaty i transparenty przedstawiające zdjęcia zamordowanych przez lekarzy dzieci w łonach matek.
Wesprzyj nas już teraz!
16 października 2014 roku Sąd Okręgowy w Rzeszowie wydał wyrok nakazujący obrońcom życia przeproszenie placówki za naruszenie dóbr osobistych. Taki sam wyrok wydał sąd apelacyjny. W uzasadnieniu orzeczono, że wykorzystane plakaty mogły być odczytane jako „zarzucenie konkretnym przedmiotom zabójstwa dzieci”.
„Sąd uznał, że prawna ochrona wolności słowa nie przysługuje, gdy wypowiedź dotyczy konkretnych podmiotów, a nie ogólnie zakreślonego, istotnego społecznego zagadnienia” – napisali wówczas w oświadczeniu przedstawiciele Instytutu na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris.
Sprawa trafiła w końcu do Sądu Najwyższego. Prawnicy Kotuli i Sycza podkreślali, że „wolontariusze działali w sferze wolności i wyrażania poglądów, zagwarantowanej w Konstytucji RP oraz Konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności”.
– Wolność słowa obejmuje krytykę wystosowaną zarówno wobec szeroko ujętych zjawisk społecznych, jak i konkretnych podmiotów. Inaczej byłaby jedynie wolności iluzoryczną – skomentował treść skargi do Sądu Najwyższego mecenas Jerzy Kwaśniewski, pełnomocnik oskarżonych.
Po uchyleniu wyroku sprawa zostanie ponownie przekazana do rozpatrzenia przez Sąd Apelacyjny w Rzeszowie.
Źródło: „Gazeta Polska Codziennie”
TK