Amerykańskie media donoszą o czwartym rzekomym samobójstwie oficera, który bronił kongresmenów w związku z zamieszkami na Kapitolu z 6 stycznia br. Dwóch miało się zabić jeszcze w styczniu, a dwóch ostatnio w lipcu.
Kilka tygodni temu odbywały się przesłuchania w sprawie wydarzeń z 6 stycznia. Oficer Kyle DeFreytag miał się zabić w lipcu, ale informacja, że był czwartym oficerem, który targnął się na własne życie, pojawiła się zaledwie kilka godzin po tym, jak w poniedziałek urzędnicy MPD ujawnili, iż 43-letni oficer Gunther Hashida został znaleziony martwy w swoim domu w zeszłym tygodniu.
DeFreytag (26 lat) został przydzielony do 5. dzielnicy miasta i był na służbie na Kapitolu, by egzekwować prawo dotyczące naruszania godziny policyjnej – tak wynika z oświadczenia wydziału policji. 6 stycznia pracował na późniejszej zmianie, na zewnątrz Kapitolu.
Wesprzyj nas już teraz!
Komendant Policji Robert J. Contee III powiadomił personel o śmierci DeFreytaga w zeszłym miesiącu, wyjaśniając: „Piszę, aby podzielić się tragiczną wiadomością, że oficer Kyle DeFreytag z 5. Dystryktu został znaleziony martwy zeszłego wieczoru. Smutna wiadomość dla nas wszystkich i dla tych, którzy znali go najlepiej”.
W styczniu mieli się zabić oficer Howard Leibengood oraz oficer Jeffery Smith. Czy śmierć tych funkcjonariuszy powinna być badana jako coś innego niż samobójstwo? – takie pytanie zadaje portal World Net Daily.
Funkcjonariusz Hashida, który pracował w policji od 18 lat pozostawił żonę i troje dzieci. Mężczyzna został przydzielony do Zespołu Reagowania Kryzysowego w ramach Wydziału Operacji Specjalnych Departamentu Policji Miejskiej w Waszyngtonie. MPD podało, że Hashida „został znaleziony martwy w swoim domu w czwartek, 29 lipca”.
Nie wiadomo jednak, w jaki sposób policjant miał popełnić samobójstwo lub czy jego reakcja na zamieszki na Kapitolu była czynnikiem przyczyniającym się do śmierci. Strona GoFundMe opisuje Hashidę jako „oddanego i kochającego męża oraz ojca.”
– Nie można mówić, że to tylko zbieg okoliczności – sugeruje republikańska polityk Lauren Witzke. – Są albo przytłoczeni poczuciem winy, albo mieli ujawnić informacje o zaangażowaniu rządu federalnego i agencji wywiadowczych – dodała republikańska polityk. Jej zdaniem, „coś tutaj jest bardzo, bardzo nie tak”.
Smith był 12-letnim weteranem MPD, a Liebengood 16-letnim weteranem straży Kapitolu. Niektórzy komentatorzy online otwarcie kwestionują twierdzenia, że funkcjonariusze popełnili samobójstwo, a niektórzy piszą wprost: „Sambójstwo??? Albo faktycznie zostali zamordowani, co zwykle się dzieje, gdy ludzie zamierzają dmuchnąć w gwizdek”. „Dmuchnąć w gwizdek” oznacza tu ostrzeganie opinii publicznej.
Przewodnicząca Izby Reprezentantów Nancy Pelosi złożyła w poniedziałek kondolencje rodzinie Hashidy. – Oficer Hashida był bohaterem, który z narażeniem życia ratował nasz Kapitol, społeczność Kongresu i samą demokrację. Wszyscy Amerykanie są mu wdzięczni za jego wielką odwagę i patriotyzm 6 stycznia i przez całą jego bezinteresowną służbę – zaznaczyła Pelosi w oświadczeniu.
– Niech życie oficera Hashidy będzie inspiracją dla wszystkich do ochrony naszego kraju i demokracji – dodała.
We wtorek speaker wydała oświadczenie w sprawie DeFreytaga: – Społeczność Kongresu i kraj są załamane śmiercią policjanta metropolitalnego Kyle’a DeFreytaga, patrioty, który 6 stycznia chronił Kapitol. Utrata oficerów, którzy tego dnia bronili naszej demokracji, jest druzgocąca, a każde stracone życie jest tragedią, którą Ameryka głęboko opłakuje. Podczas gdy opłakujemy odejście oficera DeFreytaga, Kongres przekazuje wdzięczność każdemu bohaterowi organów ścigania, który, podobnie jak oficer DeFreytag, poświęcił się, aby zapewnić bezpieczeństwo Kapitolowi i wszystkim, którzy nadal w tym trudnym czasie służą naszemu narodowi – zaznaczyła.
„Eksperci” niespecjalnie wnikając w okoliczności śmierci czterech oficerów Kapitolu przekonują, że policjanci i strażacy są bardziej narażeni na depresję, zespół stresu pourazowego i samobójstwo niż przedstawiciele innych zawodów i wielu nie chce się leczyć. Do tej pory w 2021 r. w całym kraju miało targnąć się na swoje życie 18 policjantów. W zeszłym roku było to 176 osób.
Niektóre media wskazują, że po odbyciu służby na Kapitolu 6 stycznia, śmierć oficera Briana D. Sicknicka została ogłoszona śmiercią na służbie. To samo powinno dotyczyć czterech oficerów, którzy zginęli w wyniku domniemanego samobójstwa po odbyciu służby 6 stycznia.
Frank Figliuzzi, publicysta MSNBC wskazuje, że po 7 stycznia, kiedy oficer Brian Sicknick zmarł w wyniku dwóch udarów, główny lekarz sądowy Waszyngtonu stwierdził, że „wszystko, co wydarzyło się” podczas zamieszek, „odgrywało rolę” i maiło wpływ na stan zdrowia Sicknicka. Jeśli śmierć można powiązać z traumą służby, należy ją sklasyfikować jako śmierć na służbie, tak jak miało to miejsce w przypadku śmierci Sicknicka. Śmierć przez samobójstwo nie jest uznawana za taką. Oznacza to zaś utratę świadczeń z tytułu śmierci na służbie, w tym środków na pokrycie kosztów pogrzebu. W rzeczywistości, śmierć przez samobójstwo może także pozbawić rodzinę świadczeń z tytułu ubezpieczenia na życie w ramach niektórych polis.
Autor wskazuje, że rodzina Hashidy rozpoczęła kampanię GoFundMe, by zebrać środki na pokrycie kosztów pogrzebu, a to w ogóle nie powinno się zdarzyć.
Gdy Amerykanie przed telewizorami, ale i cały świat z niedowierzaniem obserwował sceny rozgrywające się na Kapitolu 6 stycznia, gdzie wdarli się zwolennicy prezydenta Donalda Trumpa podczas trwającej wspólnej sesji obu Izb, zaczęły pojawiać się głosy, jak do tego mogło dojść. Dlaczego nikt nie chronił Kapitolu albo chronił nieudolnie jedno z najbardziej strzeżonych wzgórz na świecie?
W wyniku chaosu 6 stycznia w Waszyngtonie zginęły cztery osoby, a kilkadziesiąt aresztowano. Burmistrz miasta wprowadziła godzinę policyjną, którą przedłużono do 20 stycznia, to jest do czasu zaprzysiężenia nowego prezydenta.
Amerykańscy eksperci ds. bezpieczeństwa przesłuchali policję w związku z niepowodzeniem w powstrzymaniu incydentu, który zakończył się tragicznie śmiercią co najmniej czterech osób.
Uczestnicy wielkiego marszu poparcia dla Donalda Trumpa przedarli się przez barykady ustawione przez policję z niepełnym personelem i zalali budynek Kongresu. Wstrzymali tym samym na kilka godzin proces certyfikacji wyboru prezydenta elekta Joe Bidena.
Podczas gdy budynki biurowe na Kapitolu były ewakuowane, burmistrz DC Washington Muriel Bowser ogłosiła 15-dniowy stan zagrożenia publicznego w związku z przemocą.
Amerykańscy eksperci ds. bezpieczeństwa, tak samo zszokowani, jak reszta świata, stwierdzili, że wtargnięcie demonstrantów na Kapitol było ogromną porażką policji.
Była szefowa policji w Seattle Carmen Best komentowała dla NBC:
– Zastanawiałam się, gdzie jest policja? Jeśli nie dotrze tam szybko, co jeszcze może się wydarzyć?
Były sekretarz obrony Leon Panetta cytowany przez thehill.com. stwierdził: – Co myślały organy ścigania na Kapitolu? Nie zabezpieczyły dziś Kapitolu?
Panetta dodał, że „wszyscy wiedzieli, iż będą zakłócenia, wszyscy wiedzieli, że będą ludzie, którzy będą zainteresowani wyłącznie robieniem spustoszenia na Kapitolu i szczerze mówiąc, za to odpowiedzialne były organy ścigania oraz policja Kapitolu.”
Były komisarz wydziału policji w Bostonie sugerował na łamach „USA Today”, że celowo dopuszczono do zamieszek i wtargnięcia do budynków Kongresu. Za zamieszki obwiniał polityków. Mówił o „braku woli politycznej do kontrolowania próby powstania.” Nie miał on wątpliwości, że to, co się wydarzyło, to „kolosalna porażka polityczna,” a nie policji.
Agencja Reutera zadawała pytanie, dlaczego policja Kapitolu pozwoliła wielu uczestnikom zamieszek opuścić budynek bez aresztowania.
Kapitol ochrania łącznie 1800 policjantów. Od zamachu na World Trade Center w 2001 r. ich liczba wzrosła, podobnie jak zakres ich kompetencji. Zmieniły się także procedury.
Za niepowodzenie akcji obarcza się przywództwo Kapitolu i Departament Bezpieczeństwa Wewnętrznego, który „niezbyt poważnie potraktował agitację radykałów prawicowych.” Padały także oskarżenia o „uprzedzenia rasowe” względem czarnoskórych i faworyzowanie białych.
Sugestie niektórych analityków, że Kongres nie był przygotowany na ochronę, nie oznacza jednak, że nie było żadnych przygotowań. W 2011 i 2017 roku, po próbach zamachu na niektórych kongresmenów, cała grupa agencji i urzędników, którzy mają jurysdykcję nad bezpieczeństwem Kongresu: sierżant broni w Senacie, Biuro Ochrony Kapitolu, Departament Policji Stołecznej, a nawet FBI – zmieniły procedury. Prowadzono także specjalne szkolenia w zakresie zapewnienia bezpieczeństwa przez tajne służby w Federalnym Centrum Szkoleniowym dla Egzekwowania Prawa.
Po 11 września wyznaczono lokalną bazę wojskową, gdzie mieli być ewakuowani kongresmeni, gdyby Kapitol przestał działać. Przywódcy Kongresu mogą zostać ewakuowani z Kapitolu, jeśli stanie się on strefą zamieszek za pomocą tuneli wykopanych pod budynkiem. Prowadzą one do nowo utwardzonych „twardych pomieszczeń”, mini-bunkrów, które są rozrzucone po całym kompleksie.
W sytuacji zamieszek natychmiast mobilizowana jest Gwardia Narodowa w Waszyngtonie, poddana kontroli Departamentu Sprawiedliwości. Plany przewidują ewakuację kongresmenów w silnej asyście dobrze uzbrojonej ochrony. Potem zaczyna się procedura „oczyszczania” każdego pomieszczenia przez policję. Intruzi są przekazywani funkcjonariuszom. Trzeci krok przewiduje użycie technologii nadzoru technicznego i usuwania z pomieszczeń wszelkich podejrzanych pakunków, urządzeń monitorujących itp. Potem policja wszystko analizuje i składa raport.
Mary Louise Kelly z NPR rozmawiała z Terrym Gainerem, byłym szefem policji Kapitolu i byłym sierżantem Senatu, o tym, jak policja Kapitolu zareagowała na zwolenników Trumpa, którzy wdarli się do kongresu.
Gainer wskazywał na błędy policji. Jednocześnie zapewniał, że przez prawie 10 lat służby opracował dobre zabezpieczenia i nie mieści mu się w głowie, by tak łatwo sforsowano jeden z najlepiej strzeżonych budynków na świecie.
Gainer wyjaśnił, że policjanci przechodzą skrupulatne szkolenia najpierw w ośrodku szkoleniowym organów ścigania w Quantico, następnie w ośrodka szkoleniowym w Maryland. A potem regularnie trenują co tydzień, a nawet codziennie, w zależności od potrzeby. Są więc „dobrze zorientowani w swoich obowiązkach.” Jednak z jakiegoś powodu stracono kontrolę nad schodami i obszarami wokół Kapitolu.
CNN cytuje wypowiedzi oficerów policji, którzy mieli narzekać, że wszystko poszło nie tak. „To był bałagan. Nikt się nie komunikował. Nikt nie wiedział, co mamy robić” – mówił jeden z funkcjonariuszy federalnych organów ścigania, który został wysłany na Kapitol.
Głównym organem ścigania, którego zadaniem była ochrona zabytkowego budynku, była policja Kapitolu.
Urzędnicy Departamentu Sprawiedliwości odpowiadali za koordynację pracy agencji federalnych i reakcji Gwardii Narodowej Stanów Zjednoczonych. Czekali na prośbę innych władz o pomoc.
Służba bezpieczeństwa USA była pierwszą agencją federalną, która została wysłana, gdy policja Kapitolu zwróciła się o taką pomoc do lokalnych i federalnych organów ścigania.
Rzecznik Departamentu Bezpieczeństwa Wewnętrznego Aleksiej Woltornist zapewnił, że agencja prowadzi „wirtualny pokój sytuacyjny”, monitorując komunikację między agencjami, ale „nie śledziła żadnych aktywnych zagrożeń”.
US Customs and Border Protection, działający w ramach Departamentu Bezpieczeństwa Wewnętrznego, zmobilizował dziesiątki funkcjonariuszy. Na Kapitol wysłano także oficerów Federalnej Służby Ochronnej i Tajnej Służby.
Pełniący obowiązki sekretarza Departamentu Sprawiedliwości i prokuratora generalnego Jeffrey Rosen wysłał ponad 300 agentów i funkcjonariuszy FBI oraz szereg innych służb do pomocy policji na Kapitolu prawie godzinę po tym, jak tłum wdarł się na Kapitol.
Policja Kapitolu o pomoc poprosiła dopiero, gdy tłum był już w budynku. Policja ta podlega przywódcom Kongresu i jest niezależna od organów ścigania, które podlegają prezydentowi. Działa ona także niezależnie od policji metropolitalnej.
Policja Kapitolu miała wielokrotnie zapewniać urzędników wymiaru sprawiedliwości, że są przygotowani do wiecu, zwłaszcza że tereny Kapitolu miały już być zabarykadowane w ramach przygotowań do ceremonii inauguracji nowego prezydenta.
Sama burmistrz Waszyngtonu Muriel Bowser miała zwrócić się do służb i innych urzędników federalnych, domagając się, by agencje federalne nie rozmieszczały swoich ludzi, jak to zrobiły latem podczas zamieszek po zabójstwie George’a Floyda.
Śmierć Hashidy nastąpiła dwa dni po tym, jak komisja specjalna Izby Reprezentantów Partii Demokratycznej badająca akty przemocy na Kapitolu z 6 stycznia przeprowadziła swoje pierwsze przesłuchanie, a świadkowie policji i prawodawcy na przesłuchaniu wielokrotnie używali terminu „próba zamachu stanu”, aby opisać zamieszki.
Kongres uchwalił w lipcu „ustawę o ochronie Kapitolu,” która przewiduje przydzielenie dotacji o wartości 2,1 miliarda dolarów. Ma to pomóc w założeniu nowej agencji wywiadowczej ze specjalnymi oddziałami w Kalifornii i na Florydzie (oficjalnie nie wiadomo, dlaczego właśnie tam).
Były prezydent Donald Trump zasugerował, że należy zbadać, dlaczego przewodnicząca Izby Reprezentantów Nancy Pelosi nie zadbała o należyte bezpieczeństwo na Kapitolu.
Prowadzący Fox News, Tucker Tucker Carlson zasugerował, że w zamieszkach 6 stycznia brali udział agenci FBI.
Dziennikarz śledczy Glenn Greenwald zwrócił uwagę, że przemoc z 6 stycznia została w dużym stopniu wykorzystana przez amerykańskie organy ścigania i środowiska wywiadowcze, aby rozpocząć nową wewnętrzną wojnę z terroryzmem, zwiększyć wydatki na policję i bezpieczeństwo wewnętrzne oraz „umocnić i uzasadnić nową inwigilację w kraju” i „cenzurę”. Do tej pory aresztowano i oskarżono ponad 550 osób w związku z zamieszkami na Kapitolu.
Źródło: usatoday.com, PCh24.pl, msnbc.com, nymag.com, wnd.com, foxnews.com
AS